KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Ceny ropy WTI i Brent są ze sobą wysoko skorelowane, tzn., że zwykle zmierzają w jednym kierunku, wzrostu lub spadku. Obecnie różnica między tymi cenami maleje. Czy będziemy żegnać kryzys na rynku ropy?
Obecnie na rynkach światowych handluje się głównie dwoma rodzajami ropy. Na nowojorskiej giełdzie najważniejszy rodzaj to WTI Crude Oil (Western Texas Intermediate – lekka ropa wydobywana w Stanach Zjednoczonych obecnie głównie ze złóż niekonwencjonalnych, łupków oraz tight). Na giełdzie w Londynie główną rolę w handlu ropą pełni Brent Crude Oil nieco cięższa ropa wydobywana na Morzu Północnym. Ceny ropy WTI i Brent są ze sobą wysoko skorelowane, tzn., że zwykle na obu giełdach, a za nimi także wszędzie na świecie zmierzają w jednym kierunku. Wzrostu lub spadku.
Skorelowanie zwykle bywa skomplikowane pewnym zróżnicowaniem cen, co oznacza zmienny przedział w wysokości najczęściej kilku dolarów. To wahanie jest bardzo ważne właśnie przy zawieraniu kontraktów futures na giełdach, gdyż to na wahaniach różnicy cen zarabiają inwestorzy stosujący spread trading.
Konkretnie wygląda to tak: np. różnica między WTI (80 dol. za baryłkę) a Brent (76 dol. za baryłkę) wynosi 4 dolary; inwestor mógłby sprzedać kontrakty na ropę WTI i kupić kontrakty na ropę Brent. Kiedy ceny kontraktów się zrównają (np. przy cenie 85 dol. za baryłkę) inwestor zamykając obie pozycje zarobi 4 dol. na każdej parze kontraktów. Biorąc pod uwagę możliwości ogromnego lewarowania transakcji, bardzo niskie prowizje, przed inwestorami w Polsce otwierają się realne możliwości pomnażania inwestycji przy niewysokim ryzyku.
Ropa WTI jest tańsza dopiero od dekady. WTI jest lepszą gatunkowo ropą i jej kwotowania były przez długi czas z reguły o kilka dolarów wyższe. Obecnie sytuacja się zupełnie zmieniła, droższa jest ropa Brent. Głównie, dlatego, że ropa WTI w praktyce realnych operacji handlowych jest ograniczona wyłącznie do rynku Stanów Zjednoczonych. Obowiązuje bowiem zakaz eksportu tej ropy do wszystkich innych krajów, za wyjątkiem tych, które mają zawarty z USA układ o wolnym handlu. Jednak różnica (spread) między oboma gatunkami ropy wynosiła tylko kilka dolarów. W połowie czerwca ub. r. nawet WTI była droższa na giełdzie w Nowym Jorku o prawie dolara.
Jednak po załamaniu światowych cen ropy rozpoczętego w końcu czerwca zeszłego roku, spread WTI/ Brent zwiększył się znacznie na niekorzyść ropy z USA, dochodził nawet do 11 – 12 dol. Gracze na giełdach operując taką dużą różnicą zarabiali ogromne kwoty.
Kolejnym czynnikiem rosnącego spreadu na niekorzyść WTI były od późnej jesieni oceny ekspertów rynku ropy, zapowiadające rychły koniec boomu związanego z wydobyciem ropy z łupków w USA. Oficjalnie prognozowano, że wydobycie tej ropy z łupków w maju b.r. zmniejszy się o 57 tys. baryłek dziennie.
Eksperci rynku ropy w analizach comiesięcznych do marca b.r. byli przekonani, że różnica ceny między WTI a Brent będzie się systematycznie powiększać. Obecnie, gdy spread zaczął spadać, coraz powszechniejsza jest hipoteza, że rynki finansowe z gruntu źle zinterpretowały sygnały pochodzące ze specyficznego segmentu rynku, jakim jest wydobycie ropy z formacji łupkowych. Proste prognozy dla wydobycia konwencjonalnego, nie sprawdzają się w wydobyciu niekonwencjonalnym. Spadek liczby aktywnych wiertni nie musi przepowiadać spadku przyszłego wydobycia, gdyż odmienne z gruntu technologie pozwalają na takie zmiany, które mimo spadku liczby wiertni pozwalają nawet na zwiększenie wydobycia. Niemniej jednak, rynki finansowe uwierzyły w duży spadek wydobycia ropy łupkowej, co spowodowało automatycznie pozytywny fakt: wzrost cen.
Ważnym elementem jest także kredytowanie wydobycia ropy z łupków w USA przez instytucje finansowe. Niewątpliwie jest ono dużo szerzej stosowane, niż w przypadku wydobycia konwencjonalnego. Wynika to z faktu, że amerykańska gospodarka posiada najbardziej rozwinięty rynek finansowy, specyfika wydobycia ropy ze złóż niekonwencjonalnych polega na dużym udziale niezależnych operatorów którzy finansują swoje poszukiwania kredytem. Zaś kredyt ponownie stał się dostępniejszy i tańszy, gdy okazało się, że opinia rynków finansowych o wygasanie boomu łupkowego była zasadniczo błędna. Przykładem takiej pomyłki były prognozy znanego szefa analityków w Oil Price Information Service, Toma Kloza. Prognozy przedstawione przez niego w marcu 2015 r. stwierdzały, że kurs ropy osiągnie dno dopiero w drugim kwartale b.r., jednocześnie z wygaśnięciem jednego z wielkich kontraktów na ropę WTI. Kloza ostrzegał wówczas, że cena ropy WTI w drugim kwartale może spaść poniżej 30 dol. za baryłkę. A spread WTI/Brent miał wynieść ponad 10 dol. „Myślę, że potrwa jeszcze długo, zanim ten cykl spadku się skończy.” – powiedział Kloza mediom. I dodał, że w USA było ok. 500 tys. szybów, gdzie wg jego obliczeń wydobywano mniej niż 15 baryłek dziennie.
Jednak wbrew codziennym doniesieniom mediów, amerykańskie firmy wydobywcze miały mniejsze zyski, ale nie bankrutowały.
Za to polityka państw OPEC nie ograniczania produkcji mimo nadpodaży i spadku cen przynosiła coraz gorsze efekty. Na zamknięciu 2014 r. państwa OPEC zanotowały znaczny spadek przychodu z eksportu ropy, który wyniósł łącznie 993,3 mld dol., gdy rok wcześniej przekroczył 1,1 mld. dol. dolara. Nic dziwnego, wg niektórych chińskich danych, arabskie państwa OPEC dostarczają Chinom ropę po 35 dol. za baryłkę. Ostatecznie niezmiernie czuły na wszelkie zagrożenia spread zadziałał, w ostatnich tygodniach: różnica między ceną ropy Brent a ropą WTI wyniosła mniej niż 4 dol. na baryłce.
Ceny ropy naftowej charakteryzować się będą przez najbliższe miesiące zmiennością, trzeba poczekać na określenie i ustalenie wyraźnego trendu. Według analityka Jim’a O’Neila z EIA, ropa obu gatunków ( WTI i Brent) za 5 lat będzie prawdopodobnie stabilna i będzie kosztować 80 dol. za baryłkę. Przy różnicy między obu gatunkami na poziomie zera. , Rok 2015 prawdopodobnie zakończy się wyższymi cenami ropy, niż się zaczął, spread WTI/Brent będzie mieć niską wartość.