icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Poprawa: Jeśli OPEC+ nie osiągnie porozumienia, w dłuższej perspektywie ceny ropy będą spadać

Brak porozumienia w OPEC spowoduje spadki, a nie wzrosty cen ropy. Nie zawarto porozumienia co do dwóch rzeczy jednocześnie: długofalowo redukcji wydobycia dla stabilizacji cen ropy, a krótkofalowo reakcji na chwilową nierównowagę popytu i podaży – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Co dalej z cenami ropy?

– Po pierwsze, brak porozumienia w OPEC spowoduje spadki, a nie wzrosty cen ropy. Nie zawarto porozumienia co do dwóch rzeczy jednocześnie: długofalowo redukcji wydobycia dla stabilizacji cen ropy, a krótkofalowo reakcji na chwilową nierównowagę popytu i podaży – szybko rosnący popyt spotyka się z niezrównoważoną podażą, ponieważ przez półtora roku pandemii mało inwestowano w poszukiwanie i wydobycie, co było zaniedbaniem w czasie, gdy ceny ropy były niskie. Popyt nie jest zrównoważony podażą; wszyscy spodziewali się, że OPEC szybko na to zareaguje, czyli chwilowo zwiększy podaż. Długofalowo brak porozumienia pomiędzy członkami OPEC i Rosji będzie wywierał presję na obniżkę cen ropy. Poszczególni członkowie kartelu mogą bojkotować interesy grupy i egoistycznie zwiększyć wydobycie. W chwili obecnej kwoty, które zaproponowano Zjednoczonym Emiratom Arabskim są według nich za niskie, i ich zdaniem zostali oni potraktowani niesprawiedliwie. Odrzucają oni to porozumienie, dlatego może dojść do jakiegoś konfliktu między Arabią Saudyjską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Brak porozumienia w tej sytuacji oznacza, że każdy będzie wydobywał tyle, ile uważa, a w rezultacie ceny ropy będą spadać. Ponadto Arabia Saudyjska w przeszłości pokazała, że nie waha się świadomie mocno obniżać ceny ropy, by wymusić na innych producentach ropy ustępstw w negocjacjach parytetów wydobycia – ocenił Paweł Poprawa.

– Obecnie ceny ropy są wysokie z perspektywy kilkudziesięciu lat. W związku z tym spada motywacja wewnątrz OPEC, by lojalnie pracować nad obniżką wydobycia. Gdyby cena baryłki ropy wynosiła 30-40 dolarów za baryłkę, wszyscy członkowie kartelu i Rosja patrzyliby na tę sytuację znacznie bardziej nerwowo i byliby bardziej ugodowi. Obecna sytuacja daje każdemu członkowi OPEC bardzo dobre zyski, w związku z tym nie ma presji, by efektywnie doprowadzić do ograniczenia wydobycia. Długofalowo nie ma powodu, by cena ropy była tak wysoka. Wciąż mamy do czynienia z nierównowagą między popytem a podażą, co spowodowane jest anomalią, jaką jest pandemia koronawirusa. Rok od wybuchu pandemii zamrażane były projekty poszukiwawcze, ponieważ ceny były bardzo niskie. Obecnie popyt rośnie, a podaż nie, stąd wzrost cen. To z kolei zachęca inwestorów w USA do zainteresowania się ropą z łupków. Były momenty, kiedy ropa ze Stanów Zjednoczonych stanowiła nieomal 10 procent globalnego wydobycia. Szybki wzrost cen powoduje szybki wzrost rentowności amerykańskich złóż, i na pewno będą one szybko rewitalizowane. To spowoduje spadek amerykańskiego importu i nadwyżkę po stronie eksporterów. Ciągle borykamy się z nierównowagą po koronawirusie, ale to bardzo chwilowy efekt. Krótkoterminowo można wstrząsnąć rynkiem w dowolnym kierunku. W dalszej perspektywie znajdzie on swoją równowagę, a cena baryłki ropy będzie oscylować w granicy 60-70 dolarów. Wynika to z tego, że przy obecnych cenach ropy sektor Upstream jest bardzo lukratywny, a to w perspektywie przełoży się na wzrost wydobycia i podarzy – mówił ekspert.

– Tak jak absurdalna była sytuacja z kwietnia 2020 roku z tzw. ujemnymi cenami ropy, tak samo cena 80 dolarów za baryłkę nie znajduje rynkowego uzasadnienia. Gdyby nie pandemia, ropa kosztowałaby 60-70 dolarów za baryłkę. Być może w ciągu roku uda się całkowicie zatrzeć ślad po koronawirusie na rynku. Obecnie ropa jest za droga o około 20 dolarów, by osiągnąć równowagę na rynku – ocenił Poprawa.

– Jak każdy eksporter, Rosja jest zainteresowana możliwie najwyższą ceną ropy. Kreml jednak zdaje sobie sprawę z tego, że obecny wzrost cen ropy jest chwilowy. Niepokój Rosji w reakcji na brak konsensusu w OPEC wynika z tego, że w przeciągu kilku miesięcy doprowadzi on do tego, czego się obawiają, czyli mocnego spadku cen. Z kolei obecne wysokie ceny ropy rewitalizują najbardziej niebezpiecznego gracza dla OPEC i dla Rosji, czyli Stany Zjednoczone – podsumował.

