icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Krzyczkowski: Japonia może znów wstrząsnąć rynkiem LNG

KOMENTARZ

Wojciech Krzyczkowski,

WysokieNapiecie.pl

Wielkie trzęsienie ziemi w Japonii z marca 2011 r. zatrzęsło również światowym rynkiem skroplonego gazu. Ceny wystrzeliły, gdy Japończycy, zmuszeni deficytem energii z elektrowni jądrowych, zwiększyli import paliw, w tym LNG. Atom w kraju Kwitnącej Wiśni może wrócić już w czerwcu. Co z LNG?

„Nie ma tu żadnych nieprawidłowości” – stwierdził w środę 22 kwietnia Ikumasa Maeda, sędzia sądu okręgowego w Kagoshimie, oddalając skargę mieszkańców wobec planu uruchomienia dwóch reaktorów w elektrowni Sendai. Jej operator, Kyushu Electric Power zamierza uruchomić pierwszy blok w czerwcu. Jeśli do tego dojdzie, to tego dnia japońskie potrzeby importowe spadną o okrągły milion ton LNG rocznie. Tyle właśnie potrzeba tego surowca na wyprodukowanie prądu, który przez rok wytwarza przeciętnej wielkości reaktor.

Japonia jest największym importerem LNG na świecie i za skroplony gaz płaciła najwięcej.

Po trzęsieniu ziemi jej import wzrósł o jedną czwartą, co kosztowało rocznie dodatkowe 30 mld dol. W 2014 r. sprowadziła prawie 90 mln ton, z czego 60 mln ton zużyto do produkcji prądu. Jeden milion nie zrobi więc wielkiej różnicy, ale kolejce na uruchomienie czeka ponad 40 reaktorów, które spełniają nowe normy bezpieczeństwa. Jeśli ruszą, a rząd premiera Shinzo Abe bardzo na to liczy, to Japończycy przestaną potrzebować 40 mln ton LNG rocznie, bo z gazu, jako droższego np. od węgla zrezygnują prawdopodobnie w pierwszej kolejności.

Od początku ery atomu w Japonii zaoszczędziliśmy 275 mld dol. na zakupach paliw kopalnych, a do 2020 r wydamy równowartość dwóch trzecich tych oszczędności, jeśli nie uruchomimy elektrowni jądrowych – przekonywali ostatnio przedstawiciele japońskiego przemysłu jądrowego.

Natomiast dla światowego rynku LNG, przez który w 2014 r. przepłynęło 240 mln ton skroplonego gazu, spadek popytu w Japonii o kilkadziesiąt milionów ton oznaczać będzie prawdziwe trzęsienie ziemi, w tym i najpewniej poważny spadek cen.

Co więcej, czasy gdy na świecie ruszyły budowy terminali skraplających gaz z myślą o najlepiej płacących za LNG odbiorcach w Japonii i Korei Płd. zdaje się właśnie minęły. Wiosną tego roku ceny spot importowanego do tych krajów LNG wróciły do poziomów sprzed trzęsienia ziemi i awarii w Fukushimie. Ceny w długoterminowych kontraktach są tajemnicą, ale ponieważ generalnie są indeksowane do cen ropy, z pewnością spadły również.

Według japońskiego ministerstwa gospodarki, w marcu na rynku spot importowanego LNG płaciło się w granicach 260 dol. za 1000 m sześc. gazu. Tymczasem po wielkim trzęsieniu ziemi bywało, że cena ta przekraczała 700 dol.

Co przewiduje na 2015 rok Międzynarodowa Agencja Energetyczna? o tym piszemy na portalu WysokieNapiecie.pl

KOMENTARZ

Wojciech Krzyczkowski,

WysokieNapiecie.pl

Wielkie trzęsienie ziemi w Japonii z marca 2011 r. zatrzęsło również światowym rynkiem skroplonego gazu. Ceny wystrzeliły, gdy Japończycy, zmuszeni deficytem energii z elektrowni jądrowych, zwiększyli import paliw, w tym LNG. Atom w kraju Kwitnącej Wiśni może wrócić już w czerwcu. Co z LNG?

„Nie ma tu żadnych nieprawidłowości” – stwierdził w środę 22 kwietnia Ikumasa Maeda, sędzia sądu okręgowego w Kagoshimie, oddalając skargę mieszkańców wobec planu uruchomienia dwóch reaktorów w elektrowni Sendai. Jej operator, Kyushu Electric Power zamierza uruchomić pierwszy blok w czerwcu. Jeśli do tego dojdzie, to tego dnia japońskie potrzeby importowe spadną o okrągły milion ton LNG rocznie. Tyle właśnie potrzeba tego surowca na wyprodukowanie prądu, który przez rok wytwarza przeciętnej wielkości reaktor.

Japonia jest największym importerem LNG na świecie i za skroplony gaz płaciła najwięcej.

Po trzęsieniu ziemi jej import wzrósł o jedną czwartą, co kosztowało rocznie dodatkowe 30 mld dol. W 2014 r. sprowadziła prawie 90 mln ton, z czego 60 mln ton zużyto do produkcji prądu. Jeden milion nie zrobi więc wielkiej różnicy, ale kolejce na uruchomienie czeka ponad 40 reaktorów, które spełniają nowe normy bezpieczeństwa. Jeśli ruszą, a rząd premiera Shinzo Abe bardzo na to liczy, to Japończycy przestaną potrzebować 40 mln ton LNG rocznie, bo z gazu, jako droższego np. od węgla zrezygnują prawdopodobnie w pierwszej kolejności.

Od początku ery atomu w Japonii zaoszczędziliśmy 275 mld dol. na zakupach paliw kopalnych, a do 2020 r wydamy równowartość dwóch trzecich tych oszczędności, jeśli nie uruchomimy elektrowni jądrowych – przekonywali ostatnio przedstawiciele japońskiego przemysłu jądrowego.

Natomiast dla światowego rynku LNG, przez który w 2014 r. przepłynęło 240 mln ton skroplonego gazu, spadek popytu w Japonii o kilkadziesiąt milionów ton oznaczać będzie prawdziwe trzęsienie ziemi, w tym i najpewniej poważny spadek cen.

Co więcej, czasy gdy na świecie ruszyły budowy terminali skraplających gaz z myślą o najlepiej płacących za LNG odbiorcach w Japonii i Korei Płd. zdaje się właśnie minęły. Wiosną tego roku ceny spot importowanego do tych krajów LNG wróciły do poziomów sprzed trzęsienia ziemi i awarii w Fukushimie. Ceny w długoterminowych kontraktach są tajemnicą, ale ponieważ generalnie są indeksowane do cen ropy, z pewnością spadły również.

Według japońskiego ministerstwa gospodarki, w marcu na rynku spot importowanego LNG płaciło się w granicach 260 dol. za 1000 m sześc. gazu. Tymczasem po wielkim trzęsieniu ziemi bywało, że cena ta przekraczała 700 dol.

Co przewiduje na 2015 rok Międzynarodowa Agencja Energetyczna? o tym piszemy na portalu WysokieNapiecie.pl

Najnowsze artykuły