W malowniczej alpejskiej wiosce położonej wśród majestatycznych szczytów Szwajcarii rozwija się nieoczekiwana dramaturgia, stawiając globalne mocarstwa naprzeciw siebie w walce o kontrolę i bezpieczeństwo – pisze The Wall Street Journal.
Hotel Rössli od dawna było spokojną przystanią dla podróżnych szukających ukojenia pośród piękna natury. Z jego koronkowymi zasłonami przedstawiającymi widoki na ośnieżone góry i opadające wodospady, doskonale oddaje on sielankowy nastrój. Jednak to niepozorny widok z tyłu tego wiejskiego pensjonatu przyciągnął uwagę agencji wywiadowczych oddalonych o tysiące kilometrów. Położony zaledwie 100 jardów od tylnych drzwi hotelu pas startowy, na którym miała się odbyć zakupiona przez Szwajcarię kilka samolotów myśliwskich F-35, szczyt technologii lotniczej. Jednak wśród idyllicznego otoczenia pojawiają się obawy dotyczące bezpieczeństwa. Pas startowy, częściowo ogrodzony i odwiedzany przez mieszkańców i ich zwierzęta gospodarskie, budzi obawy co do potencjalnych podatności.
Właściciele hotelu dodaje kolejnej warstwy złożoności sytuacji. Zakupiony przez rodzinę Wang z Chin w 2018 roku, Rössli znalazł się w środku oskarżeń o szpiegostwo. Pomimo zapewnień Wangów, że ich intencje były czysto związane z gościnnością, nadal utrzymywały się podejrzenia, podsycane globalnym klimatem zwiększonej czujności. W ubiegłym roku władze szwajcarskie, pod presją ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, przeprowadziły nalot na Rössli, zatrzymując rodzinę Wangów do przesłuchania. Obwiniło się, że hotel zapewnia idealny punkt obserwacyjny dla chińskiego wywiadu w celu pozyskania poufnych informacji na temat samolotów F-35.
W obliczu dyplomatycznej szarpaniny między supermocarstwami, Szwajcaria znalazła się w ogniu walki. Balansując między swoją historyczną neutralnością a wymaganiami globalnego bezpieczeństwa, szwajcarski rząd stanął przed trudną decyzją. Ostatecznie, stojąc wobec warunku postawionego przez Stany Zjednoczone dotyczącego zabezpieczenia obszaru, jeśli chcieli mieć samoloty F-35, Szwajcaria podjęła trudną decyzję: Wangowie musieli opuścić hotel. Jednak wśród manewrów geopolitycznych i oskarżeń o szpiegostwo, prawda pozostaje nieuchwytna. Czy Wangowie byli niewinnymi pionkami w grze o międzynarodowe szpiegostwo, czy też po prostu przedsiębiorcami starającymi się prowadzić skromny alpejski pensjonat? Kiedy kurz opada, jedno staje się jasne: walka o tajemnice wojskowe nie zna granic, docierając nawet do najbardziej odległych zakątków świata.
The Wall Street Journal / Mateusz Gibała
Rosyjscy biznesmeni czują się jak w klatce. I chcą lokować pieniądze za granicą