– Zakładam, że pierwszy mały reaktor możemy zbudować nawet w 2029 roku. Kolejne będą już na etapie przygotowania. Będziemy stawiali je z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, a przy tym sprawnie i szybko. Małe bloki jądrowe to przyszłość polskiej energetyki, ale też realne korzyści dla miejscowości, w których powstaną. Szansa na rozwój gospodarczy poprzez nowe miejsca pracy oraz dostęp do taniej i czystej energii wpływa na zainteresowanie samorządów naszymi inwestycjami – mówi prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w rozmowie z BiznesAlert.pl o małych reaktorach jądrowych Orlen Synthos Green Energy.
BiznesAlert.pl: Jakie mają Państwo plany w odniesieniu do małych reaktorów jądrowych SMR?
Daniel Obajtek: Sprawdziliśmy kilkadziesiąt potencjalnych lokalizacji pod budowę małych bloków jądrowych. Spośród nich, na bieżącym etapie, wytypowaliśmy siedem optymalnych, w których prowadzone będą dalsze badania geologiczne i dialog społeczny, który jest bardzo ważny. To Ostrołęka, Włocławek, Stawy Monowskie, Dąbrowa Górnicza, Nowa Huta, SSE Tarnobrzeg – Stalowa Wola oraz okolice Warszawy. Podkreślam, to są na razie wstępnie wytypowane miejsca. Do końca 2023 roku chcemy określić ich dwadzieścia. Kluczowe dla wyboru finalnych lokalizacji będzie poparcie społeczne. Jesteśmy po pierwszych rozmowach z samorządami, a teraz przystępujemy do rozmów z mieszkańcami. Będziemy prowadzić z nimi otwarty dialog, wyjaśniając im zasady działania SMR i korzyści, które wiążą się z ich budową. Małe bloki jądrowe będą produkować w bezpieczny sposób energię elektryczną tańszą od gazu o ok. 30 procent, a w dodatku czystą, przyjazną środowisku. Węglowy odpowiednik małego SMRa o mocy 300 MW emituje około trzech milionów ton CO2 rocznie. To kolosalna różnica, która oznacza nie tylko korzyści dla środowiska, ale także duże oszczędności w opłatach za emisję CO2 – nawet rzędu 150-200 milionów euro rocznie. Sprawdziliśmy wiele technologii. Najbliższa wdrożeniu, a przede wszystkim w pełni bezpieczna jest technologia GE Hitachi. Ta firma postawiła już 67 dużych reaktorów w 10 krajach na świecie. BWRX-300 to ich pomniejszony odpowiednik, zajmujący niewielką powierzchnię. Budynek na lądzie będzie miał rozmiar boiska sportowego, a sam blok jądrowy będzie 35 metrów pod ziemią. Takie rozwiązanie spełnia najwyższe standardy bezpieczeństwa. Warto dodać, że technologia pasywna przy jakimkolwiek odcięciu wygasza reaktor bez udziału człowieka, czy potrzeby zasilania energią, zaś w ciągu siedmiu dni samoczynnie wytraca on temperaturę.
Jaki jest odzew w regionie?
Mamy wielu potencjalnych partnerów. Jednym z nich jest Stalowa Wola i tarnobrzeska strefa ekonomiczna. Rozmawiamy z miastami, strefami. Zainteresowanie jest także w Nowej Hucie czy Dąbrowie Górniczej, związanej z produkcją stali w Arcellor Mittal. Inwestycja w Stawach Monowskich jest związana z Synthosem. Inwestycja we Włocławku da energię naszej spółce ANWIL, a ciepło miastu. Planujemy inwestować w zielony wodór i wykorzystywać go m.in. do produkcji paliw syntetycznych, których rynek będzie rósł w Europie i na świecie. Ale do tego potrzebny jest dostęp do odpowiednich mocy zainstalowanych w zeroemisyjnych źródłach, czyli OZE i małej energetyce jądrowej. Nasze inwestycje będą odpowiedzią na te potrzeby.
Czy atom SMR ma dać bezpieczeństwo na poziomie tzw. dużej energetyki?
