Rosja kontynuuje ataki rakietowe na energetykę Ukrainy. – Po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny Moskwie udało się wyłączyć wszystkie ukraińskie elektrownie jądrowe pracujące w tzw. podstawie – pisze dr Tomasz Szulc, dyrektor działu analiz Europejskiego Centrum Projektów Pozarządowych.
23 listopada mieliśmy do czynienia z bezprecedensowym rosyjskimi atakiem rakietowym na infrastrukturę krytyczną Ukrainy. Rosjanie wystrzelili 70 rakiet manewrujących precyzyjnie wymierzonych w kluczowe elementy ukraińskiego krajowego systemu elektroenergetycznego (KSE). W wyniku porażenia ponad piętnastu kluczowych głównych punktów zasilania na sieciach najwyższego napięcia 750kV i 330 kV doszło do wyłączenia awaryjnego wszystkich będących w ukraińskich rękach elektrowni jądrowych oraz części elektrowni węglowych i elektrociepłowni. Z ukraińskiego KSE wyłączono ponad 7,5 GW mocy zainstalowanych (przed wojną moc zainstalowana 54,5 GW). Przerwa w dostawach energii elektrycznej ma potrwać w całym kraju dobę. W dużych miastach Ukrainy zabrakło nie tylko energii elektrycznej ale również wstrzymano dostawy ciepła, nastąpiły przerwy w funkcjonowaniu łączy internetowych i telefonii komórkowej, ograniczono transport publiczny.
Po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny Moskwie udało się wyłączyć wszystkie ukraińskie elektrownie jądrowe pracujące w tzw. podstawie. Trzeba pamiętać, że przed wojną odpowiadały one za produkcję ponad połowy całej energii elektrycznej wytwarzanej w kraju. Biorąc pod uwagę, że znaczna część OZE oraz niektóre źródła konwencjonalne znajdują się na terenach objętym walkami lub pod okupacją udział energetyki jądrowej w produkcji energii elektrycznej musiał ulec zwiększeniu.
Prowadzona od 10 października 2022 roku systematyczna kampania niszczenia ukraińskiego KSE ma za zadanie z jednej strony doprowadzić do utrzymującego się przez dłuższy czas blackout’u który ma podkopać morale ukraińskiego społeczeństwa oraz wstrzymać produkcję wojenną ukraińskiego przemysłu. Moskwa liczy na to, że uda się zmusić Kijów do negocjacji na warunkach dyktowanych przez Kreml jak tylko nastąpi erozja poparcia społecznego dla prezydenta Wołodymyra Załenskiego, a kraj pogrąży się w zimowych ciemnościach i chłodzie. Z drugiej strony długotrwały brak dostaw energii elektrycznej oraz ciepła w warunkach zimowych może doprowadzić do kolejnej fali uchodźców która zaleje Europę. Sterroryzowani przez rosyjskie naloty Ukraińcy będą szukać bezpiecznych miejsc, umożliwiających przetrwanie tego trudnego okresu. Co jest zachowaniem naturalnym w takich okolicznościach.
Już raz Kreml chciał wykorzystać uchodźców jako broń na granicy polsko-białoruskiej. Całe szczęście na tym kierunku udało się ją zneutralizować wytracając z ręki Kremla kolejny potencjalny instrument nacisku na europejskie rządy i opinie publiczną.
To czy Moskwa odniesie sukces zależy od kilku czynników: tempa napraw infrastruktury energetycznej, wytrzymałości ekip naprawczych, posiadanych zasobów transformatorów, stacji prądu stałego, nastawni, oszynowania itd. Najważniejszym jest jednak zwiększenie sprawności ukraińskiej obrony przeciwlotniczej która wymaga pilnego wzmocnienia nowoczesnymi zachodnimi wielokanałowymi systemami obrony przeciwlotniczej. Zwłaszcza, że Kreml posiada zapas rakiet manewrujących pozwalających na wykonanie co najmniej kilku podobnych w skutkach ataków na infrastrukturę krytyczną. Nie można wykluczyć, że dojdzie do eskalacji ataków które będę wymierzone nie tylko w Główne Punkty Zasilania, ale również w źródła konwencjonalne energii co może doprowadzić do pogłębienia kryzysu energetycznego.
Jakóbik: Rosjanie nie są w stanie podbić Ukrainy, więc spróbują ją zamrozić