Problem z wprowadzeniem elektronicznego systemu poboru opłat dla wszystkich użytkowników polskich autostrad nie wynika nawet z braku zielonego światła od rządu – powiedział podczas VI Kongresu Innowacyjnej Gospodarki doradca prezydenta RP Krzysztof Król . Jak zaznaczył, Donald Tusk i Elżbieta Bieńkowska, która z własnego doświadczenia widziała co się dzieje na A4, zapowiedzieli wprowadzenie systemu. Po wystąpieniu premiera przedstawiciel GDDKiA powiedział, że to niemożliwe – i na koniec wygrali urzędnicy.
– Nie można sobie wyobrazić bardziej anachronicznego systemu, niż manualny pobór opłat. To system sprzed osiemdziesięciu lat. Analogowy system rozpoznawania pojazdów jest strasznym zacofaniem. Tablice rejestracyjne mają już 120 lat. Samoloty od dawna są identyfikowane elektronicznie, ale mamy przykłady postępu spoza branży transportowej. Dzięki Unii nawet krowy rozpoznawane są elektronicznie, a niedługo będziemy chipować psy. To przez imposybilizm urzędniczy stoimy w korkach w Gliwicach i Pruszkowie – powiedział Król.
Zdaniem doradcy Bronisława Komorowskiego, gdyby wprowadzić manualny system poboru opłat na kolei, to pociągi zatrzymywałyby się w środku trasy, ludzie wychodzili na peron i tam następowałaby kontrola biletów.
– Niedługo skończą się środki unijne na budowę infrastruktury. Wtedy będziemy musieli szukać nowych miejsc na finansowanie inwestycji i biznes, przez partnerstwo publiczno-prywatne, będzie chętny wejść w te projekty. Dla przykładu – miasto Warszawa potrzebuje czterech nowych mostów, a sam samorząd stać na najwyżej dwa. Kto sfinansuje pozostałe? Zrobią to prywatne firmy i nie możemy na tych mostach postawić budek na myto jak w średniowieczu. Elektroniczna identyfikacja pojazdów jest niezbędna by takie rozwiązanie miało sens – dodał Krzysztof Król.