– Wrogie podmorskie działania na Bałtyku mogą doprowadzić do zapaści gospodarki, ponieważ polskie porty są kluczowym węzłem logistycznym. W przypadku przeprowadzenia wrogich operacji, […] skutki będą odczuwalne w całym kraju. Dodatkowo kable, przesył gazu czy ropy, również korzystają z infrastruktury podmorskiej – mówi profesor Mirosław Gerigk, z Zakładu Pojazdów Mechanicznych i Technik Militarnych Politechniki Gdańskiej, w BiznesAlert.pl
- Marynarka Wojenna, co należy pochwalić, robi bardzo dużo jeżeli chodzi o rozpoznanie na wodzie i pod wodą. Jednak część jej zasobów czy rozwiązań było wdrażanych wiele lat temu, gdy pewne zagrożenia jeszcze nie powstały. Nowe zagrożenia związane między innymi z zastosowaniem dronów i rakiet supersonicznych przynoszą nowe wyzwania. Znaczna część jej potencjału służy do obrony przeciwminowej czy rozpoznania tego co przebywa na dnie morskim. Natomiast, nowe wyzwania pod wodą to możliwość szybkiej detekcji i neutralizacji zagrożeń pojawiających się w pobliżu morskiej nawodnej i podwodnej infrastruktury krytycznej Państwa. Wyjście okrętu nawodnego czy podwodnego w określony rejon działania, z dala od baz, trwa. Szybsze rozpoznanie oddalonego rejonu można zainicjować przy użyciu statków powietrznych i bezzałogowych statków powietrznych, posiadających możliwości prowadzenia misji rozpoznawczych.
- Proponuje się wprowadzenie dodatkowego systemu monitorowania, rozpoznania i neutralizacji zagrożeń w rejonach infrastruktury krytycznej w oparciu o platformy przypowierzchniowe i podowdne. Projekt dotyczy jednostek poruszających się z wykorzystaniem efektu przypowierzchniowego, które są szybkie i zdolne do dyslokacji głowic podowdnych, które będą służyć do monitorowania, rozpoznania i ewentualnie zwalczania tego co jest pod wodą.
- Konsultujemy się z praktykami, między innymi z wojskami specjalnymi. To są ludzie, którzy wiedzą jak wyglądają podmorskie instalacje i infrastruktura umieszczona pod powierzchnią wody. Ich perspektywa jest bezcenna.
- Każdy obiekt docelowo będzie autonomiczny, z racji na jego szybkość, nie powinien być zdalnie sterowany, sam będzie pobierał dane referencyjne, z lądu, powierzchni wody i z powietrza, na przykład ze stacji przekaźnikowej, z pokładu samolotu F16 czy F35 po autoryzowaniu dostępu. Nie będzie potrzebował nawigacji satelitarnej, a bazował na kodowanej nawigacji „hybrydowej”. Jeżeli będzie miał dostęp to pobierze informacje na przykład z kodowanego telefonu komórkowego pracującego w lokalnej sieci LAN. W tym celu zostanie wyposażony w elementy sztucznej inteligencji, umożliwiające szybkie skanowanie dostępnych baz wiedzy.
- Tego typu systemy i inne obiekty bezzałogowe, oprócz monitorowania infrastruktury krytycznej, są potrzebne Marynarce Wojennej także do monitorowania otoczenia okrętów typu Miecznik czy Orka. Ich otoczenie i zgrupowania okrętów będą wymagały całodobowo monitoringu. Wynika to z potrzeby ochrony okrętów przed sabotażem czy cyberatakiem. Należy pamiętać, że okręty tego typu są nosicielami złożonych systemów elektronicznych, których uszkodzenie, na skutek zdalnego lub bezpośredniego uderzenia, np. w sonar od zewnątrz czyni je ślepymi.
Bałtyk jest istotny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Pod wodą znajduje się infrastruktura energetyczna, a niedługo na znacznym jego obszarze powstaną pierwsze polskie farmy wiatrowe. Historia magistrali Nord Stream czy Balticconnectora pokazała, że to co biegnie po dnie morskim, też nie jest bezpieczne. Czy Polska dysponuje środkami by ochronić i obronić instalacje energetyczne pod wodą? Czy tylko by reagować?
