Jeszcze 90 tys. ton zanieczyszczonej ropy naftowej, która trafiła rurociągiem „Przyjaźń” z Rosji poprzez Białoruś do Polski w kwietniu 2019 roku, jest w jednej z baz surowcowych PERN. Nadal trwają rozmowy o rekompensatach ze strony rosyjskiej – powiedział prezes PERN Igor Wasilewski w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP).
Milion ton zanieczyszczonej ropy
Wcześniej PERN informował, że w kwietniu 2019 roku do polskiego systemu przesyłowego wpłynęło w sumie ponad milion ton zanieczyszczonej, zachlorowanej ropy naftowej, pochodzącej z Rosji.
Wasilewski został zapytany o obecną sytuację związaną ze składowaniem i dystrybucją ropy naftowej, która w ubiegłym roku dotarła do Polski rurociągiem „Przyjaźń” z Rosji.- Mamy jeszcze 90 tys. ton tej zanieczyszczonej ropy. Jest ona składowana w jednym zbiorniku w naszej bazie surowcowej w Adamowie przy granicy z Białorusią – powiedział prezes PERN w rozmowie z PAP.
Zaznaczył, iż trudno aktualnie określić, w jakim czasie zbiornik w bazie PERN w Adamowie zostanie opróżniony z zachlorowanego surowca. – Ile zajmie pozbycie się tego zanieczyszczonego surowca? Zależy to przede wszystkim od naszych klientów, bo to oni są jego odbiorcami i postawili na pewne wymagania, także jakościowe, a my musimy się do tego dostosować – dodał.
Prezes PERN przyznał, iż wciąż jeszcze trwają rozmowy ze stroną rosyjską na temat rekompensat za zanieczyszczoną ropę naftową, jaka trafiła do polskiego systemu przesyłowego, którym zarządza spółka. „Rozmawiamy z Rosjanami i są to rozmowy trudne. Trudno ocenić, jak długo rozmowy te jeszcze potrwają i jaką drogę biznesową i prawną podejmiemy jako PERN ” – stwierdził.
Wasilewski wspomniał, że jednym z wniosków po wydarzeniach z kwietnia 2019 roku jest to, że sprawdził się system dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do Polski oraz współpraca miedzy PERN a jego klientami, którymi są rafinerie, w tym krajowe, a także współpraca z partnerami po wschodniej stronie. – Kryzys w dostawach surowca rurociągiem z Rosji trwał 46 dni, ale na stacjach paliw klienci tego nie odczuli. To pokazuje, że współpraca między nami, operatorem rurociągów, a rafinerami była skoordynowana. Mimo braku dostaw ropy ze Wschodu system dalej funkcjonował i nie było zakłóceń w zaopatrzeniu klientów – podkreślił prezes PERN.
Gdy w kwietniu 2019 roku do rurociągu „Przyjaźń” trafiła zanieczyszczona ropa naftowa z Rosji, tranzyt tą magistralą został czasowo wstrzymany na Białorusi, w Polsce i na Ukrainie. Po wykryciu podwyższonego stężenia chlorków w rosyjskim surowcu transportowanym rurociągiem „Przyjaźń”, PERN – aby ochronić polski system przesyłowy i instalacje rafineryjne – 24 kwietnia wstrzymał odbiór surowca poprzez bazę w Adamowie przy granicy z Białorusią. Spółka informowała wtedy, że decyzja została podjęta na podstawie uzgodnień z rafineriami.
Ropa naftowa przestała wówczas płynąć Odcinkiem Wschodnim polskiej części ropociągu „Przyjaźń” do rafinerii: w Płocku i Gdańsku oraz dalej, do dwóch rafinerii niemieckich – Leuna i Schwedt. Od tego momentu polskie rafinerie były zaopatrywane z morskich dostaw ropy, zostały też częściowo udostępnione zapasy obowiązkowe.
PERN, na wniosek rafinerii odbierających surowiec, wznowił tłoczenie 9 czerwca 2019 r., a miesiąc później – od początku lipca – dostawy ropy naftowej do Polski rurociągiem „Przyjaźń” odbywały się już trzema nitkami magistrali.
W 2019 roku strona białoruska informowała o stratach wynoszących setki miliony dolarów – na skutek zanieczyszczenia surowca doszło tam np. do uszkodzenia instalacji rafineryjnych w Mozyrzu, a koszt napraw oszacowano na 20 mln USD; w efekcie kryzysu zmniejszył się o 17,3 procent białoruski eksport produktów naftowych w okresie od stycznia do kwietnia 2019 roku, przy czym straty z tego tytułu miały wynieść ponad 300 mln USD.
Polska Agencja Prasowa/CIRE.PL
Ropa znów tanieje przez obawy przed ponownym nasileniem pandemii koronawirusa