Dywersyfikacja oznacza doprowadzenie do takiej sytuacji rynkowej, w której w żadnym momencie ani jeden metr sześcienny gazu ziemnego przesyłanego do Polski nie będzie zależał od decyzji politycznych ani polityki danego monopolisty. Zakończenie realizacji wszystkich strategicznych inwestycji Gaz-System, w tym gazociągu Baltic-Pipe, doprowadzi nasz rynek właśnie do takiego stanu – powiedział prezes Gaz-System Tomasz Stępień w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy termin ukończenia Baltic Pipe pozostaje bezpieczny?
Tomasz Stępień: Deklarowany termin ukończenia Baltic Pipe, czyli październik 2022 roku, pozostaje bez zmian. Prace budowlane postępują zgodnie z planem. W części lądowej trwa spawanie gazociągów. W części morskiej obecnie trzy statki sprawdzają trasę gazociągu, pogłębiają dno morskie tam, gdzie to jest konieczne oraz usuwają ostatnie przeszkody. 5 maja na statku Castorone w porcie w Rotterdamie mieliśmy ostatnią odprawę techniczną z wykonawcą gazociągu podmorskiego firmą Saipem. Pod koniec czerwca Castorone wypłynie na morze i zacznie układać gazociąg na najgłębszych na trasie inwestycji na wodach Morza Bałtyckiego. Po tygodniu dołączą do niego wymiennie jednostki Castoro Sei i Castoro 10, które są przeznaczone do prac na wodach płytszych. Prace będą wykonywane równolegle. Gazociąg podmorski planujemy ułożyć i pospawać do końca jesieni tego roku. Dzięki temu do października przyszłego roku będziemy mieli czas na przeprowadzenie testów oraz uzyskanie wszystkich niezbędnych pozwoleń.
Jaką część tego projektu wsparły fundusze unijne ?
Gaz-System wraz z partnerem firmą Energinet z Danii uzyskał dla tego projektu łącznie 266,8 mln euro dofinansowania z unijnego funduszu Connecting Europe Facility (CEF). Pozostała cześć projektu po stronie polskiej jest finansowana z przychodów Gaz-System oraz kredytów komercyjnych.
Czy w przyszłości mogłaby być okazja pozyskania dalszego finansowania w razie konieczności rozbudowy o Baltic Pipe 2 lub dostosowania do gazów odnawialnych? Gaz ma coraz większe problemy.
Z naszej perspektywy najważniejszy jest fakt pozyskania przez spółkę maksymalnego wsparcia finansowego z Unii Europejskiej na wszystkie strategiczne i obecnie realizowane przez nas projekty inwestycyjne. Dla inwestycji takich jak Baltic Pipe, interkonektory Polska-Słowacja i Polska-Litwa oraz rozbudowa terminalu LNG zabezpieczyliśmy finansowanie jeszcze zanim w UE rozpoczęła się dyskusja nt. zmian w finansowaniu projektów gazowych. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, koncentrująca się na wskaźniku emisji dwutlenku węgla, faktycznie wywołała proces odchodzenia od finansowania projektów gazowych, co jest szczególnie dotkliwe dla krajów takich jak Polska, w których sektor energetyczny potrzebuje dużych nakładów
na modernizację.
W Brukseli obecnie trwa ożywiona dyskusja nt. nowych wytycznych regulacyjnych i przyszłej taksonomii. Ta dyskusja może mieć znaczący wpływ na inwestycje, które Gaz-System będzie realizował po 2030 roku. Dlatego jako operator staramy się na szerokim forum interesariuszy w Brukseli pokazywać sytuację na rynku gazu w Polsce. Bierzemy udział w rozmowach dotyczących przyszłych regulacji, bo mamy świadomość, że wkrótce będą zapadały kluczowe decyzje w sprawie finansowania projektów związanych z transformacją, chociażby projektów wodorowych.
Czy Gaz-System będzie inwestował w tym celu w wodór?
W Unii Europejskiej jest szeroko komunikowana wola polityczna, aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku. Rolą operatora systemu przesyłowego, tak jak ja ją rozumiem, jest w tych okolicznościach politycznych podjęcie wszelkich niezbędnych działań przygotowawczych dotyczących budowy infrastruktury, w tym szacowania jej kosztów, co w przyszłości posłuży decydentom do podejmowania racjonalnych decyzji odnośnie do sposobu przeprowadzania akceptowalnej społecznie transformacji energetycznej.
