Polska w ostanim okresie podjęła szereg ważnych decyzji, które mają nas przybliżyć do realizacji polskiego atomu, jednak na tej drodze z pewnością pojawią się wiele innych wyzwań, którym trzeba będzie stawić czoła, jak ogromne koszty i kwestia składowania odpadów radioaktywnych.
Transformacja energetyczna nie omija również Polski, która do tej pory niechętnie chciał rozwijać OZE i na przestrzeni lat stała się europejskim „węglowym rodzynkiem”. Wszelki prognozy wyraźnie pokazują, że popyt na energię nad Wisłą będzie rósł, a uporczywe trzymanie się węgla przyniesie całej gospodarce ogromne straty.
Obecną ogromną wadą OZE jest brak stabilności. W okresie letnim mieliśmy do czynienia z „klęską urodzaju” w energetyce, gdzie panele fotowoltaiczne muszą być wyłączane, gdyż sieci przesyłowe nie są w stanie wytrzymać tak dużego napięcia. Dodatkową trudnością jest fakt, że w Polsce sieć magazynów energii jest niewystarczająca, co sprawia, że akumulowanie energii z OZE bywa niemożliwe.
Ze względu na powyższe trudności, wiele wskazuje na to, że atom będzie filarem polskiej energetyki w przyszłości, a OZE uzupełnieniem.
Atom w Polsce może powstać bez opóźnień, ale trzeba zacząć działać już teraz
Budowa wielkoskalowych elektrowni jądrowych teoretycznie zajmuje 10 lat, ale praktyka pokazuje, że takie projekty wydłużają się i w efekcie elektrownia może zostać wybudowana średnio po 15 latach.
Z uwagi na kryzys energetyczny i pilną potrzebę transformacji energetycznej Polska nie może czekać. Obecna sytuacja zmusza nas do podjęcia działań, ale trzeba działać mądrze, gdyż pomyłki zrodzą opóźnienia.
– Atom w Polsce może powstać bez opóźnień, ale trzeba zacząć działać już teraz – mówi Jeffrey Colborn, Managing Director Accenture Utilities Practice, posiadający kilkudziesięcioletnie doświadczenie w amerykańskim sektorze jądrowym. – Budowa pierwszego reaktora w Polsce będzie z pewnością dużym wyzwaniem w kwestiach administracyjno-regulacyjnych – dodaje.
– Należy również pamiętać, że podczas kiedy firmy Westinghouse i Bechtel będą odpowiedzialne za wykonawstwo i budowę elektrowni, to operator projektu – Polskie Elektrownie Jądrowe – jako strona zarządzająca musi pełnić stały nadzór nad realizacją inwestycji i mieć wgląd we wszystkie procesy. Pozwoli to uniknąć sytuacji, która miała miejsce przy projekcie Vogtle, kiedy operator nie miał pełnego wglądu w harmonogram prac i nie wiedział, jaki był stan ich realizacji, co w efekcie doprowadziło do poważnych opóźnień. Proponowany przez Accenture model współpracy w ramach umowy konsorcjum oraz rozwiązania do efektywnego zarządzania inwestycją, zapewniają właściwy zakres odpowiedzialności każdej ze stron. Ich wdrożenie umożliwia monitorowanie wszystkich operacji i procesów oraz przeciwdziałanie nadmiernym opóźnieniom- zaznacza.
– Zakładając, że prace wykonawcze powinny ruszyć około 2025-2026 roku i że wtedy nastąpi kluczowy moment wylania pierwszego betonu – co oznacza w praktyce datę rozpoczęcie budowy – to jest to moment, kiedy infrastruktura do zarządzania projektem powinna być już wdrożona – wskazuje Colborn.
Polska elektrownia jądrowa. Podpisano umowy na prace budowlane
25 maja Polskie Elektrownie Jądrowe wraz z Bechtel i Westinghouse z USA podpisały porozumienie o amerykańskim konsorcjum projektowym oraz umowę na usługi inżynieryjne ws. Budowy pierwszej elektrowni jądrowej w kraju.
Umowa o konsorcjum projektowym opisuje podział obowiązków Bechtel, operatora projektów jądrowych, a także Westinghouse, dostawcy technologii reaktorów AP1000, które mają razem budować pierwszy taki obiekt w Polsce, na Pomorzu. Oznacza to, że te firmy będą razem występować w projekcie.
