(Reuters/AP/Rigzone/Teresa Wójcik)
Coraz niższe ceny ropy wystraszyły inwestorów łupkowych z Wall Street, a nawet z Teksasu. Ale w Dakocie Północnej boom ropy z łupków ma się coraz lepiej.
Od czerwca cena ropy spadła o 30 proc., do około 75 dol. za baryłkę i są obawy, że dynamika wydobycia tego surowca w Stanach Zjednoczonych znacznie się zmniejszy. Tymczasem gospodarka tego stanu jest najszybciej rozwijającą się w USA, dzięki temu, że tutejsze wydobycie wynosi dziennie ponad 1 mln baryłek ropy z łupków, z tendencją zwyżkową.
W ślad za ropą miliardy dolarów płyną na inwestycje w nowe odwierty, instalacje, infrastrukturę, a co za tym idzie – w mieszkania, domy i centra handlowe. Wszystko to wokół zagłębia łupkowego Bakken.
Nafciarze, menadżerowie i władze stanu wiedzą, że cena ropy WTI spada, ale przy takim popycie cena musiałaby spaść poniżej 42 dol. za baryłkę, aby wydobycie przestało się opłacać, a boom przygasł. To o 35 dol. mniej niż obecnie.
Taki spadek ceny jest zupełnie nierealny przy obecnym zapotrzebowaniu na ropę gospodarki USA. Tym bardziej, że ta niższa cena nakręca także zbyt. Rafinerie kupują każdą oferowaną ilość i kupiłyby jeszcze więcej. Rośnie także w całych Stanach Zjednoczonych apetyt milionów firm od najmniejszych do największych na tanią energię. To wszystko z kolei niebywale nakręca konsumpcję.
Przykładem mogą być wydatki mieszkaniowe w Dakocie Północnej. Np. koncern Schlumberger, największy na świecie dostawca usług dla firm paliwowych, realizujący ogromną ilość prac w Zagłębiu Bakken, płaci za mieszkanie dla każdego ze swoich pracowników ponad 2 tys. dol. miesięcznie. W mieście Willistone lokalne władze mają na inwestycje budowlane do 2020 r. – lotnisko, szkoły, drogi, ulice, najnowocześniejsze zakłady uzdatniania wody – ponad 1 mld dolarów. W taki sposób rozkręca się cała gospodarka stanu niezależnie od ceny ropy.