Rosjanie walczą z kryzysem paliwowym, który wywołali łatając dziurę budżetową powstałą w wyniku sankcji za inwazję na Ukrainie. Jednak walka polega na przywróceniu dopłat, które znów uderzy w budżet. Kreml stoi przed wyborem tragicznym.
Kryzys paliwowy w Rosji notowany od wakacji 2023 roku polega na rekordowych cenach hurtowych benzyny i paliw. Te są skutkiem ograniczenia dopłat do sprzedaży paliw na stacjach w Rosji, które czyniły taką działalność rentowną. Rosjanie uzależnili wysokość dopłat od cen hurtowych. Te zostały ograniczone w celu poszukiwania oszczędności budżetowych wobec spadku przychodów wywołanego sankcjami Zachodu za inwazję na Ukrainie. Przez to sprzedawcy paliw postawili na eksport, zmniejszając podaż na rynku rosyjskim do stopnia, który dał jeszcze wyższe ceny hurtowe. Gdy te przekroczyły zaplanowany pułap, wsparcie zostało zatrzymane. Recepta Rosji to tymczasowe embargo na eksport benzyny i oleju napędowego, które obniżyło ceny na stacjach, ale zagroziło wydobyciu ropy, które musiałoby spaść wobec niedoboru magazynów paliw Trasnieftu i coraz większej nadwyżki.
Kommiersant ustalił, że rząd rosyjski rozważa podniesienie pułapu cen hurtowych paliw, od których zależałoby wsparcie dopłatami. Obecnie wynosi on 62,59 tysięcy rubli za tonę benzyny i 64,62 tysiące rubli za tonę diesla. Został on przekroczony we wrześniu, przez co firmy naftowe nie dostały dopłat. Rozważane jest podniesienie pułapu lub stopniowe obniżanie dopłat w razie jego przekroczenia. Z agendy miał spaść pomysł listy podmiotów dopuszczonych do eksportu paliw.
Jednakże przywrócenie dopłat oznacza konieczność wydania około 150 mld rubli miesięcznie z budżetu. Kommiersant ustalił, że Kreml nie ma jeszcze remedium na to wyzwanie. Jeden z pomysłów to podniesienie podatku od wydobycia. Ten jednak uderzy w inny obszar sektora naftowego, czyli produkcję ropy, w którą uderzyłoby ostatecznie embargo na eksport.
Kommiersant / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Kryzys paliwowy w reżimie naftowym na który nie pomoże sojusz Arabii i Rosji (ANALIZA)