Z perspektywy operatora, kwestia przesyłania samego wodoru specjalnymi (dedykowanymi) gazociągami lub istniejącymi w postaci jego domieszki do gazu ziemnego jest związana z dwiema podstawowymi przesłankami. Pierwszą jest popyt na rynku i zainteresowanie klientów dostawami wodoru. Takiego zainteresowania obecnie nie widzę. Drugą jest ekonomia. Inwestycje związane z budową nowych lub dostosowaniem przyszłych wodorociągów muszą być ekonomicznie opłacalne, ponieważ na końcu tego łańcucha ich kosztami w postaci taryfy zostanie obciążony polski odbiorca tego paliwa.
Pracujemy obecnie nad wewnętrznymi analizami, które będą porównywać od strony technicznej i kosztowej dostawy 100-procentowego wodoru do klientów specjalnymi dedykowanymi gazociągami lub w domieszce z gazem ziemnym z wykorzystaniem obecnej infrastruktury. Elementem tych analiz będzie także badanie możliwości transportu wodoru innymi środkami niż gazociągi, czyli np. koleją. Po technicznych i kosztowych opracowaniach, które prowadzi obecnie wiele instytucji i podmiotów w Polsce, przyjdzie czas na szeroką dyskusję nt. regulacji prawnych i rynkowych.
Jako spółka przyglądamy się uważnie procesowi zmian, który zachodzi w Europie i jesteśmy obecni w każdym liczącym się przedsięwzięciu dot. badania wykorzystania wodoru. Przykładem mogą być prace w ramach European Backbone Hydrogen oraz działania w ramach stowarzyszenia europejskich operatorów (ENTSOG), w których bierzemy udział od samego początku. Technologie wodorowe cieszą się zainteresowaniem świata nauki i biznesu od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz czytałem o samochodach napędzanych wodorem ponad 30 lat temu. Po tych kilkudziesięciu latach wchodzenia
w erę pojazdów elektrycznych nadal masowo nie poruszamy się samochodami na wodór. Myślę, że jeszcze dużo pracy i wiele lat przed nami, zanim technologie wodorowe będą się bronić „rynkowo”. W tym czasie, zwłaszcza w Polsce, większą rolę niż wodór w bilansie energetycznym będzie jako paliwo przejściowe odgrywał gaz ziemny.
Jakie warunki musiałyby zostać spełnione, aby powstał Baltic Pipe 2?
Inwestycje, które zaplanowaliśmy w nowym 10-letnim Planie Rozwoju są w pełni wystarczające do zaspokojenia prognozowanego zapotrzebowania całej polskiej gospodarki na gaz ziemny i to bez konieczności dostaw z Federacji Rosyjskiej. Co do drugiej nitki Baltic Pipe, to myślę, że to odbiorcy tego paliwa sami zadecydują, czy po 2030 roku taki gazociąg jak Baltic Pipe 2 będzie im potrzebny. Na razie jako operator nie odnotowujemy takich sygnałów.
Czy sygnał o zwiększonym zapotrzebowaniu w Polsce przemawia za nowymi projektami czy większym importem gazu?
Prognoza zapotrzebowania na usługę przesyłową Gaz-System wynika w dużej mierze z prognoz dot. zapotrzebowania krajowych odbiorców na gaz ziemny. Stale prowadzimy obserwacje w tym zakresie, ponieważ kluczowa do podejmowania decyzji inwestycyjnych jest wiedza o tym, w których obszarach gospodarki i w jakich regionach kraju w najbliższych latach będzie pojawiał się zwiększony popyt na gaz ziemny. W mojej ocenie inwestycje Gaz-System takie jak Korytarz Północ-Południe, Baltic Pipe, rozbudowa terminalu LNG, interkonektory ze Słowacją i Litwą oraz FSRU w świetle dzisiaj dostępnej wiedzy zapewnią nam wystarczającą ilość gazu w perspektywie najbliższych dwudziestu lat.
Jaka będzie rola polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego w przyszłości?