Kontrakt na usługi inżynieryjne włącza Bechtel oraz Westinghouse w przygotowanie projektu na wczesnym etapie, dzięki czemu proces ma zostać usprawniony tak, aby zrealizować plan budowy pierwszego reaktora w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino w 2033 roku.
Umowa projektowa Polskich Elektrowni Jądrowych, Bechtel i Westinghouse ma zostać zawarta jesienią 2023 roku. Oprócz tego do ustalenia pozostaje model finansowania oraz udział Amerykanów w akcjonariacie Polskich Elektrowni Jądrowych.
– Rodzi się konsorcjum, które zaprojektuje i zbuduje pierwszą elektrownię jądrową w Polsce – mówił prezes Polskich Elektrowni Jądrowych Łukasz Młynarkiewicz o umowie współpracy Bechtel-Westinghouse zawartej dziś w Warszawie.
Polskie elektrownie jądrowe mogą być zasilane paliwem z Francji lub USA
Przed inwazją Rosji na Ukrainę szereg europejskich elektrowni jądrowych używało rosyjskiego paliwa. Rosyjska napaść na Ukrainę zmieniła sytuację w Europie nie tylko od strony politycznej, ekonomicznej i wojskowej, ale także w kwestiach energetycznych. Elektrownie jądrowe są obiektami infrastruktury krytycznej poszczególnych krajów, zatem decydenci przywiązują obecnie szczególną wagę do bezpieczeństwa związanego z ich funkcjonowaniem.
– W mających powstać polskich elektrowniach jądrowych być może stosowane będzie paliwo najnowszej generacji. Dostarczyć je miałaby amerykańska firma Westinghouse, która wkrótce będzie także zapewniać paliwo jądrowe innego typu dla elektrowni w Czechach i Finlandii. Takie rozwiązanie pomogłoby jeszcze bardziej uniezależnić energetycznie Polskę i cały region od Rosji – pisze Tomasz Winiarski, współpracownik BiznesAlert.pl.
Paliwo nosi nazwę „Advanced Doped Pellet Technology (ADOPT)”. To właśnie tego typu zakłady energetyczne będą budowane w Polsce, na pograniczu miejscowości Lubiatowo i Kopalino w województwie pomorskim.
– Dostawy paliwa ADOPT do amerykańskich elektrowni jądrowych rozpoczną się w 2025 roku. – Technologia ADOPT(TM) została wdrożona przy produkcji pastylek paliwowych, aby zoptymalizować wypalenie paliwa jądrowego (czyli poprawić efektywność wykorzystania paliwa) i zwiększyć odporność na korozję. Uzyskano to poprzez dodanie chromu i aluminium – mówi w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr inż Marcin Jaskólski, zastępca dyrektora Centrum Energetyki Jądrowej Politechniki Gdańskiej.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację przyszłe elektrowniach jądrowych w Polsce będą zasilane paliwem produkcji amerykańskiej bądź francuskiej.
Jaskólski podkreśla jednak, że Europa także może być w tej kwestii alternatywą dla dostaw paliwa jądrowego z USA. We Francji przemysł związany z cyklem paliwowym, obejmującym produkcję paliwa świeżego i zagospodarowanie paliwa wypalonego jest bardzo dobrze rozwinięty. Paryż również może być zatem potencjalnym dostawcą paliwa dla reaktorów jądrowych w Polsce.
Należy wspomnieć, że paliwo do elektrowni jądrowych składa się z wydobywanego w większości metodą pompowania uranu. Największym światowym wydobywcą tego pierwiastka chemicznego jest Kazachstan, który wedle danych z 2021 roku kontrolował 45 procent światowego rynku uranu. Drugie miejsce zajmowała afrykańska Namibia z udziałem rzędu 12 procent Podium zamykała Kanada z wynikiem 10 procent. Światowe wydobycie uranu w 2021 roku sięgnęło blisko 50 tys. ton.
