Bojownicy Huti zapowiedzieli, że rozszerzą swoje działania w regionie Morza Czerwonego, tak aby objąć za cel amerykańskie i brytyjskie statki u wybrzeży Jemenu – podaje Reuters.
Ataki Huti na statki w okolicy od listopada wywarły wpływ światowe koncerny i zaalarmowały główne mocarstwa w związku z eskalacją trwającej ponad trzy miesiące wojny Izraela z bojownikami Hamasu w Gazie. Rebelianci twierdzą, że działa w solidarności z Autonomią Palestyńską.
– Brytyjskie i amerykańskie statki stały się uprawnionymi celami wyniku ataków przeprowadzonych przez oba kraje na Jemen w zeszłym tygodniu – powiedział Nasruldeen Amer, rzecznik Huti w telewizji Al Jazeera.
Zachód nie pozostaje bierny na zagrożenie na trasie żeglugi. W listopadzie Stany Zjednoczone ogłosiły misję Prosperity Garden (pol. Strażnik Dobrobytu), które celem jest zabezpieczenie szlaku dostaw. W misji uczestniczą m.in. siły z Wielkiej Brytanii, Bahrajnu, Kanady, Francji, Włoch, Holandii, Norwegii, Seszeli i Hiszpanii. Co ważne, 13 stycznia Departament Obrony USA ogłosił, że siły amerykańskie i brytyjskie w ciągu ostatnich dwóch nocy zaatakowały w Jemenie 60 celów w 28 lokalizacjach.
Napięcia na Morzu Czerwonym sprawiają, że światowe koncerny decydują się na dłużą trasę – przez Przylądek Dobrej Nadziei. Jak informuje Reuters, QatarEnergy, drugi co do wielkości eksporter skroplonego gazu ziemnego (LNG) na świecie, dołączył do tych, którzy unikają żeglugi przez Morze Czerwone.
Reuters / Jacek Perzyński