Atak na Most Krymski w nocy 17 lipca miał zdecydowanie wymiar strategiczny. To uderzenie w najsłabszy punkt armii rosyjskiej, którym są ograniczone zdolności logistyczne – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl.
Portal Ukraińska Prawda informuje, że nocny atak miał być dziełem połączonych sił Marynarki Wojennej Ukrainy oraz SBU.
Warto wspomnieć, że pierwszy atak odbył się w październiku. Miał on przede wszystkim wymiar symboliczny, gdyż nastąpił dzień przed urodzinami Władimira Putina i miał na celu upokorzenie rosyjskiego dyktatora.
Uderzenie z poniedziałku miało przede wszystkim wymiar strategiczny, aby pomóc ukraińskim wojskom w prowadzonej kontrofensywie, niszcząc najsłabszy punkt wojsk rosyjskich, jakim jest logistyka.
Ukraina niszczy linię zaopatrzeniową i dumę Rosji
Most Krymski to bardzo ważny element jeśli chodzi o działania wojenne. Umożliwia sprawne funkcjonowanie rosyjskiej logistyki, która podtrzymuje linię frontu.
Jest to przede wszystkim pomnik największego osiągnięcia ponad 20-letniej prezydentury Władimira Putina, jakim była rosyjska aneksja Krymu dokonana w 2014 roku. Wyraz przekazu propagandowego na ten temat w Rosji jest tak mocny, że został bardzo głęboko ukorzeniony w rosyjskim myśleniu społecznym.
Jednak, jak się teraz okazuje, jest to jednocześnie pułapka dla samego Putina, w którą sam się wplątał. W przypadku ewentualnej utraty Półwyspu Krymskiego na rzecz Ukrainy Rosjanie przeżyją prawdziwy szok i będą musieli poważnie przemyśleć swoje mentalne przekonania o swojej mocarstwowości.
Atak na Most Krymski już po raz drugi daje do zrozumienia, że wielbiony przez Rosjan półwysep wcale nie jest nietykalny. Ponowna akcja dywersyjna ma na celu także zasianie ziarna niepewności wśród społeczeństwa rosyjskiego, które może sprawić Kremlowi wiele problemów, odciągając część uwagi, a także sił i środków z Ukrainy w celu ustabilizowania sytuacji wewnątrz kraju.
Niczego tak bardzo nie boją się kremlowskie władze na czele z Władimirem Putinem jak wewnętrznych rozruchów. Dotychczas cała winą obarczani byli obwodowi gubernatorzy, obwiniani przez biedniejące społeczeństwo. Jednak tak spektakularną porażkę będzie zdecydowanie trudniej zrzucić na władze lokalne.
Słabość rosyjskiej logistyki
Zaopatrzenie dotychczas było najsłabszym ogniwem kampanii wojennej na Ukrainie prowadzonej przez wojska rosyjskie. Jej główną cechą jest to, że opiera się głównie o transport kolejowy. Wyznacznikiem tego, jak duży sukces osiągnęła Rosja, jest logistyka i jej zdolności na danym kierunku.
Główną przyczyną porażki w bitwie o Kijów były przede wszystkim zbyt mocno rozciągnięte linie zaopatrzeniowe. Te nie były w stanie dostarczyć sprzętu żołnierzom rosyjskim na siedmiu kierunkach operacyjnych.
Symbolem nieudolności rosyjskiej logistyki była podatność na ostrzał składów paliwa, amunicji oraz zaopatrzenia przez HIMARS-y, które były szczególnie widoczne w zeszłym roku przed kampanią charkowską i chersońską.
Warto wspomnieć, że w trakcie kontrofensywy na odcinku chersońskim Ukraińcy zniszczyli trzy mosty na rzece Dniepr, które uniemożliwiały połączenie z głównymi centrami logistycznymi Rosji. Przez brak możliwości dostarczania zaopatrzenia i zagłodzenie Rosjan przez wojska ukraińskie, generał Surowikin musiał wydać rozkaz wycofania się z Chersonia.
Kolej jest kluczem, ale też przekleństwem
Podstawą funkcjonowania rosyjskiej logistyki jest kolej. Co ciekawe, w Rosji są nawet oddzielne wojska kolejowe, w których skład wchodzi około dziewięć brygad specjalnie do tego przeznaczonych.
Kolej łączy wszystkie większe grupy taktyczne armii rosyjskiej na czele ze szczeblem armijnym. W związku z tak dużą zależnością wojsk rosyjskich od tego środka transportu ich ruchy stają się przewidywalne.
Dotąd jedyną bezpieczną drogą, jaką mogły być transportowane rosyjskie dostawy sprzętu i zaopatrzenia był Most Krymski łączący półwysep z Krajem Krasnodarskim. Jednakże Wielka Brytania zdecydowała dostarczyć pociski lotnicze Storm Shadow, o zasięgu nawet 200 km. Dzięki temu uzbrojeniu, wszystkie główne rosyjskie trasy zaopatrzeniowe są w zasięgu wojsk ukraińskich. Wymusza to na Rosjanach przesunięcie części swoich systemów przeciwrakietowych do ich ochrony, a to wiąże się z odsłonięciem części zgrupowań, co naraża ich na ataki Ukraińców.
Na Zaporożu, Krymie oraz w Donbasie są wyznaczone trasy kolejowe, którymi Rosjanie mogą się poruszać. To właśnie tymi szlakami jest dostarczane wyposażenie, amunicja oraz prowiant dla rosyjskich żołnierzy z kraju.
Trasa przez Donbas jest wykluczona ze względu na zbyt bliskie położenie linii kolejowych w pobliżu frontu, co umożliwiłoby skuteczny ostrzał artylerii ukraińskiej.
Ukraińcy chcą zagłodzić okupantów
Atak na Most Krymski w zależności od zniszczeń wstrzymuje dostawy dla wojsk rosyjskich. Przypomina się analogiczna sytuacja z Chersonia, kiedy to Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania się z powodu braku amunicji i prowiantu, uniemożliwiając jednocześnie podjęcie walk.
Taka sama sytuacja może mieć miejsce w przypadku Zaporoża. Rosja rozmieściła tam trzy linie obrony sięgające ok. 40 km w głąb terenu. Pokonanie ich przez wojska ukraińskie będzie okupione rozlewem krwi oraz stratami sprzętowymi, w szczególności tymi, które zostały dostarczone przez państwa zachodnie.
Załamanie rosyjskiej logistyki na tym kierunku mogłoby zmienić sytuację na polu walki, a także może sprawić, że dowódcy rosyjscy będą zmuszeni powtórzyć manewr wycofania się generała Surowikina spod Chersonia.
Podsumowując, atak na Most Krymski to pokaz słabości służb rosyjskich zabezpieczających to strategiczne miejsce. Obydwa ataki przeprowadzone przez stronę ukraińską miały dotąd charakter dywersyjny. Dużą rolę odgrywały w nich służby ukraińskie, a nie środki dalekiego zasięgu przekazane przez Zachód.
Uszkodzenie a przynajmniej mocne ograniczenie funkcjonalności Mostu Krymskiego jawi się jako jeden z fundamentów udanej kontrofensywy, gdyż paraliżuje serce rosyjskiej logistyki. Załamanie się rosyjskich linii zaopatrzeniowych spowoduje braki w dostawach amunicji, przez co Rosjanie nie będę mieli jak się bronić, a ukraińska kontrofensywa będzie przebiegać sprawniej.
Lorenz: Ukraina musi pokazać USA, że jej członkostwo w NATO to mniejsze ryzyko i koszty