Jakóbik: Powrót do atomu albo Nord Stream 2 (ANALIZA)

19 lipca 2022, 07:35 Atom

– Jeżeli rząd Niemiec nie wróci do atomu, na pewnym etapie może wrócić do spornego gazociągu Nord Stream 2 pomimo inwazji Rosji na Ukrainie. Pierwsza opcja byłaby zwycięstwem rozsądku, a druga: interesów firm powiązanych z Rosjanami –  pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Palnik gazowy. Fot. Pixabay
Palnik gazowy. Fot. Pixabay

Gazprom gra dalej

Rosyjski Gazprom zgłosił siłę wyższą jako powód ograniczeń dostaw gazu do co najmniej jednego klienta europejskiego, co wynika z listu widzianego przez Reuters. Chodzi o dostawy przez Nord Stream 1 dotknięte ograniczeniami pod pretekstem sporu o turbinę Siemensa. List z 14 lipca widziany przez Reuters, to zgłoszenie przez Gazprom siły wyższej, czyli nadzwyczajnych uwarunkowań, które każą mu ograniczyć dostawy, według źródła agencji w sektorze z użyciem gazociągu Nord Stream 1 z Rosji do Niemiec. Rosjanie twierdzą, że nie mają na nie wpływu i muszą ograniczać dostawy przez szlak, który był już wcześniej przedmiotem kilku sporów: o płatności w rublach, na które część klientów niemieckich miała się zgodzić wbrew faktowi, że nie ma o nich zapisów w umowie, a także o dostawę turbiny Siemensa z naprawy w Kanadzie pomimo sankcji, na które Ottawa zgodziła się pod presją Berlina.

Gazprom nie skomentował rewelacji Reutersa, ale resort spraw zagranicznych Rosji sugerował, że dostawy mogą pozostać ograniczone po przerwie technicznej Nord Stream 1 od 11 do 21 lipca ze względu na sankcje zachodnie. Sam Gazprom stwierdził, że wciąż brakuje mu dokumentów potwierdzających, że turbina Siemensa do niego dotrze.

Można podejrzewać, że ograniczenie ujawnione przez Reutersa dotyczy byłego partnera finansowego spornego projektu Nord Stream 2 – niemieckiego Unipera – co samo w sobie jest ironią losu. Gaz z Rosji przedstawiany jako najtańsza opcja i stabilizator transformacji energetycznej z Rosji stał się źródłem destabilizacji i kosztuje Niemcy coraz więcej. Dostawy gazu z Rosji spadły w czerwcu o 60 procent, więc Uniper kupuje go od alternatywnych dostawców w wyższych cenach. Szacuje, że będzie potrzebował w sumie 9 mld euro wsparcia, by przezwyciężyć kryzys energetyczny. Niedobory gazu są uzupełniane przez Uniper poborem zapasów z magazynów, które zwykle zaczynają być opróżniane na końcu, kiedy brakuje gazu na rynku albo w sezonie grzewczym, czyli od końca października. Tymczasem Niemcy zadeklarowały porzucenie gazu z Rosji do 2024 roku. Nie jest pewne, czy wywiążą się z tego zobowiązania. Zagrożenie brakiem gazu będzie wisieć nad Niemcami przez najbliższe dwie zimy – uważa szef krajowego regulatora energetycznego Bundesnetzagentur.

Zależność Niemiec od gazu z Rosji daje jej wpływ

Zależność od gazu rosyjskiego przynosi straty i może oddziaływać na politykę Berlina. Niemiecki BASF zanotował w pierwszym kwartale 2022 roku spadek przychodów o 29 procent do 1,22 mld euro z powodu strat w spółce Wintershall DEA z udziałami rosyjskiego funduszu Letter One (33 procent) oraz konieczności odpisania 1,1 mld euro z tytułu projektu Nord Stream 2 zamrożonego po ataku Rosji na Ukrainę. Akcje BASF warte w szczycie ze stycznia 2018 roku w wysokości 99 euro kosztowały w lipcu 2022 roku już około 42 euro. Zanotowały spadek o prawie 40 procent w ostatnich sześciu miesiącach. BASF ma zwinąć interesy na Białorusi i w Rosji do końca roku, pozostawiając aktywność w sektorze spożywczym, bo tłumaczy się chęcią uniknięcia kryzysu żywnościowego.