Opracował Bartłomiej Sawicki

Sierakowska: Strach przed wariantem Delta wyhamuje wzrost cen ropy

Brak porozumienia w OPEC spowoduje spadki, a nie wzrosty cen ropy. Nie zawarto porozumienia co do dwóch rzeczy jednocześnie: długofalowo redukcji wydobycia dla stabilizacji cen ropy, a krótkofalowo reakcji na chwilową nierównowagę popytu i podaży – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Co dalej z cenami ropy?

– Po pierwsze, brak porozumienia w OPEC spowoduje spadki, a nie wzrosty cen ropy. Nie zawarto porozumienia co do dwóch rzeczy jednocześnie: długofalowo redukcji wydobycia dla stabilizacji cen ropy, a krótkofalowo reakcji na chwilową nierównowagę popytu i podaży – szybko rosnący popyt spotyka się z niezrównoważoną podażą, ponieważ przez półtora roku pandemii mało inwestowano w poszukiwanie i wydobycie, co było zaniedbaniem w czasie, gdy ceny ropy były niskie. Popyt nie jest zrównoważony podażą; wszyscy spodziewali się, że OPEC szybko na to zareaguje, czyli chwilowo zwiększy podaż. Długofalowo brak porozumienia pomiędzy członkami OPEC i Rosji będzie wywierał presję na obniżkę cen ropy. Poszczególni członkowie kartelu mogą bojkotować interesy grupy i egoistycznie zwiększyć wydobycie. W chwili obecnej kwoty, które zaproponowano Zjednoczonym Emiratom Arabskim są według nich za niskie, i ich zdaniem zostali oni potraktowani niesprawiedliwie. Odrzucają oni to porozumienie, dlatego może dojść do jakiegoś konfliktu między Arabią Saudyjską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Brak porozumienia w tej sytuacji oznacza, że każdy będzie wydobywał tyle, ile uważa, a w rezultacie ceny ropy będą spadać. Ponadto Arabia Saudyjska w przeszłości pokazała, że nie waha się świadomie mocno obniżać ceny ropy, by wymusić na innych producentach ropy ustępstw w negocjacjach parytetów wydobycia – ocenił Paweł Poprawa.

– Obecnie ceny ropy są wysokie z perspektywy kilkudziesięciu lat. W związku z tym spada motywacja wewnątrz OPEC, by lojalnie pracować nad obniżką wydobycia. Gdyby cena baryłki ropy wynosiła 30-40 dolarów za baryłkę, wszyscy członkowie kartelu i Rosja patrzyliby na tę sytuację znacznie bardziej nerwowo i byliby bardziej ugodowi. Obecna sytuacja daje każdemu członkowi OPEC bardzo dobre zyski, w związku z tym nie ma presji, by efektywnie doprowadzić do ograniczenia wydobycia. Długofalowo nie ma powodu, by cena ropy była tak wysoka. Wciąż mamy do czynienia z nierównowagą między popytem a podażą, co spowodowane jest anomalią, jaką jest pandemia koronawirusa. Rok od wybuchu pandemii zamrażane były projekty poszukiwawcze, ponieważ ceny były bardzo niskie. Obecnie popyt rośnie, a podaż nie, stąd wzrost cen. To z kolei zachęca inwestorów w USA do zainteresowania się ropą z łupków. Były momenty, kiedy ropa ze Stanów Zjednoczonych stanowiła nieomal 10 procent globalnego wydobycia. Szybki wzrost cen powoduje szybki wzrost rentowności amerykańskich złóż, i na pewno będą one szybko rewitalizowane. To spowoduje spadek amerykańskiego importu i nadwyżkę po stronie eksporterów. Ciągle borykamy się z nierównowagą po koronawirusie, ale to bardzo chwilowy efekt. Krótkoterminowo można wstrząsnąć rynkiem w dowolnym kierunku. W dalszej perspektywie znajdzie on swoją równowagę, a cena baryłki ropy będzie oscylować w granicy 60-70 dolarów. Wynika to z tego, że przy obecnych cenach ropy sektor Upstream jest bardzo lukratywny, a to w perspektywie przełoży się na wzrost wydobycia i podarzy – mówił ekspert.

– Tak jak absurdalna była sytuacja z kwietnia 2020 roku z tzw. ujemnymi cenami ropy, tak samo cena 80 dolarów za baryłkę nie znajduje rynkowego uzasadnienia. Gdyby nie pandemia, ropa kosztowałaby 60-70 dolarów za baryłkę. Być może w ciągu roku uda się całkowicie zatrzeć ślad po koronawirusie na rynku. Obecnie ropa jest za droga o około 20 dolarów, by osiągnąć równowagę na rynku – ocenił Poprawa.

– Jak każdy eksporter, Rosja jest zainteresowana możliwie najwyższą ceną ropy. Kreml jednak zdaje sobie sprawę z tego, że obecny wzrost cen ropy jest chwilowy. Niepokój Rosji w reakcji na brak konsensusu w OPEC wynika z tego, że w przeciągu kilku miesięcy doprowadzi on do tego, czego się obawiają, czyli mocnego spadku cen. Z kolei obecne wysokie ceny ropy rewitalizują najbardziej niebezpiecznego gracza dla OPEC i dla Rosji, czyli Stany Zjednoczone – podsumował.

Opracował Bartłomiej Sawicki

Sierakowska: Strach przed wariantem Delta wyhamuje wzrost cen ropy

Najnowsze artykuły