Wszyscy mówią o zielonej energetyce. Oczywiście, my także mocno w nią inwestujemy, budując farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Ale są to źródła energii uzależnione od pogody, dlatego system elektroenergetyczny trzeba stabilizować także innymi źródłami. Mała energetyka jądrowa jest do tego idealna. Nie ma wobec niej alternatywy, jeśli chodzi o pracę w podstawie jak węgiel czy gaz. Najszybsze elektrownie regulacyjne to elektrownie gazowe, ale to źródła przejściowe, a my myślimy przyszłościowo i chcemy jak najbardziej minimalizować emisje. Bloki jądrowe są zeroemisyjne, mają moc do 300 MW, można je szybko budować i są komplementarne wobec dużych elektrowni jądrowych. Elementy naszych instalacji będą przysyłane do Polski. Ich produkcja ma być ustandaryzowana i powtarzalna. 45 procent inwestycji to produkcja USA, ale pozostałe 55 procent infrastruktury towarzyszącej ma być produkowane w Polsce. Nasze krajowe elektrownie mają dostosowane sieci elektroenergetyczne do odbioru energii z małych reaktorów, które mogą być rozproszone, odpowiadając na wyzwania rynku ciepłowniczego w poszczególnych miastach.
Jakie są perspektywy SMR w obliczu kalendarza wyborczego?
Nasza inwestycja ma pełne poparcie rządu. Włodarzom miast i gmin również powinno zależeć na taniej energii oraz przychodach z podatków. Takie inwestycje to setki milionów wpływu do budżetu samorządowego na remonty przedszkoli, ośrodków zdrowia i inne ważne dla społeczności wydatki. Badania pokazują, że Polacy popierają energetykę jądrową i wiedzą, że jest bezpieczna. Samorządy powinny mieć to na uwadze i myśleć o przyszłości. Spodziewam się, że pierwszy reaktor możemy zbudować nawet w 2029 roku. Kolejne będą już na etapie przygotowania. Będziemy budowali sprawnie i szybko, cały czas pozostając w dialogu z mieszkańcami. Od transformacji energetycznej nie ma odwrotu. Musimy ją przeprowadzić, by nasza gospodarka nadal była konkurencyjna. Skorzystają na tym wszyscy Polacy.
Jak ma być finansowany atom Orlenu i Synthosa?
Budowa małego reaktora trwa około trzy lata i daje szybką stopę zwrotu. 23 marca w Kongresie USA została podpisana umowa z partnerami z USA, Kanady i Polski: GE Hitachi, Ontario Power oraz TVE. Ten ostatni podmiot zarządza energetyką w sześciu stanach. To porozumienie zakłada dostosowanie reaktora do norm w Unii Europejskiej i Polsce. Po nim będzie można kopiować technologię. Orlen i Synthos chciałyby budować zielony blok reaktorów w całej Europie. Z kolei list intencyjny podpisany przez ambasadę USA z instytucjami finansującymi eksport technologii amerykańskich Eximbankiem i DFC został podpisany, dając jednocześnie gwarancje wsparcia tego projektu kwotą czterech miliardów dolarów. To dodatkowe potwierdzenie wiarygodności projektu. Pięć największych polskich banków podpisało taki sam list w tej sprawie. To będzie źródło kapitału. Także w naszej strategii do 2030 roku uwzględniliśmy budżet na realizację inwestycji w małą energetykę jądrową. Nasz partner – firma Synthos również wyłoży środki. Kanadyjczycy już rozpoczęli przygotowanie do budowy takiego reaktora w miejscowości Darlington. My jesteśmy zdeterminowani, żeby ruszyć jak najszybciej. Mamy zespół wysokiej klasy specjalistów, korzystamy z doświadczeń agencji jądrowych z USA oraz Kanady. Państwowa Agencja Atomistyki i resort klimatu są w pełni zaangażowane. Praca idzie pełną parą. Życzyłbym sobie wbić łopatę w 2026 roku i rozpocząć inwestycję.
Jaki będzie następny kamień milowy?
To proces regulacyjny. Ministerstwo klimatu i środowiska oraz legislatorzy pracują nad przepisami. Równolegle szukamy kolejnych lokalizacji, których w sumie ogłosimy około 20. Będzie to w kolejnym etapie. Na razie musimy wykonać niezbędne badania geologiczne i środowiskowe. Powinny one w ciągu dwóch lat potwierdzić czy w danym miejscu można wybudować mały reaktor. Współpracujemy także z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, aby ustalić zapotrzebowanie na energię.
