-W 2018 roku, gdy rozpocząłem pracę w Chile, produkcja miedzi w Sierra Gorda kształtowała się na poziomie 100 tys. ton. W 2021 roku wyprodukowaliśmy prawie 199 tys. ton, czyli podwoiliśmy produkcję. Wyniki kopalni to ogromny sukces KGHMu, który zyskuje know-how i przewagę nad konkurencją – powiedział dyrektor zarządzający kopalni miedzi Sierra Gorda Mirosław Kidoń w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Kopalnia Sierra Gorda w Chile przeżywa obecnie najlepszy czas w swojej historii. Objął Pan stanowisko dyrektora zarządzającego w 2018 roku, gdy borykała się z wieloma wyzwaniami. Jak Pan ocenia samą zmianę otoczenia z Polski na Chile i ostatnie cztery lata zarządzania kopalnią?
Mirosław Kidoń: W porównaniu z pracą w Polsce jest inaczej, zakres odpowiedzialności jest zupełnie inny. Tam byłem dyrektorem naczelnym jednego oddziału (oddział Zakładów Wzbogacania Rud – przyp. red.), a KGHM to duża organizacja, która posiada huty, kopalnie, prowadzi handel międzynarodowy itd. Przyjeżdżając do Chile musiałem zająć się nie tylko produkcją i kosztami, ale również organizacją sprzedaży, umowami, handlem z podmiotami zagranicznymi, biurami w Santiago i Antofagaście oraz oczywiście całym zakładem w Sierra Gorda. To zupełnie inny rodzaj odpowiedzialności niż w Polsce.
Podczas ubiegłotygodniowej konferencji wynikowej KGHM usłyszeliśmy, że produkcja miedzi płatnej w Sierra Gorda wzrosła o 28 procent. Kopalnia odnotowała również zysk operacyjny w wysokości 3,2 miliarda złotych. Wyniki Sierry pozwoliły, po raz pierwszy w jej historii, na odwrócenie przepływów finansowych do spółki matki. Z czego wynika ta zmiana?
Po pierwsze, ceny surowców są dzisiaj bardzo korzystne i to oczywiście pomaga. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że w 2018 roku, gdy rozpocząłem pracę w Chile, produkcja była na poziomie 100 tys. ton miedzi. W 2021 roku wyprodukowaliśmy prawie 199 tys. ton, czyli praktycznie podwoiliśmy produkcję. Gdyby nie udało się sukcesywnie zwiększać produkcji, nawet przy obecnych wysokich cenach, nie wyszłoby z tego nic dobrego.
Koszt C1, czyli jednego funta miedzi, w 2017 roku wynosił prawie dwa dolary, a dziś jest to 0,78 centa. Jesteśmy najlepsi w Chile, które produkuje 30 procent miedzi na całym świecie.
Wyniki Sierra Gorda to nasz ogromny sukces, nie każdy umie robić takie rzeczy. To ogromny sukces KGHMu, który zyskuje know-how i przewagę nad konkurencją. Największe firmy w Chile posiadają licencje na duże zawartości miedzi a nie wystartowały z inwestycjami. Przyglądają się takim pionierom, jak Sierra Gorda, KGHM i South32. My potrafimy zejść z ceną do 78 centów.
Dlaczego te duże podmioty, o których Pan wspomniał, nie są w stanie osiągnąć podobnych rezultatów?
