Rekordowe ceny gazu w Europie sprawiają, że kolejne tankowce LNG z USA zawracają z Azji. Polskie PGNiG planuje zwiększać udział gazu skroplonego z tego kierunku w portfolio i może zarobić na dostawach w różnych kierunkach.
Bloomberg donosił przed Świętami Bożego Narodzenia o 15 tankowcach płynących ze Stanów Zjednoczonych do Europy, a potem o 20 jednostkach. 27 grudnia podał, że kolejne 14 ma niebawem zostać skierowanych na Stary Kontynent. LNG z USA opłaca się bardziej sprzedać w Europie dotkniętej atakiem zimy podnoszącym zapotrzebowanie na gaz w przeciwieństwie do Azji doświadczającej wyższych temperatur. Kolejny czynnik to kryzys energetyczny wynikający między innymi z rekordowych cen gazu, które według krytyków rosyjskiego Gazpromu są podnoszone także przez jego celowe działanie na rzecz ograniczenia podaży tego paliwa. Rosjanie odrzucają te oskarżenia. Ilość gazowców amerykańskich mających odwiedzić Europę wzrosła przez weekend świąteczny o jedną trzecią – podaje Bloomberg.
Jeden z klientów na gaz amerykański to PGNiG z Polski, który realizuje już kontrakt z Cheniere opiewający na 0,7 mld m sześc. po regazyfikacji w okresie 2019-2022 oraz 1,95 mld m sześc. rocznie od 2023 do 2042 roku. Od 2023 roku będzie miał do dyspozycji kolejny gaz z USA na mocy umowy Venture Global Calcasieu Pass LNG na 1,35 mld m sześc. rocznie. Od 2024 roku ma mieć 3,38 mld m sześc. rocznie od Venture Global Plaquemines LNG. PGNiG będzie mieć zatem do dyspozycji w 2023 roku około 6 mld m sześc. gazu skroplonego z USA, a w 2024 roku około 9 mld m sześc. rocznie, o ile nie zawrze kolejnych umów. Część LNG ze Stanów może trafić do Europy przy sprzyjających warunkach cenowych jak obecne.
Bloomberg/Wojciech Jakóbik