Budowa Nord Stream 2 może ośmielić Rosję do kolejnych podbojów na Ukrainie, ostrzega politolog Stefan Meister* z Berlina.
„Teraz, gdy Niemcy uzgodniły z Francją i innymi państwami członkowskimi nowe regulacje UE dotyczące kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2, ścieżka budowy gazociągu wydaje się jasna”, napisał Meister na łamach internetowego magazynu „Berlin Policy Journal”, anglojęzycznego odpowiednika miesięcznika „Internationale Politik”, który ukazuje się także w wersji papierowej. Oba pisma wydawane są przez berliński think-tank DGAP**.
Tytuł artykułu – „Nord Stream 2: ślepy zaułek niemieckiej Ostpolitik” – dobitnie ukazuje, dokąd według autora opisana przezeń ścieżka prowadzi. Meister twierdzi mianowicie, że niemiecki rząd jest w błędzie, jeśli uważa, że zadowolił swoich krytyków tak ubitym interesem. „Berlin od początku nie doceniał szkód, jakie ten projekt może wyrządzić jego wizerunkowi”, twierdzi politolog. „Jego wsparcie dla Nord Stream 2 pokazuje, w jaki sposób rząd niemiecki stawia interesy narodowe przed europejskimi i międzynarodowymi kwestiami strategicznymi”, napisał Stefan Meister, którego zdaniem cele gazociągu są sprzeczne z interesami Niemiec i Unii Europejskiej.
Sygnał do dalszej ekspansji Rosji na Ukrainie
Duże inwestycje infrastrukturalne wzmacniają zdaniem niemieckiego eksperta system Putina, „który opiera się na lojalności poprzez korupcję”. To zaś może „mieć wpływ na stabilność polityki bezpieczeństwa Morza Asowskiego i Czarnego”, ostrzega politolog.
Najpoważniejsze konsekwencje wybudowania nowego gazociągu grożą jego zdaniem Ukrainie, która – w razie wstrzymania przez Rosję przesyłu gazu przez ten kraj – straci nie tylko trzy miliardy euro rocznie za opłaty tranzytowe, ale przede wszystkim kartę przetargową przeciwko możliwej agresji rosyjskiej.
„Jeśli do końca roku zostanie wybudowany Nord Stream 2, Kreml może potraktować to jako sygnał do utworzenia mostu lądowego między Krymem a rosyjskim lądem i dalszej ekspansji wojskowej w południowych portach Ukrainy”, pisze ekspert DGAP.
Niewykorzystane ukraińskie gazociągi
Dwie nitki Nord Stream 2 będą w stanie przepompować 55 miliardów m sześc. gazu – tyle samo, co istniejący od kilku lat pierwszy Nord Stream. Na południu Europy powstał już gazociąg Turkish Stream (wcześniej TurkStream), przez którego dwie rury prawdopodobnie już od tego roku będzie mogło popłynąć nawet 31,5 miliardów m3 gazu rocznie. Połowa z tego ma zostać w Turcji, reszta mogłaby popłynąć do państw Europy Zachodniej, jeśli powstaną planowane gazociągi Tesla i Eastring, które mają poprowadzić przez Bałkany Zachodnie i Węgry do Austrii, względnie przez Bułgarię, Rumunię i Węgry na Słowację.
Razem tymi dwoma szlakami do Europy będzie mogło popłynąć ponad 70 miliardów m sześc..
Tymczasem ukraińskie gazociągi pozwalają na przesył na Zachód 140 miliardów m sześc. gazu rocznie, z czego 120 miliardów m sześc. przypada na prowadzący przez Słowację i Czechy do Niemiec gazociąg Transgaz, w który koło Użhorodu łączą się dwie rury prowadzące z północy (Jamał i Bractwo), oraz jedna z południa Rosji (Sojuz). Ale wykorzystywane są one jedynie częściowo. W ubiegłym roku przepłynęło przez nie 86 miliardów m sześc. gazu.
