W omawianym przez agencję Reutera dokumencie Bruksela ostrzega też Ankarę, że jest gotowa sięgnąć po bardziej restrykcyjne środki, jeśli Turcja będzie kontynuowała wiercenia koło Cypru. Według jednego z unijnych dyplomatów, cytowanego anonimowo przez agencję, środki te byłyby jednak wymierzone tylko przeciwko „ludziom powiązanym z tą konkretną nielegalną działalnością”. „Niektóre państwa członkowskie (UE) są uzależnione od Turcji, jeśli chodzi o tranzyt energii, więc musimy postępować ostrożnie. Nie oczekujcie żądnych szerszych sankcji ekonomicznych” – powiedział ów dyplomata.
Reuters pisze, powołując się na anonimowych dyplomatów, że podczas gdy Nikozja domaga się ostrzejszego języka, jeśli chodzi o sankcje wobec Ankary, niektóre inne stolice nie chcą przerywać wszystkich kontaktów z Turcją na wysokim szczeblu. Ankara nie zgadza się z zarzutami, że tureckie wiercenia koło Cypru są nielegalne.
W poniedziałek urząd prezydenta Cypru oskarżył Turcję o „ciężkie naruszenie” prawa, a Unia Europejska wyraziła „poważne zaniepokojenie” w związku z tureckimi planami „nielegalnego przeprowadzenia kolejnych wierceń na północny wschód od Cypru”. W ubiegłym miesiącu w efekcie nacisków wywieranych przez Cypr i Grecję na inne państwa członkowskie UE jej przywódcy zażądali od Turcji rezygnacji z wierceń na akwenach podlegających zwierzchnictwu cypryjskiemu, ostrzegając, że jeśli Ankara nie zastosuje się do tego, będzie miała do czynienia ze wspólną akcją unijną.
We wtorek do zaprzestania tych wierceń wezwał Turcję Departament Stanu USA, zarzucając Ankarze wzmaganie napięć w regionie. Cypr jest podzielony od 1974 roku, gdy w odpowiedzi na inspirowany przez Grecję pucz, mający doprowadzić do przyłączenia wyspy do Grecji, wojska tureckie dokonały inwazji. Na zajętej przez nie północno-wschodniej części wyspy proklamowano później Republikę Turecką Cypru Północnego. Podejmowane od wielu lat wysiłki na rzecz zakończenia konfliktu nie przyniosły rezultatów.