Upadła inicjatywa Iranu zmierzająca do odpowiedzi na interwencję Izraela w Strefie Gazy w postaci embargo naftowego i zerwania relacji dyplomatycznych przez wszystkie państwa muzułmańskie. Na drodze stanęła mu Arabia Saudyjska.
Najwyższy przywódca Iranu Ajatollah Ali Chamenei wezwał kraje muzułmańskie do zerwania relacji dyplomatycznych z Izraelem za jego interwencję w Strefie Gazy po atakach terrorystycznych Hamasu.
To reakcja po tym, jak prezydent Iranu Ebrahim Raisi poniósł porażkę w staraniach o wprowadzenie sankcji naftowych przeciwko Izraelowi, które podjął podczas połączonego szczytu Organizacji Współpracy Państw Islamskich oraz Ligi Arabskiej z 10 listopada w Rijadzie.
Głównym hamulcowym sankcji, które miały uwzględniać także groźbę wprowadzenia embargo naftowego na Izrael, miała być Arabia Saudyjska. To największy producent ropy wśród krajów muzułmańskich, a jednocześnie partner USA w sektorze bezpieczeństwa pomimo różnic poglądów w sprawie praw człowieka po zabójstwie dziennikarza Jamala Chaszokdżiego.
Ropa Brent kosztowała 20 listopada około 82 dolary za baryłkę. Miesiąc wcześniej kosztowała około 92 dolary. Cena spada pomimo inicjatywy Iranu, która pojawiła się początkowo w październiku, a także walk w Izraelu.
The Times of Israel / Wojciech Jakóbik
Przybyszewski: Dwie Wieże na Bliskim Wschodzie. Tolkien powiedziałby, że jest jeszcze Trzecia?