Mały atom ma poparcie społeczne. Do końca roku Orlen przedstawi 13 lokalizacji SMR-ów
W dobie kryzysu energetycznego i pilnego zapotrzebowania na stabilne i czyste źródła energii reaktory SMR przez wielu ekspertów są postrzegane jako nadzieja na rozwiązanie wielu problemów. Badania pokazują, że takie projekty cieszą się poparciem społecznym, a Orlen do końca tego roku przedstawi kolejne lokalizacje pod budowę małych reaktorów, a na przełomie roku 2028 i 2029 ma powstać pierwszy taki obiekt w Polsce i drugi na świecie.
24 maja odbyła się konferencja PKN Orlen i Orlen Synthos Green Energy nt. rozwoju małych reaktorów modułowych w Polsce.
– Jesteśmy pierwszą w Polsce firmą, która podjęła wyzwanie wdrożenia małych reaktorów. Pozytywna decyzja Polskiej Agencji Atomistyki dla naszych projektów daje wielką nadzieję na powodzenie tego projektu. Oczywiście nasze badania poprzedziliśmy szerokimi konsultacjami społecznymi. Ponad 56 procent respondentów popiera budowę SMR-ów w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Do końca 2023 roku wskażemy 13 lokalizacji pod budowę.takich obiektów – powiedział Daniel Obajtek, Prezes Zarządu PKN ORLEN.
Interesujące jest, że polski koncern również bierze pod uwagę budowę SMR-ów poza granicami kraju. – Orlen Synthos Green Energy rozważa Czechy i Litwę jako potencjalne lokalizacje budowy SMR-ów – poinformował Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki PKN Orlen.
– Patrzymy na Litwę i Czechy, ale za wcześnie jest mówić, że na pewno tam powstaną SMR-y, choć zainteresowanie strony czeskiej jest duże. Na pewno mamy plan ekspansji tej technologii poza Polskę – dodał.
Co ważne, jak wynika z badania IBRiS, 57 procent badanych określa nowoczesne technologie jądrowe jako bezpieczne. Podobnie jest, gdy ankietowanych zapytano o ocenę bezpieczeństwa technologii w sytuacji, gdyby SMR miałaby zostać zbudowany w ich miejscowości. W tej sytuacji poczucie bezpieczeństwa deklaruje nadal około 50 procent pytanych. Akceptacja dla budowy małych reaktorów jądrowych rośnie, gdy badanym przedstawiane są korzyści z funkcjonowania takiej jednostki w ich sąsiedztwie. 56 procent Polaków zgodziłoby się na budowę SMR-a w najbliższej okolicy, jeżeli obniżyłoby to ich rachunki za energię.
Duży i mały atom to korzyści, ale będą pojawią się wyzwania
Polskie spółki energetyczne pokładają ogromne nadzieje w SMR-ach. Jednak w tym aspekcie należałoby przytłumić zbyt wielki optymizm. Należy zwrócić uwagę, że do tej pory nie powstał żaden taki obiekt nie został oddany do użytku (pierwszy na świecie mały reaktor ma powstać koło Toronto, w Kanadzie w 2028 roku). – Zachwyt nad tą technologią jest przedwczesny. To jak mówienie o cudownym leku, który jest jeszcze w fazie badań laboratoryjnych – mówi Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
– Budowa wielkoskalowej elektrowni jądrowej może kosztować nawet 100 miliardów złotych, a SMR około 1,3 miliarda złotych. Obie kwoty są niemałe. Jednak w dyskusji nt. polskiego atomu nie pojawia się nadal kwestia składowania odpadów radioaktywnych. Naukowcy ze Stanford University twierdzą, że SMR-y będą generować dziewięć razy więcej odpadów radioaktywnych w przeliczeniu na jednostkę energii niż tradycyjne elektrownie jądrowe – podkreśla Perzyński.
Warto zwrócić uwagę, że całkowity rozpad materiałów radioaktywnych zajmuje około 100 tys. lat. Oczywiście takie odpady można podać pod recykling, ale jest to sposób droższy niż składowanie w cementowych schronach.
– Kiedy decydujemy się na atom, w przyszłości pojawią się problem odpadów radioaktywnych i trzeba będzie je gdzieś składować. Ta kwestia niestety nie pojawia się w dyskusji publicznej – wskazuje.
Opracował Jacek Perzyński