Czyli tą drogą można by przesłać jeszcze 54 miliardy m sześc. gazu.
Czyny sprzeczne z deklaracjami
Stefan Meister zarzuca niemieckim politykom sprzeczność między ich deklaracjami, a wsparciem dla nowego bałtyckiego gazociągu. „Jeśli w ramach swojej nowej europejskiej Ostpolitik minister spraw zagranicznych Heiko Maas chce się bardziej liczyć z sąsiadami z Europy Środkowej i Wschodniej, wsparcie dla Nord Stream 2 stoi z tym w jaskrawej sprzeczności”, twierdzi. „Jeśli rząd niemiecki chce doprowadzić do pokoju w Donbasie i ustabilizować i wesprzeć w długoterminowej perspektywie reformy na Ukrainie, postępuje dokładnie przeciwnie wobec tej polityki”, podkreśla. „Jeżeli spójność Unii Europejskiej jest strategicznym celem Berlina, nie powinna ona osłabiać jej unii energetycznej”, dodaje.
Stefan Meister dorzuca jeszcze kilka gorzkich słów krytyki pod adresem rządzących. „Oto brak dalekowzroczności i strategicznej głębi w kraju, o którym się mówiło, że jest wiodąca siłą w Europie i promuje multilateralizm – jak mówiła ostatnio Angela Merkel na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa”, ubolewa ekspert DGAP.
Rząd w ślepym zaułku, polityka bez wizji i strategii
Zdaniem politologa Putin chce zbudować Nord Stream 2 z powodów strategicznych. „I on go zbuduje, niezależnie od tego, ile będzie to kosztować”, twierdzi Meister.
Bo niemiecki rząd jego zdaniem zabrnął w ślepy zaułek. Gdyby bowiem teraz zaczął politycznie naciskać na wstrzymanie budowy, zaangażowane w budowę gazociągu firmy podjęłyby działania prawne, które mogłyby stać się drogie dla Berlina. Z tej perspektywy tylko ukończenie projektu może przynieść jego zdaniem spokój i ciszę.
„Walka o Nord Stream 2 i niepowodzenie polityki wyczekiwania są symptomatyczne dla utraty prestiżu i znaczenia Niemiec na arenie międzynarodowej”, konkluduje ekspert DGAP, którego zdaniem polityka zagraniczna Niemiec jest dziś pozbawiona „zarówno wizji, jak i strategii”.
„Stawka jest nie mniejsza niż kwestia, czy Niemcy są nadal zdolne do przewodzenia UE, gdy chodzi o politykę wobec Rosji i Europy Wschodniej, oraz poważne traktowanie przez Waszyngton w ważnych kwestiach strategicznych”, twierdzi Stefan Meister.
* Niemiecki politolog Stefan Meister jest kierownikiem programu dla Europy Wschodniej i Azji Środkowej w Centrum Roberta Boscha dla Europy Środkowej i Wschodniej przy niemieckim think-tanku DGAP**. Meister studiował nauki polityczne i historię na uniwersytetach w Jenie, Lipsku i Niżnym Nowogrodzie. Zajmuje się Rosją i jej polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, oraz energetyczną i gospodarczą; krajami unijnego Partnerstwa Wschodniego, a także polską polityką wschodnią.
** DGAP – Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik, czyli Niemieckie Towarzystwo Stosunków Zagranicznych – to think-tank, który powstał w 1955 roku i sam się określa jako „krajowa sieć polityki zagranicznej”. Jego siedziba mieści się w budynku dawnej ambasady jugosłowiańskiej w Berlinie. Do ponad 2500 członków DGAP należą (lub należeli) czołowi przedstawiciele świata niemieckiej polityki, gospodarki, nauki i mediów – wśród nich Richard von Weizsäcker, Rita Süssmuth, Helmut Schmidt, Hans-Dietrich Genscher, Günter Verheugen czy Marion Gräfin Dönhoff.
Opracowanie: Aureliusz M. Pędziwol