W bieżącym tygodniu na rynku ropy naftowej panuje dwugłos. Z jednej strony, notowania amerykańskiej ropy naftowej WTI kontynuują osuwanie się na południe i poruszają się wciąż poniżej poziomu 68 USD za baryłkę. Z drugiej strony, cena europejskiej ropy Brent odbija w górę, zbliżając się już do okolic 78 USD za baryłkę – pisze Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.
Zwyżkom cen ropy naftowej, zwłaszcza w Europie, sprzyja zbliżający się wielkimi krokami termin ostatecznego dopasowania się sojuszników USA do sankcji narzuconych na Iran w maju przez Stany Zjednoczone. Od kilku miesięcy widoczny jest proces coraz bardziej stanowczej rezygnacji z dostaw irańskiej ropy naftowej przez różne kraje i indywidualne spółki z branży naftowej. Jednocześnie, pojawiają się obawy o możliwy niedostatek surowca na globalnym rynku w obliczu potencjalnego spadku wydobycia ropy naftowej w Iranie.
Niemniej, na sankcjach narzuconych przez USA na Iran mają szansę skorzystać inne kraje, w tym same Stany Zjednoczone. Agencja Reuters podaje, że we wrześniu dostawy amerykańskiej ropy naftowej do Japonii i Korei Południowej najprawdopodobniej osiągną historyczny rekord. Obie strony na tej współpracy korzystają. Stany Zjednoczone potrzebują nowych dużych rynków zbytu dla swojego surowca po tym, jak zaangażowały się w coraz bardziej zażartą wojnę handlową z Chinami. Z kolei Japończycy i Koreańczycy chętnie przyjmą ropę z USA, która jest im sprzedawana z dużym dyskontem w porównaniu z ofertą innych państw. Co więcej, oba azjatyckie kraje dotychczas kupowały sporo ropy naftowej z Iranu, więc poszukują nowych dostawców.
Na zwiększone dostawy ropy naftowej z USA zdecydowały się nie tylko Japonia i Korea Południowa – czyli kraje, które szybko zadeklarowały chęć dopasowania się do sankcji narzuconych na Iran. Powoli zamówienia na amerykańską ropę zwiększają również Indie, które na początku wzbraniały się przed deklaracjami poparcia dla działań USA dotyczących Iranu.