O Nigerii było w Polsce przez chwilę głośno, gdy były poseł Platformy Obywatelskiej i PSL John Godson zapowiedział, że po powrocie do ojczyzny będzie się ubiegać o stanowisko prezydenta. Wiadomość ta traktowana była w kategoriach zabawnej ciekawostki, ale niesłusznie – Nigeria to najludniejszy kraj Afryki (ponad 200 mln mieszkańców) i siódmy na świecie. Jej gospodarka oparta jest na wydobyciu i eksporcie ropy, jednak pomimo ogromnych zasobów, kolejnym rządom nie udaje się rozdysponować tego bogactwa w sposób, który przyczyniłby się do podniesienia poziomu życia Nigeryjczyków – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Polityka w Nigerii
Prezydent Nigerii jest wybierany w zmodyfikowanym systemie dwóch rund. Aby zostać wybranym w pierwszej turze, kandydat musi otrzymać większość głosów i ponad 25 procent głosów w co najmniej 24 z 36 stanów. Jeśli żaden kandydat nie przekroczy tego progu, odbędzie się druga runda. Ponieważ obecnie sprawujący władzę prezydent Muhammadu Buhari został dwukrotnie wybrany na urząd, nie będzie mógł ubiegać się o kolejną kadencję. Oprócz znanego w Polsce Johna Godsona start w wyborach zapowiedzieli również m.in. wiceprezydent kraju Yemi Osinbajo, Bola Tinubu (lider Kongresu Wszystkich Postępowych i były gubernator stanu Lagos), były minister transportu Rotimi Amaechi i gubernator stanu Kanduna Nasir el-Rufai. Wybory odbędą się pod koniec lutego 2023 roku, więc to jeszcze nie pora na publikowanie konkretnych programów wyborczych, ponieważ do tego czasu jeszcze wiele kwestii może się wyjaśnić; pewne jest natomiast, że nowa głowa państwa będzie mieć poważny orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o sprawy związane z energetyką.
Nigeria jest obdarzona obfitymi złożami surowców energetycznych – ropy, gazu ziemnego, węgla czy piasków bitumicznych. Panują tu również doskonałe warunki do rozwoju energetyki odnawialnej; silne prądy rzek wskazują na potencjał dla hydroenergetyki, warunki wietrzne na lądzie i morzu są dobre, nie wspominając o fotowoltaice, która mogłaby zasilić ten gorący i słoneczny kraj. Jednak od późnych lat sześćdziesiątych XX wieku gospodarka jest uzależniona wyłącznie od eksploatacji ropy naftowej w celu pokrycia wydatków na rozwój. W 2000 roku same dochody z ropy naftowej stanowiły około 98,50 procent eksportu i 83,50 procent całkowitych dochodów rządu. Nigeryjskie zasoby ropy naftowej są oceniane przez amerykańską instytucję Energy Information Administration na 16 do 22 mld baryłek. Niektóre źródła podają, że zasoby te mogą wynosić nawet 35,3 mld baryłek, co czyniłoby Nigerię 10. państwem na świecie pod względem posiadanych złóż tego surowca. Niemal że całość zasobów ropy naftowej skoncentrowana jest w delcie Nigru. Znaczące są także złoża podmorskie, które są eksploatowane przez wiele platform wydobywczych.
Sektor wydobywczy
Fundusze potrzebne do utrzymania i remontu infrastruktury energetycznej oraz rozbudowy mocy są ogromne. W obliczu rosnącego zapotrzebowania na inwestycje w innych obszarach gospodarki, takich jak transport, zdrowie, edukacja i bezpieczeństwo, rząd nie był w stanie zapewnić środków potrzebnych sektorowi energetycznemu. Nie udało się również wprowadzić skutecznego i przejrzystego zarządzania tą gałęzią gospodarki. W konsekwencji stan istniejących obiektów stopniowo się pogarszał, a jednocześnie nie dodano nowych mocy produkcyjnych, pomimo rosnącego popytu. Ponadto niedostatki finansowania i zarządzania doprowadziły do nieodpowiednich i zawodnych dostaw, zwłaszcza energii elektrycznej i produktów ropopochodnych, niepewności systemu zaopatrzenia w energię i spadku wydajności. Uważa się, że zwiększony udział podmiotów prywatnych w energetyce przyciągnie nowe inwestycje do tego sektora.
