Organizacje ekologiczne ostrzegają, że pozostawienie nieużywanego rurociągu Nord Stream 2 na dnie Bałtyku może spowodować szkody dla środowiska, a nadal nie jest jasne, co stanie się z niemiecko-rosyjskim projektem, na który wydano 11 miliardów euro. Możliwe, że koszty ewentualnej rozbiórki gazociągu poniosą niemieccy podatnicy.
Kto zapłaci za rozbiórkę Nord Stream 2?
Według eksperta morskiego Kima Detloff z organizacji ekologicznej NABU, gdy tylko regularne serwisowanie i monitorowanie gazociągu przestaną działać, rozpocznie się rozkład, w tym rozpad plastikowej powłoki rurociągu i rdza na stalowych rurach. – Jeśli rurociąg nie jest już potrzebny i stracił swoje uzasadnienie, trzeba go usunąć – powiedział Detloff. Również organizacja Deutsche Umwelthilfe ostrzega przed szkodliwymi dla klimatu wyciekami metanu, biorąc pod uwagę, że Gazprom wypełnił gazociąg 360 mln metrów sześciennych gazu, obecnie wartego około 400 mln euro
Nie jest jasne, czy Nord Stream 2 będzie musiał zostać zdemontowany, jeśli pozostanie nieużywany, a jeśli tak, to kto by to zrobił i kto za to zapłaci. Teoretycznie operator gazociągu, spółka zależna Gazpromu Nord Stream 2 AG, jest odpowiedzialny za demontaż gazociągu w razie potrzeby, co wymagałoby również rozmów z Polską i Rosją. Ale Nord Stream 2 AG może być bliski ogłoszenia upadłości, a Gazprom może zatrzymać wszelkie finansowanie rury, tymczasem większość inwestorów umorzyła swoje zaangażowanie w projekcie. Jeśli nie można zmusić właściciela do naprawy przecieków, Niemcy jako państwo musiałyby ponieść koszty, biorąc pod uwagę brak innych przepisów prawnych.
Niemiecki rząd federalny przez lata wspierał bardzo kontrowersyjny projekt gazociągu Nord Stream 2, mimo głośnego sprzeciwu partnerów w Europie i USA, jednocześnie podkreślając, że jest to projekt komercyjny bez implikacji politycznych. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zawiesił proces certyfikacji ukończonego już gazociągu 22 lutego 2022 roku, po tym, jak prezydent Rosji Władimir Putin formalnie uznał dwa separatystyczne regiony we wschodniej Ukrainie – na dwa dni przed inwazją.
Clean Energy Wire/Michał Perzyński