Gazociąg Jamalski w coraz większym stopniu obejmują regulacje, które od wielu lat obowiązują na rynku gazowym w całej Unii Europejskiej. Zgodnie z prawem polskim jak i unijnym Trzecim pakietem energetycznym uprawnienia oraz obowiązki operatora na tym gazociągu posiada spółka Gaz-System. Dzisiaj 96 procent przepustowości gazociągu jamalskiego jest wystawiane na ogólnodostępnych aukcjach handlowych organizowanych przez Gaz-System. Po wygaśnięciu historycznego kontraktu handlowego, czyli od 1 stycznia 2023 roku na rynku będzie dostępne 100 procent jego przepustowości. Dlatego w naszym nowym Planie Rozwoju, który opracowaliśmy założyliśmy wykorzystanie od 2026 roku polskiego odcinka gazociągu jamalskiego na potrzeby wzmocnienia krajowej sieci przesyłowej. Chcemy, żeby ta infrastruktura pracowała na rzecz naszego krajowego rynku gazu. Jeżeli w tym gazociągu w przyszłości utrzyma się przesył rosyjskiego gazu do Niemiec, to będziemy ten gaz przesyłać w sposób optymalny z punktu widzenia krajowego systemu przesyłowego, np. poprzez wykorzystanie wirtualnego rewersu na granicy z Niemcami, tak jak ma to miejsce dzisiaj. Jeżeli gaz fizycznie nie będzie płynął ze wschodu na zachód, to będziemy mogli wykorzystywać ten gazociąg do rozprowadzania po Polsce gazu z Baltic Pipe i terminalu LNG bez konieczności wykonania dodatkowych kosztownych inwestycji na sieci przesyłowej.
Rosjanie straszą, że Polacy chcą zagrabić Gazociąg Jamalski.
Właścicielem polskiego odcinka Systemu Gazociągów Tranzytowych Jamał – Europa Zachodnia (SGT) jest spółka EuRoPol GAZ i nic się nie zmieniło i nie zmienia w tej kwestii. W 2011 roku wszedł w życie unijny Trzeci pakiet energetyczny. Konsekwencją tych unijnych regulacji jest dążenie regulatorów krajowych w UE do transparentności i jednolitości zasad funkcjonowania europejskich rynków przesyłu gazu. Sytuacja, gdy właściciel danej infrastruktury energetycznej jest jednocześnie jej operatorem, która miała miejsce historycznie na gazociągu jamalskim, jest skrajnie niekorzystna dla odbiorców. Właściciel danego gazociągu będący jednocześnie operatorem może bowiem kierować się własnym interesem ekonomicznym i stosować różne preferencyjne działania względem danych grup klientów na rynku, eliminując grę rynkową, która ma wpływ na kształtowanie się konkurencyjnych cen gazu. Regulator polskiego rynku energii Urząd Regulacji Energetyki wyeliminował możliwość takich zachowań w Polsce poprzez ustanowienie Gaz-System niezależnym operatorem na Jamale. Dodam tutaj, że Gaz-System w 100 procentach należy do Państwa Polskiego, działa w interesie kraju, co oznacza że nie jest zależna od wpływów instytucji zewnętrznych oraz działań podmiotów trzecich. Wyjaśniam, że na podstawie umowy powierzeniowej zarządzamy na gazociągu jamalskim wyłącznie przesyłem gazu, nie ingerując w żaden sposób w sprawy właścicielskie dotyczące tego gazociągu Oznacza to, że podmioty, do których należy ta infrastruktura, mają prawo dalej na przesyle gazu przez Polskę zarabiać.
Czy Polska może wciąż podzielić się gazem z Baltic Pipe i innych projektów z sąsiadami, na przykład Ukrainą?
Jeśli pojawi się konkretne, potwierdzone umowami, zapotrzebowanie na gaz ze strony naszych sąsiadów, to oczywistym jest dla mnie fakt, że jako operator powinniśmy mieć na tyle rozbudowaną infrastrukturę, żeby móc zrealizować zawarte umowy przesyłowe. Dobrym przykładem właściwej kolejności postępowania w procesie inwestycyjnym jest tutaj projekt Baltic Pipe. Polska posiada złoża gazu na szelfie norweskim, dlatego jako operator zobowiązaliśmy się do przesyłu gazu z tamtego kierunku do Polski i zawarliśmy związane z tym umowy, które były główną przesłanką do podjęcia ostatecznej decyzji inwestycyjnej.
Czy podobnie jest na Ukrainie?
