– Czy umowa USA-Niemcy w sprawie Nord Stream 2 zawiera tajny protokół? Czy Polska martwi się już głównie o Ukrainę, bo jest spokojna o Baltic Pipe, który w najlepszym scenariuszu ruszy szybciej niż rura z Rosji? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Tajny protokół i kolejne czerwone linie
Według nieoficjalnych informacji agencji Bloomberg Niemcy zapewnili w układzie z USA określony mechanizm zatrzymania dostaw gazu przez Nord Stream 2 w razie przekroczenia czerwonej linii, którą jest obecnie nowa agresja rosyjska na Ukrainie. Kiedy kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Joe Biden zawierali ten układ w lipcu 2021 roku był nią jeszcze szantaż z użyciem gazu. Ta czerwona linia mogą jednak już zostać przekroczona poprzez celowe ograniczenie podaży tego paliwa w Europie przez Gazprom ograniczający zapasy w magazynach i sprzedaż na rynek europejski jesienią 2021 roku. Nie wiadomo na czym miałby polegać ów mechanizm ani czy zostanie faktycznie wdrożony w razie przekroczenia kolejnej czerwonej linii przez Rosjan.
Zakładając, że celem Rosjan jest wymuszenie ustępstw Zachodu, wykorzystanie straszaka w postaci gromadzenia sił zbrojnych na granicy Ukrainy do blokady sankcji wobec Nord Stream 2 może zostać uznane za sukces. Z punktu widzenia Kremla straszak zadziałał, bo skłonił Demokratów do wycofania zapisów o nowych sankcjach wobec Nord Stream 2. Te jednak zostały wycofane wskutek interwencji Niemiec, bo uderzyłyby w operatora Nord Stream 2 AG, a także firmy biorące udział w przygotowaniu tego gazociągu do pracy, a zatem podmioty niemieckie. Niezależnie od tego sankcje nie zostały poszerzone pomimo wykorzystania gazu jako broni oraz ryzyka, że zostanie w ten sposób użyty Nord Stream 2.
O tym ryzyku wspominał premier RP Mateusz Morawiecki podczas spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem w Warszawie. Próbujemy wypracować z naszymi niemieckimi partnerami rozwiązania. Najlepszym rozwiązaniem byłoby niedopuszczenie do otwarcia Nord Stream 2. Te ryzyka nie zostały jeszcze dokładnie rozpoznane, a niektóre mogą zostać wykorzystane kiedy ten gazociąg zostanie w końcu otwarty – ostrzegł premier. To prawda, że nie jest jeszcze jasne w jaki sposób mógłby zostać wykorzystany Nord Stream 2 w warunkach kryzysu energetycznego i niedoborów gazu. Dostawy gazu zostały już wykorzystane przez Rosję do polityki, czego dowodem są anomalie w magazynach pod kontrolą Gazpromu oraz zachowanie nierynkowe w postaci ograniczenia sprzedaży przy rekordowych cenach. – Nasz sąsiad, Ukraina, w wyniku otwarcia nowego połączenia gazowego Nord Stream 2, jest w gorszej sytuacji. My również, Słowacja i wschodnie kraje Unii Europejskiej jesteśmy w trudniejszej sytuacji. Te kraje mogą podlegać szantażowi Rosji. Dlatego my budujemy gazociąg bałtycki (Baltic Pipe – przyp. red.) i uniezależniamy się od Rosji, ale Ukraina jest całkowicie zależna, jeśli chodzi o gaz. Bardzo byśmy nie chcieli, by ulegała szantażowi ze strony Rosji, bo to będzie oznaczało destabilizację na wschodniej flance NATO i Unii Europejskiej – ostrzegł Morawiecki.