Ośrodek Global Witness ustalił, że spółka-córka BASF zaangażowana w przeszłości w projekt Nord Stream 2, czyli Wintershall, dostarczyła w 2022 roku ataku Rosji na Ukrainę gaz rosyjski wart 14 mld euro (28 mld m sześc.) za pośrednictwem wspomnianego Nord Stream 1, w którym ta firma ma 15 procent udziałów, i zarobiła w pierwszym kwartale tego roku 400 mln euro na aktywach węglowodorowych na Syberii, gdzie wydobyła w 2021 roku 15 mld m sześc. gazu. BASF lobbował w marcu za utrzymaniem dostaw tego paliwa z Rosji (odbiera je głównie ze wspomnianych złóż dających mu w normalnych warunkach przewagę konkurencyjną) ostrzegając, że ich zatrzymanie może oznaczać „największy kryzys od czasu zakończenia Drugiej Wojny Światowej”, jak wyraził się prezes Martin Brudermueller. Po pierwsze jednak, kryzys wydaje się nieunikniony wobec działań Gazpromu, który ogranicza dostawy do Niemiec niezależnie od współzależności stworzonej przez BASF i jemu podobne firmy ze związkami w Rosji. Po drugie, kryzys BASF nie musi od razu oznaczać kryzysu Niemiec a obecna sytuacja to dobry moment na zerwanie zależności polityki niemieckiej od ukrytych interesów spółek tego typu. Natomiast spekulacje na temat układu niemiecko-rosyjskiego o wznowieniu dostaw gazu przez Nord Stream 1 albo o uruchomieniu Nord Stream 2 przez rzeczone problemy pierwszej magistrali, nie znajdują na razie potwierdzenia w danych. Niemcy szykują się raczej na zero dostaw z Rosji. Lobbing firm jak BASF albo zmęczenie społeczeństwa może to niestety wciąż zmienić.

Czas porzucić rosyjski gaz

W obecnych warunkach każda elektrownia zmniejszająca zależność od gazu rosyjskiego będzie na wagę złota. Alternatywa do układu z Rosją to ograniczenie zużycia gazu wprowadzone już wraz z drugim stopniem zagrożenia na rynku w Niemczech oraz rozwój alternatyw. Będą używać więcej węgla z rezerwy, ale dotąd opierali się przed kolejnym elementem rozwiązania, czyli powrotem do atomu, wywołując krytykę na arenie międzynarodowej, w tym w Polsce czy na Ukrainie. Ostatecznie niemieckie ministerstwo gospodarki i klimatu zadeklarowało 18 lipca, że przyjrzy się ponownie planowi odłączenia ostatnich trzech elektrowni jądrowych do końca 2022 roku. Powód to możliwa przerwa dostaw gazu z Rosji. Pierwsza rewizja tego planu z marca zakończyła się rekomendacją negatywną z powodów prawnych, technicznych i bezpieczeństwa. Jednakże groźba zatrzymania na dobre dostaw gazu rosyjskiego spowodowała zmianę podejścia w Berlinie na wniosek operatorów sieci przesyłowej obawiających się załamania systemu elektroenergetycznego po zakręceniu kurka z gazem rosyjskim na dobre. 9 GW energetyki jądrowej do wygaszenia z końcem 2022 roku wzmocni bezpieczeństwo dostaw energii w Niemczech oraz całym regionie, a energia z atomu może popłynąć także do sąsiadów jak Polska. Do rozważenia pozostaje wznowienie pracy bloków wyłączonych w 2021 roku. Rozstrzygnięcie losu atomu w Niemczech będzie miało znaczenie dla całej Unii Europejskiej, w której może powstawać coraz więcej reaktorów po to, by docierało do niej coraz mniej gazu z Rosji zgodnie z planem jego porzucenia w 2027 roku z programu REPowerEU, o ile lobbing firm jak BASF nie doprowadzi do business as usual pomimo ciągu dalszego inwazji Rosji na Ukrainie.

Jakóbik: Pauza Nord Stream 1 zwiastuje pogłębienie kryzysu