Zdaniem prof. Jerzego Buzka projekt Nord Stream 2 może być opóźniony o rok. To znaczy, że ciągle jest szansa na podporządkowanie go prawu unijnemu ze zrewidowanej dyrektywy gazowej, którą proponuje Komisja Europejska.
Opóźnienie Nord Stream 2?
Podczas konferencji II Międzynarodowej Konferencji Energetyka, Środowisko, Rolnictwo b. premier oraz przewodniczący Komisji ds. Energii Przemysłu i Badań Naukowych prof. Jerzy Buzek zdradził, że według jego informacji sporny projekt Nord Stream 2 „jest opóźniony o około rok”.
– Wygląda na to, że sam gazociąg jest już opóźniony o parę miesięcy. Według dokładnych analiz, które ostatnio czytałem, jest opóźniony o rok – zdradził Buzek. – Pod koniec 2020 roku mógłby być oddany do komercyjnego użytku.
Nord Stream 2 to projekt budowy gazociągu z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego. Zwolennicy przekonują, że zapewni więcej taniego gazu rosyjskiego. Przeciwnicy obawiają się negatywnych skutków dla rynku, prawa i bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Komisja Europejska zaproponowała rewizję dyrektywy gazowej, która doprowadzi do podporządkowania spornej inwestycji prawu europejskiemu. Zawiera ono przepisy antymonopolowe chroniące rynek przed nadużyciami. Takie rozwiązanie może się jednak wiązać z koniecznością dostosowania, a przez to opóźnienia, inwestycji.
– W dyrektywie gazowej mamy taki warunek. Wszystkie rurociągi, które nie będą oddane do komercyjnej eksploatacji przed wejściem w życie tej dyrektywy muszą bezwzględnie podlegać prawu unijnemu. Jeżeli ktoś nie uruchomił komercyjnie gazociągu przed rewizją dyrektywy, to będzie on musiał podlegać temu prawu – podkreślił nasz rozmówca. – Nieco łagodniejsze warunki dotyczą istniejących gazociągów, bo umowy ich dotyczące były zawierane kilkanaście lat temu. Dotyczy to także inwestycji uruchomionych rok temu. W takich przypadkach dużo trudniej jest zastosować prawo europejskie. Dlatego możliwe są derogacje, wejście Komisji Europejskiej i renegocjacja umów. W przypadku gazociągów zaczynających działać po wejściu dyrektywy należy bezwzględnie stosować prawo – wytłumaczył prof. Buzek.
Opóźnienie dyrektywy?
Tymczasem prace nad rewizją dyrektywy zatrzymały się przez prezydencję austriacką. Spółka OMV z Austrii jest partnerem finansowym spornej inwestycji Nord Stream 2. – To dramat, że mamy zablokowane prace w Radzie Unii Europejskiej, czyli na poziomie rządowym w Unii Europejskiej. Chodzi o to, aby rządy krajów członkowskich zdecydowały się jak najszybciej na uruchomienie negocjacji z Parlamentem Europejskim. To duże wyzwanie przed polskim rządem. Parlament jest w pełni gotowy od marca bieżącego roku – przypomniał.
– Raport w tej sprawie przeszedł ogromną większością głosów. Uważamy, że całe terytorium Unii Europejskiej powinno być objęte prawem unijnym. To jest tak oczywiste, że trudno to jeszcze tłumaczyć. Nie ma wątpliwości, że Nord Stream 2 na całej długości przepływu po dnie Bałtyku podlegać prawu unijnemu. Chodzi o to, abyśmy rewizję dyrektywy mogli przyjąć jak najszybciej i mieć uporządkowaną sytuację prawną, jeśli chodzi o rurociągi dostarczające surowce spoza Unii Europejskiej – dodał Jerzy Buzek. – Prezydencja rumuńska może zacząć negocjacje dopiero w styczniu. W marcu kończymy działania w Parlamencie Europejskim. Obawiam się, że możemy nie zdążyć tego przyjąć.
BiznesAlert.pl informował już o rosnącym ryzyku opóźnienia projektu Nord Stream 2. W sierpniu tego roku te analizę potwierdziło stanowisko Duńskiej Agencji Energii. Ze względu na brak zgody Danii na poprowadzenie gazociągu przez jej wyłączną strefę ekonomiczną, Nord Stream 2 AG analizuje trasę alternatywną. Rozpatrzenie wniosku w jej sprawie może zająć nawet dwanaście miesięcy.
Wojciech Jakóbik/Michał Perzyński