Polska posiada zasoby do nadzoru Bałtyku. Jeżeli chodzi o przestrzeń powietrzną i nawodną są one wystarczające. Jeżeli jednak mówimy o monitorowaniu tego co dzieje się pod powierzchnią wody to środki są ograniczone.
Czego Polsce brakuje by monitorować sytuację podmorską?
Polska przede wszystkim potrzebuje dynamicznych systemów rozpoznania, monitoringu i ewentualnie neutralizacji zagrożeń podwodnych. Z tej przyczyny na Politechnice Gdańskiej wykonywane są prace zmierzające do wdrożenia dwóch projektów, które będą mogły zapełnić tę lukę. Wrogie podmorskie działania na Bałtyku mogą doprowadzić do zapaści gospodarki, ponieważ polskie porty są kluczowym dla gospodarki węzłem logistycznym. W przypadku wrogich operacji, w trakcie wojny, czy w ramach sabotażu lub innych wydarzeń asymetrycznych, skutki będą odczuwalne w całym kraju. Dodatkowo kable, przesył gazu czy ropy, również korzystają z infrastruktury podmorskiej.
Marynarka Wojenna, co należy pochwalić, robi bardzo dużo, jeżeli chodzi o rozpoznanie pod wodą. Jednak część jej zasobów czy rozwiązań było wdrażanych wiele lat temu, gdy pewne zagrożenia jeszcze nie powstały. Na przykład bezzałogowe statki powietrzne, drony. Dotyczy to także bezzałogowców nawodnych i podwodnych. Znaczna część jej potencjału służy do obrony przeciwminowej czy rozpoznania tego co przebywa na dnie morskim. Nie ma możliwości szybkiej detekcji zagrożeń pojawiających się błyskawicznie, co wymaga także szybkiego wyprowadzenia okrętów w określony rejon Bałtyku, co trwa zazwyczaj kilka godzin.
W jaki sposób można zapewnić Marynarce Wojennej, i innym podmiotom, zdolność detekcji i szybkiej reakcji?
Jedną z dróg jest system, który proponuje Politechnika Gdańska. Jestem kierownikiem tego projektu i roboczo określam go jako Fist RP. Fist (ang. pięść), nie od tego by uderzała w przeciwnika, a jako pięść, która uderzy w stół i zwróci uwagę na pewien problem. Projekt zawiera między innymi jednostkę przypowierzchniową, szybką i zdolną do dyslokacji głowic, które będą służyć do monitorowania, rozpoznania i ewentualnie zwalczania tego co jest pod wodą. W przeciwieństwie do starszych, statycznych, są one dynamiczne. Można je dyslokować, a Polska ma tę przewagę nad przeciwnikiem, że wie gdzie znajdują się jej zasoby, które musi chronić. Pojazdy wędrujące pod wodą nie mogą tego zrobić w sposób szybki. Alternatywą są okręty podwodne, które będą zdolne do dyslokacji obiektów bezzałogowych z głowicami i operatorów. Jest to potrzebne, dlatego program Orka jest tak ważny. Według założeń Polska będzie posiadała trzy okręty podwodne: jeden w ciągłej służbie, drugi wychodzący i trzeci przygotowywany.
Potrzebujemy kilku systemów działających jednocześnie, których fizyczne i operacyjne pola działania pokrywają się.
Z czego składa się Fist?
Ze wspomnianej platformy do dyslokacji i oczywiście głowic rozpoznawczych, które mogą być stacjonarne lub ruchome. Są obiektami bezzałogowymi, a dzięki swoim podsystemom pokładowym będą zapewniały możliwości rozpoznania na obszarze o promieniu od kilku do kilkunastu mil morskich. Pola działania poszczególnych głowic będą się zazębiały w przestrzeni 3D. Dzięki wykorzystaniu fal hydroakustycznych, poruszających się z prędkością około półtorej kilometra na sekundę, będą mogły udzielić dość precyzyjnych informacji. Po sprawdzeniu danego obszaru będzie je można zabrać i ponownie użyć w innym miejscu.
