Ostatnie dni na rynku ropy naftowej przyniosły nieco gorsze nastroje, jednak dalekie od pesymizmu. Cena ropy naftowej Brent wyhamowała zwyżkę i porusza się od paru dni w konsolidacji w okolicach 71-72 USD za baryłkę. Z kolei notowania amerykańskiej ropy naftowej WTI delikatnie osuwają się w dół, oscylując w okolicach 63,30-63,40USD za baryłkę.
Na rynku ropy naftowej na razie trudno mówić o pesymizmie, aczkolwiek brakuje także impulsów do dalszych wzrostów. Wczoraj amerykański Departament Energii potwierdził, że należy spodziewać się dalszego wzrostuwydobycia ropy naftowej ze skał łupkowych w tym kraju. Produkcja ropy z łupków w USA w maju ma wzrosnąć o około 80 tysięcy baryłek dziennie do poziomu 8,46 mln baryłek dziennie. Jeśli ten scenariusz się zrealizuje, to będzie to kolejny historyczny rekord produkcji ropy z łupków w tym kraju.
Amerykańskie firmy wydobywcze w ostatnim czasie były zachęcone do zwiększenia swojej aktywności ze względuna wzrost cen ropy naftowej na globalnym rynku. Niemniej, niewielkie jest prawdopodobieństwo bezmyślnego zwiększania produkcji w USA i znaczącego zepchnięcia cen ropy w dół – taki scenariusz Amerykanie mają już za sobą i nie chcą go powtórzyć. Tamtejsze firmy wydobywcze zapewne będą więc ostrożne w kwestiach otwierania nowych wiertni i zwiększania produkcji. Po praz pierwszy od roku spadła liczba nieukończonych wiertni (obecnieznajdująca się na poziomie 8500), która w lutym osiągnęła rekord.
Rosnąca produkcja ropy naftowej ze skał łupkowych w USA nie jest niespodzianką, dlatego nie ma ona większego przełożenia na ceny. Mimo tak ogromnej roli Stanów Zjednoczonych na współczesnym rynku naftowym, pod kątem podaży to OPEC i Rosja może w kolejnych miesiącach rozdawać karty na rynku ropy naftowej. Wszystko przezniepewność związaną z losami porozumienia naftowego – państwa OPEC+ będą rozmawiać na jego temat wczerwcu.
DM BOŚ