Jednak wydaje się, że jednym z największych zagrożeń, przed którymi stoi ludność delty Nigru, był ich własny rząd. Według Banku Światowego większość bogactwa naftowego Nigerii zostaje w rękach 1 procenta społeczeństwa. Korupcja w rządzie jest ogromnym problemem, według szacunków od 1960 roku 300 do 400 miliardów dolarów zostało skradzionych przez skorumpowanych urzędników państwowych. Nigeryjczycy wielokrotnie angażowali się w protesty przeciwko korupcji związanej z ropą naftową i obawom o środowisko, ale spotykali się z surowymi represjami ze strony sił rządowych. Na przykład w lutym 2005 roku podczas protestu w terminalu naftowym Chevron Escravos żołnierze otworzyli ogień do protestujących. Jeden człowiek zginął, a 30 zostało rannych. Żołnierze twierdzili, że protestujący byli uzbrojeni, czego nie udało im się udowodnić. Mieszkańcy stanów delty Nigru, w której znajdują się złoża ropy, żyją w ubóstwie, co wydaje się szczególnie niesprawiedliwe, zważywszy na bogate dzielnice znajdujące się nieopodal dzielnic skrajnej nędzy. Według Amnesty International w 2006 roku 70 procent ludzi w delcie Nigru żyje za mniej niż jednego dolara dziennie. Problem polega również na tym, że główna gałąź nigeryjskiej gospodarki nie zatrudnia wielu Nigeryjczyków, i można tu mówić wręcz o dyskryminacji miejscowej ludności, jeśli chodzi o lokalny rynek pracy. Władze lokalne delty Nigru wydają się być odpowiedzialne za większość zacofania w tym regionie. Wśród gubernatorów panuje korupcja, a przywódcy pomogli sponsorować bojówki porywające niewinnych ludzi i sabotujące wysiłki rządu federalnego na rzecz rozwoju infrastruktury.
Stan środowiska
Potężne problemy nigeryjskiego sektora naftowego przekładają się na fatalny stan środowiska naturalnego. Wycieki na zaludnionych obszarach często rozprzestrzeniają się na dużym obszarze, niszcząc uprawy i środowisko wodne poprzez skażenie wód gruntowych i gleby. Ludzie na dotkniętych obszarach skarżą się na problemy zdrowotne, w tym problemy z oddychaniem i zmiany skórne. 30 stycznia 2013 roku holenderski sąd orzekł, że działający tam koncern Shell jest współodpowiedzialny za zanieczyszczenie w Delcie Nigru. Innym przykładem poważnego katastrofalnego wycieku w tym regionie był wyciek ropy z pierwszego maja 2010 roku na morskiej platformie wiertniczej ExxonMobil około 32–40 km od lądu. Pęknięcie wyrzuciło do Delty ponad milion baryłek ropy. Miało to miejsce zaledwie 10 dni po wycieku ropy do Zatoki Meksykańskiej, za który obwiniany był koncern BP, jednak z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że przez media historia ta została potraktowana po macoszemu – zanieczyszczenie w Zatoce Meksykańskiej dotyczyło przecież Amerykanów, a katastrofa spowodowana przez ExxonMobil miała miejsce w odległej Afryce.
Chociaż John Godson dał się w Polsce zapamiętać jako budząca sympatię postać z klasy politycznej, to w Nigerii jest on przede wszystkim przedsiębiorcą w sektorze rolniczym, który swoją drogą nieźle sobie radzi. Z drugiej strony jest on kandydatem niezwiązanym bezpośrednio z nigeryjską polityką, tak niesprawną przez korupcję, i z tego powodu może przekonać do siebie wielu wyborców. Za dwa lata przekonamy się czy uda się ich zdobyć tylu, by wygrać wybory. Teraz natomiast pewne jest, że przed następnym prezydentem Nigerii stoi poważne zadanie mądrzejszej organizacji sektora wydobywczego, by rzeka pieniędzy przełożyła się na poprawę życia mieszkańców i stanu środowiska naturalnego.