Ważne jest by móc rozstawić taką sieć szybko i dynamicznie. Oraz dyskretnie. Spełnienie tych warunków pozwoli lepiej zabezpieczyć infrastrukturę krytyczną.
Wspomniana platforma będzie mogła pełnić funkcję statku nawodnego i tuż przypowierzchniowego, czyli poruszającego się na granicy wody oraz powietrza, z możliwością zwiększenia pułapu lotu. Fist będzie trudny do lokalizacji. Obecnie trwają próby z pierwszym demonstratorem i liczę, że ministerstwo obrony narodowej oraz inne instytucje będą wspierały projekt i dążyły do jego szybkiego wdrożenia.
Fist w założeniu ma wspierać działania logistyczne, ale może monitorować i prowadzić rozpoznanie pod wodą, a w razie potrzeby neutralizować zagrożenia. Prace nad projektem to nie są kwestie ambicji mojej czy członków zespołu. To wynik obserwacji, analiz oraz współpracy. Prace konsultujemy z praktykami, między innymi z wojskami specjalnymi. Bezcenne są konsultacje z Marynarką Wojenną. To są specjaliści, którzy wiedzą jak wyglądają podmorskie instalacje i infrastruktura umieszczona pod powierzchnią wody. Ich perspektywa jest bezcenna.
Jest to wyłączny projekt Politechniki Gdańskiej?
Politechnika Gdańska go koordynuje, ale współpracujemy z innymi instytucjami badawczymi. Sam zespół składa się ze zmiennej liczby około 50 osób i wśród nas są zarówno optymiści jak i sceptycy, ale wszyscy dążymy do realizacji projektu. Niedawno miałem okazję przedstawić w Białowieży pierwszą poważną prezentację elementów Fist RP. Audytorium składało się z specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem z całej Polski. Zarówno z ekspertów badających sferę morską, jak i powietrzną czy lądową.
Jeżeli MON da zielone światło, to ile czasu potrzeba do wdrożenia tego projektu?
Za rok będzie gotowa konstrukcja dużego demonstratora, która zostanie poddana testom. Na jej bazie będzie można prowadzić badania w warunkach zbliżonych do rzeczywistych i w symulowanych warunkach operacyjnych, rozpocząć sprawdzanie kompatybilności platformy z innymi systemami. Część rozwiązań jest wdrażana już na obecnym etapie. Docelowo, obiekt będzie posiadał odpowiedni poziom autonomiczności, z racji na jego szybkość, nie będzie zdalnie sterowany, a sam pobierał dane z punktów referencyjnych. Docelowo też, nie będzie potrzebował nawigacji satelitarnej, a bazował na naziemnej. Takie rozwiązanie jest obecnie wykonywane u partnerów w projekcie. Jeżeli będzie miał dostęp to pobierze informacje na przykład z kodowanego telefonu komórkowego pracującego w systemie LAN. W tym celu obiekt zostanie wyposażony w podsystem przetwarzania danych pochodzących z różnych komponentów sieciocentrycznego systemu zarządzania przestrzenią 3D, przy użyciu sztucznej inteligencji AI.
W ramach pierwszego etapu realizacji spełnimy kryteria NCBR i MON-u. Następnie przystąpimy do następnego kroku, który będzie wymagał rozmów z kilkoma podmiotami, oprócz wspomnianej dwójki. Będą to między innymi Agencja Uzbrojenia czy Marynarka Wojenna.
Mimo, że Fist jest rozwiązaniem proponowanym dla Dowództwa Operacyjnego, to marynarka jest o rozwiązaniu informowana. Projekt będzie można adaptować na potrzeby dużych jednostek używanych przez wojsko.
Czy takie konstrukcje są już w użyciu?
