Narastają niepokoje w kluczowych petrostates na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska więzi kolejnych aktywistów praw człowieka. Iran ogarnęły protesty, między innymi przeciwko złej sytuacji ekonomicznej. Część manifestacji ma charakter antyreligijny.
Arabia Saudyjska dławi opór
Arabia Saudyjska wydaliła ambasadora Kanady w odpowiedzi na wsparcie przez nią zatrzymanych aktywistów praw człowieka. Rijad reaguje aresztowaniami i wysokimi karami więzienia na wszelkie próby zmiany sytuacji w kraju.
Kanadyjska minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland ujęła się na Twitterze za Samarą Badawi, siostrą aktywisty Raifa Badawiego, która została zatrzymana w odpowiedzi na działalność jej brata. Został on uwięziony w 2012 roku za „obrazę Islamu” i skazany na 10 lat więzienia oraz tysiąc uderzeń batem.
Arabia Saudyjska zareagowała wydaleniem ambasadora Kanady i zerwaniem więzi handlowych z tym krajem. Saudyjczycy są istotnym eksporterem ropy naftowej, jednak północny sąsiad USA posiada własne zasoby, które wydobywa dzięki technologiom niekonwencjonalnym.
Protesty w Iranie
Podobne niezadowolenie społeczne pojawiło się w ostatnim czasie w Iranie. Doszło do demonstracji przeciwko złej sytuacji ekonomicznej, sztywnym ograniczeniom Islamu, niedoborom wody. Protestujący krytykowali teokrację ustanowioną przez Ajatollahów. Ich aktywność wspiera interakcja poprzez media społecznościowe, które pozwalają nadać rozgłos nawet mniejszym incydentom.
Protesty ogarnęły największe miasta Iranu. W Esztehardzie na zachód od Teheranu protestujący włamali się do szkoły religijnej zmuszając 500 duchownych do ucieczki – podaje agencja Tasnim.
Irańska waluta rial straciła 20 procent wartości po ogłoszeniu USA, że wycofują się z porozumienia nuklearnego, co oznacza, że od listopada wrócą sankcje ograniczające możliwość eksportu ropy irańskiej, który jest istotnym elementem przychodów Iranu, podobnie jak Arabii Saudyjskiej. Oba kraje to petrostates, a zatem ich budżet jest zależny od sprzedaży ropy.
Financial Times/Reuters/Wojciech Jakóbik