Zmieniają biura co kilka miesięcy i przechowują dokumenty tylko w formie papierowej. Skanują swoje firmy w poszukiwaniu ukrytych urządzeń odsłuchowych i przekierowują wszystkie połączenia biurowe do telefonów komórkowych. Wiedzą, że są monitorowani i zakładają, że ich przyrządy elektrowniczne zostały zhakowane. To nie szpiedzy ani złodzieje klejnotów, tylko irańscy handlowcy ropą naftową, którzy nagle stają się celem międzynarodowych intryg i szpiegostwa.
Historie irańskich handlowców
– Czasami czuję się, jakbym grał w thrillerze – powiedział Meysam Sharafi, weteran handlujący ropą naftową w Teheranie. Od kiedy w ubiegłym roku prezydent Trump nałożył sankcje na irański sektor naftowy, informacja o sprzedaży ropy sprzedaży stała się cenną bronią geopolityczną – pożądaną przez zachodnie agencje wywiadowcze i ściśle tajną dla Iranu. A biznes sprzedaży irańskiej ropy naftowej, niegdyś bezpiecznego i lukratywnego przedsięwzięcia, przekształcił się w globalną grę szpiegowską.
W zeszłym miesiącu Iran ogłosił, że zdemontował pierścień szpiegowski i aresztował 17 Irańczyków, którzy według niego pracowali dla CIA. Teheran nie wyraził się jasno, co miałoby być celem szpiegostwa, za które niektórzy z podejrzanych zostali skazani na śmierć, ale obecnie wydaje się, że wiązał się on z nielegalnymi staraniami w celu zebrania danych wywiadowczych na temat sprzedaży ropy. Prezydent Trump zaprzeczył, że podejrzani pracowali dla CIA, choć to nietypowe zachowanie dla rządu, który w podobnych sytuacjach prawie nigdy nie potwierdza ani nie zaprzecza takim oskarżeniom. Rzecznik prasowy CIA odmówił komentarza.
Bez względu na to, kto szpieguje, nie ma wątpliwości, że taktyka polegająca na maskowaniu i sztyletowaniu utrudniła kurczenie się irańskiego handlu ropą naftową. Handlowcy twierdzą, że zaoferowano im wszelkiego rodzaju zachęty w zamian za informacje. Podobno pochodzący z Europy Wschodniej mężczyźni pojawili się w Teheranie ze skrzynkami wódki i czerwonego wina, obiecując stały dopływ alkoholu i gotówki. Mężczyzna, który twierdzi, że jest amerykańskim naukowcem, zaproponował utrzymanie 5000 dolarów miesięcznie za pomoc w swoich badaniach nad przemysłem naftowym.
Handlowcy twierdzą, że cudzoziemcy, którzy, jak zakładają, pracują w imieniu Stanów Zjednoczonych, zaoferowali astronomiczne kwoty, od 100 000 do 1 miliona dolarów, tylko na numery kont bankowych, których Ministerstwo Ropy użyło do sprzedaży. Według handlowców niektórzy cudzoziemcy obiecywali im wizy do Stanów Zjednoczonych.
Także klienci zagraniczni obawiają się sankcji, które Stany Zjednoczone nałożyłyby na nich, gdyby zostali przyłapani na kupowaniu irańskiej ropy. Handlowcy twierdzą, że podczas zagranicznych podróży klienci poprosili ich o zmianę hotelu w środku nocy. Powiedzieli, że nierzadko przesłuchiwano ich na zagranicznych lotniskach. W co najmniej jednym przypadku klient zagraniczny wysłał do nich agentki, ubrane w obcisłe sukienki i szpilki, aby sprawdzić, jakie informacje może ujawnić przedsiębiorca.
The New York Times/Michał Perzyński