Takiego bezzałogowca, nazwijmy go bezzałogowym ekranoplanem, nikt obecnie nie buduje, ani nie projektuje. Politechnika Gdańska wraz z partnerami jest prekursorem. Obecnie nie ma zapotrzebowania ze strony sektora cywilnego na tego typu jednostki. Mimo, że są projektowane, to nikt jeszcze nie wdrożył takich rozwiązań w ramach autostrad morskich, wodnych. A do ich monitorowania podmioty cywilne potrzebowałyby odpowiedniego systemu detekcji. Jednak jeżeli wojsko, straż graniczna czy instytucje morskie zainwestują w taki system to pojawi się zapotrzebowanie i więcej ekranoplanów, w tym bezzałogowych. Jeżeli Polska pozyskałaby taki system jako pierwsza to byłby wyraźny sygnał, że nie śpi, a wręcz czuwa.
Na świecie są prowadzone badania nad ekranoplanami, najczęściej dotyczą ekranoplanów załogowych. Kto będzie pierwszy, jeśli chodzi o mały ekranoplan bezzałogowy, wkrótce się okaże.
Do obrony podmorskiej infrastruktury energetycznej brakuje Polsce systemu dynamicznej detekcji. Czy czegoś jeszcze?
Jeżeli chodzi o załogowy komponent lotniczy, między innymi Marynarki Wojennej, to oceniam go dobrze. Polska potrzebuje za to więcej bezzałogowych statków powietrznych krótkiego i średniego zasięgu (BSP). Zwłaszcza tych niskopułapowych, czyli do 150 metrów i poruszających się szybko na przykład między Helem a Westerplatte, między Kołobrzegiem a Darłowem czy na Zatoce Pomorskiej. Zarówno potrzeba wirnikowców, jak i płatowców, zbliżonych do tych oferowanych przez WB Electronics. Uszczelnią one monitoring polskiej strefy odpowiedzialności jak i wpływu. Dodatkowo potrzeba bezzałogowców morskich nawodnych i podwodnych, do pilnowania tego co dzieje się pod powierzchnią wody. W tej kwestii nie można oszczędzać pieniędzy. Nie wolno dopuścić do sytuacji z 1939 roku, by przeciwnik zdobył przyczółek na terenie Trójmiasta, Żuław czy Helu. Putin dąży do zmian granic, a to może doprowadzić do trzeciej wojny światowej. Dlatego trzeba inwestować w zdolność do ochrony i obrony infrastruktury krytycznej, a w tym celu trzeba zwiększyć świadomość tego co dzieje się pod wodą.
Bezzałogowce są też potrzebne okrętom. Podam przykład. Okręty Miecznik czy Orka będą musiały być całodobowo monitorowane. Trzeba otoczyć je strefami ochrony przed sabotażem czy cyberatakiem. Nowoczesne jednostki są naszpikowane elektroniką, stąd uderzenie, np. w sonar od zewnątrz czyni je ślepymi. Można to osiągnąć na przykład ładunkiem elektromagnetycznym.
Wojna to nie tylko obrona. Czy Polska ma środki do rażenia przeciwnika i oślepienia wrogiego okrętu?
Inny zespół pod moim kierunkiem pracuje i nad tym. Pracujemy nad zmodyfikowaniem rakiety wystrzeliwanej z przenośnej wyrzutni Piorun. Docelowo ma działać jako rakieto-torpeda szybka pod wodą. Piorun Morski byłby możliwy do użycia przez bezzałogowce podwodne i zdolny do zniszczenia systemów wrogich okrętów, na przykład po to by je oślepić.
Czego potrzeba by Polska mogła zapełnić omawiane luki?
Tylko zielonego światła decydentów. Polska ma zasoby, kadry, a nawet fundusze na rozwój technologii.
Jeżeli chodzi o wdrażanie nowych technologii, to czasem podnoszą się głosy, że różne opcje polityczne preferują rozwiązania zagraniczne z różnych stron świata, czy to z Korei Południowej, Stanów Zjednoczonych, czy innego kierunku. To nie jest tak, jeżeli Polska będzie miała własne zdolności do produkcji sprzętu na odpowiednim poziomie, to z nich na pewno skorzysta skorzysta.
Rozmawiał Marcin Karwowski