KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk, Dom Maklerski BOŚ
Sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie pozostaje napięta, co ewidentnie rzutuje na ceny ropy naftowej. W centrum uwagi są przede wszystkim walki w Iraku, gdzie Państwo Islamskie przejęło miasto Ramadi. Nie ustają wciąż także działania wojenne w Jemenie.
To wszystko przełożyło się na wzrost cen ropy naftowej dzisiaj rano. Notowania tego surowca w Stanach Zjednoczonych oscylują w rejonie tegorocznych szczytów w rejonie 61,40-61,50 USD za baryłkę.
Bliskowschodnie walki na chwilę przyćmiły inne informacje dotyczące rynku ropy naftowej, które sprzyjają podaży. Wśród nich jest m.in. wypowiedź irańskiego wiceministra ds. ropy naftowej, Rokneddina Javadi, dotycząca zaplanowanego na czerwiec spotkania przedstawicieli krajów OPEC. Według niego, zbliżające się wielkimi krokami spotkanie nie przyniesie zmian w polityce naftowej kartelu. Javadi powiedział, że jakiekolwiek cięcie limitów produkcji jest mało prawdopodobne.
Tymczasem sam Iran bardzo liczy na rychły powrót do globalnego handlu ropą naftową. Javadi powiedział, że jak tylko ostateczne porozumienie w sprawie embargo zostanie podpisane, to w ciągu 3 miesięcy Iran chce powrócić do stanu eksportu sprzed wprowadzenia embargo, a więc okolic 2,5 mln baryłek dziennie. Zamierza to zrobić przede wszystkim poprzez odzyskanie swoich odbiorców z Azji i Europy.
Na razie okolice 61,40 USD za baryłkę skutecznie powstrzymują stronę popytową na rynku ropy naftowej. Jeśli zostaną one pokonane, to ważnym oporem będzie 65 USD za baryłkę. Wciąż jednak możliwe jest zwrócenie się cen ropy w dół, co byłoby korektą kilkutygodniowego trendu wzrostowego.
Źródło: CIRE.PL