Orlen ma jednak bardziej bezpośrednie wyzwania. Rosjanie zakręcili kurek z ropą.
Dlatego tak duży koncern, jak Orlen, musi mieć alternatywę. Początkowo postawiliśmy na dywersyfikację dostaw ropy przy współpracy z Saudi Aramco. Jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę zmniejszyliśmy udział surowca z Rosji o 70 procent, który stopniowo ograniczaliśmy jeszcze bardziej, dochodząc w Polsce do 100 procent ropy spoza Rosji. W momencie wybuchu wojny zrezygnowaliśmy z dostaw morskich ropy rosyjskiej. Mieliśmy jeszcze dwie umowy z Rosjanami, ale pierwsza wygasła w styczniu br. i nie została przedłużona, natomiast ostatni kontrakt z Tatnieftem to była umowa, której nie można było po prostu zerwać. Premier Mateusz Morawiecki zabiegał o sankcje na Ropociąg Przyjaźń. Natomiast po wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce to Rosjanie zakręcili kurek i dali nam argument, by zakończyć tę umowę. Doskonale poradziliśmy sobie bez ich ropy. Tak samo jest z gazem. Konsekwentnie działamy, by zapewniać Polakom bezpieczeństwo energetyczne i to się udaje. Przypomnę też, że Orlen nie przeniósł podwyżek VAT na ceny na stacjach. Potwierdzały to nasze przychody z detalu, które w czwartym kwartale 2022 roku były niższe niż w trzecim. Na ceny paliw wpływa wiele czynników, nie zależą one wprost od notowań ropy naftowej na światowych rynkach, ale m.in. od kursu dolara, którym płacimy za dostawy. Podrożał transport i ceny uprawnień do emisji CO2. W ostatnim czasie ropa taniała, ale ceny paliw nie spadły, bo trwały strajki we francuskich rafineriach, a Francuzi importowali paliwa gotowe. Obecnie widzimy, że sytuacja się stabilizuje. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej to skutek spadku konsumpcji paliw.
Czy to sygnał by wyjść z węglowodorów?
Przemysł petrochemiczny, który ma przed sobą długą przyszłość, nadal będzie ich potrzebował. PKN Orlen nie schodzi ze ścieżki neutralności klimatycznej do 2050 roku. Wręcz przeciwnie. Inwestujemy w OZE i SMR. Petrochemia będzie służyć zazielenianiu wodoru. Konsekwentnie, zgodnie ze strategią, realizujemy nasz plan redukcji emisji CO2 do 2030 roku.
Czego się spodziewać na rynku gazu i ropy w 2023 roku?
Wszystkiego nie da się przewidzieć, tak jak wielu nie sądziło, że dojdzie do inwazji Rosji na Ukrainę, choć po Gruzji i Krymie można się było tego spodziewać. Nie uciekniemy przed zawirowaniami gospodarczymi na świecie. One będą się pojawiać, być może coraz częściej. Gospodarka ma charakter globalny. Każdy problem będzie się na niej odbijał. Możemy się jednak zabezpieczyć przez dywersyfikację kierunków dostaw surowców. Gaz wydobywamy w Polsce, coraz bardziej rośnie jego wydobycie w Norwegii. W strategii zaplanowaliśmy wzrost wydobycia do 12 mld m sześc. w 2030 roku, a Polska potrzebowała około 16-17 mld m sześc. gazu w 2022 roku. W dużej mierze zapewnimy więc to zapotrzebowanie. Mamy kontrakty na gaz skroplony z USA i Kataru. Pierwsza faza zabezpieczenia Polski na wypadek kolejnych potencjalnych zawirowań na globalnym rynku to dywersyfikacja kierunków dostaw ropy i gazu. Kolejna faza to zmniejszenie udziału węglowodorów w gospodarce poprzez inwestycje w OZE, małą energetykę jądrową, paliwa syntetyczne czy wodór. I to z sukcesem robimy.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik
Orlen chce budować mały atom w Warszawie, Krakowie i dwudziestu kilku innych miejscach