Dzisiaj rusza kolejna tura chińsko-amerykańskich negocjacji handlowych, które mogą okazać się kluczowe dla handlu LNG i ropą.
W ramach wojny handlowej od sierpnia do października z USA do Chin nie była dostarczana ropa. W pierwszych siedmiu miesiącach zeszłego roku dostawy wynosiły średnio 377 600 baryłek dziennie, najwięcej w czerwcu – 510 000 baryłek dziennie. Z kolei dostawy LNG z USA do Chin zawieszono we wrześniu i przywrócono w październiku na najniższych poziomach od początku roku – ok. 206 mln m sześc., podczas gdy w kwietniu wynosił on 495 mln m sześc., bijąc rekord w październiku 2017 – 696 mln m sześc.
We wrześniu Chiny nałożyły na amerykańskie LNG 10-procentową taryfę i groziły, że zwiększą ją do 25 procent w odwecie na nałożenie ceł wart 200 miliardów dolarów na chińskie produkty przez prezydenta USA. – Niektóre dostawy mogłyby się odbywać mimo 10-procentowych ceł, ale po wzroście do 25 procent byłyby one niemożliwe – powiedział Charlie Riedl, dyrektor Center for LNG trade group. – Gdyby Chińczycy nałożyli 25-procentowe cła na amerykańskie LNG, dostawcy z innych stron świata mogliby stać się atrakcyjniejsi dla chińskich odbiorców – dodał.
Dyrektor ClearView Energy Partners Kevin Book nie spodziewa się przełomów w rozmowach, ale warto obserwować obrót ropą i LNG by zobaczyć, czy negocjacje idą w dobrym lub złym kierunku. – Jeśli w rozmowach z Chinami ma być postęp, to węglowodory będą ich łatwą częścią. Chiny potrzebują taniego gazu i ropy, ale starają się dywersyfikować źródła dostaw, by uniezależnić się od USA – powiedział.
Ze strony amerykańskiej w rozmowach mają wziąć udział Steven Winberg, zastępca sekretarza energii ds. paliw kopalnych i Ted McKinney, podsekretarz rolnictwa ds. handlu. Oprócz nich wezmą w nich udział też przedstawiciele Białego Domu, Departamentów Handlu, Energii, Stanu i Skarbu. Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Chin Xi Jinpingiem podczas grudniowego szczytu G20 w Argentynie powiedział, że przełoży termin nałożenia kolejnych ceł z 1 stycznia na 2 marca, a eksperci są zgodni, że dla branży LNG to dobry znak.
S&P Global/Michał Perzyński