Zawsze trudno jest oceniać konkurencję. Mogę jedynie powiedzieć, że cieszę się, iż nie podjęli takich kroków jak my, ponieważ ten biznes polega właśnie na konkurencji i tylko najlepsi wygrywają. Być może nie mieli podobnych, trudnych doświadczeń w przeszłości, gdzie przy koszcie produkcji jednego funta miedzi na poziomie dwóch dolarów, cena rynkowa również wynosiła dwa dolary, i nie musieli podejmować takich kroków. W przypadku kopalń naszych konkurentów, którzy posiadają wyższą zawartość miedzi w złożu, na przykład dwa procent, te koszty C1 mogą dużo łatwiej obniżyć. Nie muszą tak zaciskać pasa w kwestii kosztów pracy, obsługi, zakupu materiałów i optymalizacji produkcji. My podjęliśmy wyzwanie, potrafiliśmy dostosować technologię, organizację, zakupy i zracjonalizować podejście do kosztów tak, aby wyciągać zyski ze złoża i zarabiać pieniądze. Myślę, że przyszłość zmusi innych do tego, żeby zdobywali wiedzę, którą KGHM ma już teraz. Będą to musieli zrobić żeby przetrwać na rynku, ponieważ złoża z dużą zawartością miedzi powyżej dwóch procent są historią. Dzisiaj świat musi sięgnąć po niskie zawartości złóż, tym bardziej, że będzie jej potrzebował z roku na rok coraz więcej.
W ostatnich latach pojawiały się informacje o protestach, podczas których Chilijczycy podnosili kwestię uwalniania przez kopalnię szkodliwych substancji, wpływu na środowisko naturalne i niedobór wody. Jak dzisiaj ocenia Pan nastawienie okolicznych mieszkańców do projektu Sierra Gorda?
Protesty odbywały się ponad dwa lata temu, jeszcze przed pandemią koronawirusa. To jest kwestia manifestacji politycznych i obecnej sytuacji w Chile, do której nie chciałbym się odnosić.
Jeśli chodzi o port w pobliskiej Antofagaście i emisję szkodliwych substancji, przeprowadziliśmy szereg badań, robiły je niezależne instytucje, które sprawdzały stopień pylenia i przedostawania się substancji niebezpiecznych. Nie potwierdzam, żeby kiedykolwiek doszło do takiej sytuacji.
Chciałbym podkreślić, że port nie należy do Sierra Gorda. Nawet sam magazyn koncentratu jest zarządzany przez firmę ATI, która robi to doskonale. Wraz z lokalnymi politykami wielokrotnie odwiedzaliśmy magazyn i za każdym razem opinia była pozytywna.
Faktem jest, że port, który został tam zbudowany, jest zlokalizowany trochę nieszczęśliwie. Dzisiaj Antofagasta staje się wakacyjnym miastem, przyjeżdża do niej wielu turystów i port nie do końca wpisuje się w ten piękny model. Myślę, że stąd biorą się te protesty.
Jeśli chodzi o wodę, pozyskujemy ją z Mejillones, nie korzystamy ze źródeł głębinowych, co często było przedmiotem protestów mieszkańców. Niektórzy mówili, że kopalnie zabierają wodę i niszczą środowisko.
My tę wodę w całości pompujemy, co więcej, bierzemy ją już po chłodzeniu bloku energetycznego więc chronimy zatokę przed powrotem cieplejszej wody i degradacją środowiska oceanicznego. Zabieramy ją na pustynię, tam zużywamy, ona paruje, jest w obiegu zamkniętym i nie wraca. W związku z tym, jeśli chodzi o gospodarkę wodną, jesteśmy zupełnie niezależni i namawiamy naszą konkurencję, aby również poszła w tym kierunku. Należy to robić dla dobra środowiska i całego kraju.
Coraz głośniej słyszymy o budowie farm fotowoltaicznych w Sierra Gorda, które w przyszłości mają jej zapewnić sto procent zasilania. Kiedy możemy się spodziewać zakończenia tego procesu?
Tak, kopalnia przejdzie całkowicie na zieloną energię i będzie zasilana z farm fotowoltaicznych. Planujemy, że stanie się to już w 2023 roku, już dzisiaj jest to od 40 do 60 procent i ten udział będzie się zwiększał. Dzisiaj w Chile ta energia ma potencjał, aby być najtańszą opcją z możliwych, zdecydowanie tańszą od tej z węgla. Chcemy iść w tym kierunku, ponieważ to się po prostu opłaca, jest tańsze a przy okazji pożyteczne dla środowiska. Sierra Gorda wykonuje wiele ruchów, aby ograniczać wpływ na środowisko i to jest jeden z nich.
Rozmawiał Jędrzej Stachura