Układ o Nord Stream 2 pozostaje na horyzoncie
Kanclerz Scholz zapewnił, że podstawą rozmów USA-Niemcy jest porozumienie tymczasowe o dostawach gazu roku przez Ukrainę do 2024 roku, która miałaby zostać przedłużona nawet o 10 lat. – Będziemy konsultowali się z rządem USA i będziemy musieli pomóc Ukrainie stać się źródłem zielonej energii. Obserwujemy ruchy wojsk na granicy ukraińskiej i jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Integralność terytorialna jest niezbędna – powiedział nie odnosząc się bezpośrednio do projektu Nord Stream 2. Scholz wytłumaczył także, że skoro Niemcy chcą być neutralne klimatycznie w 2050 roku, to niebawem ich zależność od gazu spadnie. Póki co jednak stowarzyszenie biznesu niemieckiego BDI szacuje dodatkowe zapotrzebowanie na gaz w Niemczech na 41 GW, czyli niecałe 50 mld m sześc. rocznie. Nord Stream 2 ma przepustowość 55 mld m sześc. rocznie. Niemcy chcą się jednak śmiać ostatni i uniezależnić się od dostaw gazu dzięki transformacji energetycznej opartej o Odnawialne Źródła Energii i magazyny energii. Takim magazynem mógłby stać się wodór, ale ten pochodziłby według umowy koalicyjnej w Niemczech także częściowo z Rosji, a zatem mógłby docierać przez Nord Stream 2.
Baltic Pipe przed Nord Stream 2?
Układ o Nord Stream 2 wykuwany przez USA i Niemcy od lipca 2021 roku jest wciąż na horyzoncie. Na uwagę zasługuje zmiana retoryki Polski, która wartościuje już zagrożenie związane z Nord Stream 2, wskazując na egzystencjalny problem dla Ukrainy, o czym świadczą słowa premiera RP o tym, że Polska będzie negocjować w celu uniknięcia szantażu gazowego wobec Ukraińców, na który Polacy będą mniej wrażliwi dzięki Baltic Pipe uzupełniającemu system dywersyfikacji źródeł dostaw gazu w postaci terminalu LNG oraz połączeń z sąsiadami.
Istnieje szansa, że gazociąg z Norwegii zaplanowany na październik 2022 roku ruszy szybciej niż Nord Stream 2, o czym pisałem w przeszłości. Konieczność certyfikacji rury z Rosji przez niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur sprawia, że musi powstać spółka niemiecka mająca zarządzać gazociągiem pod jurysdykcją prawa niemieckiego i unijnego. Potwierdziła to minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock znana z nieprzejednanej postawy wobec tej inwestycji. Różne szacunki wskazują, że certyfikacja może zakończyć się wiosną lub latem 2022 roku. Ten proces będzie jeszcze przedmiotem oceny Komisji Europejskiej, a także polskiego PGNiG oraz ukraińskich Naftogazu i OGTSUA. Mogą one zakwestionować rozstrzygnięcie w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Niemcy stworzą specjalną spółkę albo przekażą rolę operatora Nord Stream 2 fundacji „klimatycznej” Stiftung Klimaschutz stworzonej przez Meklemburgię Pomorze-Przednie pod rządami premier Manueli Schwesig zwanej Gerhardem Schroederem w spódnicy przez jej prorosyjskość. Wówczas sankcje amerykańskie nie będą mogły objąć operatora, bo zgodnie z prawem amerykańskim nie mogą uderzać w podmioty pod kontrolą rządów oraz instytucji sojuszników USA. Będzie za to możliwa certyfikacja Bundesnetzagentur. To jednak nie znaczy, że dostawy ruszą natychmiast po jej przeprowadzeniu ze względu na możliwe problemy w Komisji Europejskiej lub z udziałem spółek z Polski oraz Ukrainy w sądzie. Jeżeli Nord Stream 2 ruszy po Baltic Pipe, jego wpływ na rynek gazu w Polsce będzie ograniczony. Jednakże rura z Rosji będzie nadal zagrożeniem egzystencjalnym dla Ukrainy, więc „najlepszym rozwiązaniem byłoby niedopuszczenie do otwarcia Nord Stream 2”. Nie widać jednak takiej woli w USA ani Niemczech. Argumenty mógłby dostarczyć prezydent Władimir Putin, gdyby dokonał nowej agresji na Ukrainie, ale po co ma jej dokonywać, skoro straszak skłania już Zachód do rozmów?