Polacy jako pierwsi w Europie porzucili rosyjską ropę. Nie zdołali tego zrobić na rynku polskim ani czeskim, gdzie jest obecny PKN Orlen, ale udało się w krajach bałtyckich dzięki realizacji testamentu ś.p. Lecha Kaczyńskiego w duchu długoterminowej polityki wschodniej Polski – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Ostatni zajazd rosyjskiego tankowca na Litwie
Inwazja Rosji na Ukrainie spotkała się z kolejnymi sankcjami unijnymi, między innymi w sektorze energetycznym. Mimo to Unia Europejska nie zdecydowała się dotąd na pełne embargo na dostawy ropy z Rosji. Na przeszkodzie stanęły kraje bez dostępu do morza, które deklarują brak możliwości porzucenia ropy rosyjskiej co najmniej do 2024-27 roku, czyli Czechy, Słowacja i Węgry zaopatrywane przez południową nitkę Ropociągu Przyjaźń.
Z tego względu Unia Europejska wprowadziła w grudniu 2022 roku embargo morskie na dostawy ropy z Rosji. Inicjatywa Polski oraz Niemiec na rzecz objęcia sankcjami całego Ropociągu Przyjaźń, albo chociaż nitki północnej dostarczającej ropę do nich przez Białoruś, nie powiodła się. Pomimo deklaracji premiera RP Mateusza Morawieckiego polski PKN Orlen realizował w 2023 roku kontrakt z Tatnieftem, który obowiązuje do końca 2024 roku. Nie udało się porzucić ropy rosyjskiej z końcem 2022 roku, ale Rosjanie sami zakręcili kurek, nie podając przyczyn. Nie wiadomo, czy przywrócą dostawy i co wówczas zrobi Polska, ale posypały się na nią za to gromy w publicystyce politycznej, bo mogła wprowadzić sankcje unilateralne, ale nie chciała tracić przewagi konkurencyjnej względem Węgrów, którzy dalej planowali ssać surowiec rosyjski na potęgę. Polacy porzucili dostawy morskie z Rosji, ale utrzymali te lądowe przez Przyjaźń.
Mimo to mają powód do zadowolenia na innym odcinku, bo byli pionierami porzucania ropy rosyjskiej…na Litwie. Kiedy państwa europejskie zastanawiały się nad embargo naftowym, Litwa, Łotwa i Estonia zdecydowały się na unilateralną decyzję o zatrzymaniu dostaw ropy z Rosji. Drugiego kwietnia 2022 roku Wilno ogłosiło porzucenie dostaw gazu i ropy od Rosjan. Oznaczało to, że litewska Rafineria Możejki należąca do PKN Orlen musiała porzucić rosyjskie źródło dostaw na mocy decyzji politycznej Wilna. Nie byłoby to jednak możliwe bez odpowiedniego przygotowania, za które odpowiadali Polacy.
Orlen Lietuva ogłosił jeszcze 25 marca 2022 roku porzucenie ropy z Rosji, miesiąc po rozpoczęciu inwazji na Ukrainie i trzy kwartały przed embargo morskim Unii Europejskiej. Wejście Orlenu do Rafinerii Możejki było decyzją polityczną podyktowaną przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego zmarłego w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Polacy wykorzystali nacjonalizację rosyjskiego Jukosu do przejęcia aktywów, które z punktu widzenia ekonomicznego jawiły się jako posowiecki złom, ale politycznie dawały możliwość cofnięcia wpływów Rosjan w sektorze naftowym poza Litwę. Współcześnie Rafineria Możejki odzyskała rentowność i zaopatruje kraje bałtyckie w coraz więcej ropy saudyjskiej.
Natomiast ostatni zajazd tankowca z ropą rosyjską na Litwie w marcu 2022 roku był możliwy, ponieważ Orlen Lietuva odpowiednio przygotował alternatywę dla krajów bałtyckich, a także częściowo Ukrainy. Możejki jeszcze w okolicach 2020 roku testowały mieszanki ropy alternatywne względem rosyjskiej REBCO. Mógł to robić dzięki mniejszemu zapotrzebowaniu wywołanemu lockdownami. Był to ruch polityczny, bo ekonomicznie dostawy z Rosji cały czas jawiły się jako najbardziej atrakcyjne cenowo. Dopiero kryzys energetyczny i inwazja na Ukrainie przypomniały, jak duże mogą być koszty utrzymania tej zależności. Polacy szykowali się słusznie do rozstania z ropą rosyjską.
Rafineria Możejki transportująca towary między innymi przez Białoruś musiała zmienić logistykę na wypadek zagrożenia ze Wschodu. W tym celu doszło do blokady wrogiego przejęcia terminalu naftowego w Młockawie, kiedy pojawiły się ostrzeżenia Litwy o tym, że interesują się nim podmioty z rosyjskim kapitałem. Dzięki temu Rafineria Możejki nie ucierpiała na zatrzymaniu transportu kolejowego z Litwy na Białoruś przez Mińsk współpracujący z Moskwą. Młockawa stała się jedyną alternatywą, a tak się złożyło, że Orlen kupił ją w 2021 roku pomimo podnoszonych kontrargumentów o tym, że się nie opłaci. To dowód na to, że Orlen Lietuva zrealizował testament Lecha Kaczyńskiego, uniezależniając kraje bałtyckie od wpływów rosyjskich. Było to możliwe między innymi dzięki dobrym relacjom zarządu z władzami w Wilnie. Nie każdy wie, że prezes Michał Rudnicki zna płynnie język litewski, co razem ze znajomością tego kraju dało mu fory u naszych sąsiadów.
Do swidania!
Niezależnie od bieżących sporów politycznych w Polsce nasza polityka wschodnia jest realizowana od lat i konsekwentnie na mniej eksponowanych odcinkach. Rozstanie z ropą rosyjską na Litwie to majstersztyk polsko-litewski i owoc udanej współpracy polityków z biznesem na czele z Orlen Lietuva. Ostateczne rozstanie z ropą rosyjską na poziomie Grupy Orlen to także kwestia czasu, a faktycznie już nastąpił na własne życzenie Moskwy, która postanowiła zakręcić kurek Polakom.