Sytuacja Ukrainy w kontekście budowania konkurencyjnego europejskiego rynku gazu jest nadal trudna. Widzimy starania Ukrainy w zakresie reformowania krajowego rynku gazu i jako operator aktywnie pomagaliśmy i pomagamy spółkom ukraińskim w przeprowadzaniu zmian regulacyjnych
i rynkowych. Na dzisiaj sytuacja jest następująca. Ukraińcy sygnalizują, głównie w mediach, że chcą importować z Polski nawet do 6 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Takie ilości gazu wymagają po stronie polskiej dodatkowych inwestycji w system przesyłu gazu i budowę tłoczni w Strachocinie
w południowo-wschodniej Polsce. Równolegle jesteśmy informowani przez stronę ukraińską, że po ich stronie nie będzie żadnych nowych inwestycji. Dla nas te komunikaty są sprzeczne, ponieważ mamy pełną świadomość, że obecne połączenie gazowe na granicy polsko-ukraińskiej od strony technicznej nie umożliwia przesyłania tak dużych ilości gazu. Aby doszło do fizycznego przepływu gazu na Ukrainę w oczekiwanych ilościach potrzebne są konkretne działania inwestycyjne po obu stronach. Przystąpienie do rozbudowy polskiego systemu przesyłowego warunkowane jest odbyciem się wcześniej pewnych procedur rynkowych, które służą do potwierdzenia rzeczywistego i stałego zapotrzebowania podmiotów ukraińskich na gaz z Polski. Do podjęcia decyzji inwestycyjnej w Gaz-System nie wystarczą doniesienia medialne i sama chęć współpracy. Potrzebne są alternatywnie albo wieloletnie zobowiązanie kontraktowe strony ukraińskiej do przesyłania gazu ziemnego tak aby uzasadnić poniesienie dodatkowych niemałych nakładów inwestycyjnych w Polsce albo sfinansowanie tych nakładów. Jeśli Ukraina podpisze wieloletnie zobowiązania formalne i umowy związane z odbiorem 6 mld metrów sześciennymi gazu rocznie to my niezwłocznie jako polski operator przystąpimy do planowania rozbudowy systemu krajowego w taki sposób, żeby ten przesył mógł w najbliższych latach zaistnieć. Tu działają reguły rynkowe, trzeba wszystko policzyć, oszacować koszty i przychody, jednym słowem mieć pokrycie zwrotu inwestycji w zawartych kontraktach. Decyzje o wydatkowaniu dużych środków muszą być biznesowo uzasadnione. Przykładem takiej współpracy międzyoperatorskiej, która pokazuje zrozumienie interesów obydwu stron, jest projekt Baltic Pipe, w którym Polska ponosi niewielką część kosztów inwestycji na terytorium duńskim. Gaz-System zaangażował się w budowę tłoczni w Everdrup w Danii właśnie po to, aby dać twardą przesłankę biznesową operatorom zagranicznym do udziału i partycypowania w tym projekcie. Równolegle zostały podpisane kontrakty przesyłowe przez Danię, które dały Energinetowi impuls inwestycyjny. Podobne modele współpracy występują w całej Unii Europejskiej. W przypadku Ukrainy nie ma na razie tego konkretnego działania biznesowego względem Polski, które umożliwiałoby Gaz-System rozpoczęcie planowania inwestycji. Nie możemy realizować przesyłu na Ukrainę kosztem polskiego odbiorcy bez żadnego zaangażowania finansowego zainteresowanych. Niemniej jednak wciąż prowadzimy rozmowy i staramy się doprowadzić do sytuacji, w której zawarte zostaną stosowne zobowiązania w tym zakresie.
Czy Baltic Pipe będzie mógł słać gaz na Zachód?
Tak. Każde połączenie gazowe na granicy systemów operatorskich musi być przystosowane do handlu w obu kierunkach. Sytuacja na rynku potrafi zmieniać się dynamicznie. Duńczycy twierdzą, że póki co nie będą potrzebować mocy przesyłowej Baltic Pipe, ale czas pokaże jak będzie, biorąc pod uwagę inne rynki skomunikowane z Danią, jak np. Szwecję.
Czy ukończenie Baltic Pipe kończy historię dywersyfikacji dostaw gazu do Polski?
Dywersyfikacja oznacza doprowadzenie do takiej sytuacji rynkowej, w której w żadnym momencie ani jeden metr sześcienny gazu ziemnego przesyłanego do Polski nie będzie zależał od decyzji politycznych ani polityki danego monopolisty. Zakończenie realizacji wszystkich strategicznych inwestycji Gaz-System, w tym gazociągu Baltic-Pipe, doprowadzi nasz rynek właśnie do takiego stanu.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik
Biełkowa: Ukraina jest gotowa do importu LNG z Polski (ROZMOWA)