– Obecny letarg “co dalej z węglem” oraz brak woli inwestowania w automatykę, wydobycie metanu, czy zaplecze naukowe sprawia, że marnujemy wiele szans. W energetyce powinniśmy planować dywersyfikację i rozwój niskoemisyjnych źródeł, jednak mieć na względzie to, że nie zrezygnujemy z węgla w najbliższych dekadach. Kilkadziesiąt lat to bardzo długi czas, który możemy albo zmarnować na wieczne dyskusje albo maksymalnie wykorzystać – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Trzy argumenty za i trzy przeciw
11 lipca miało miejsce tąpnięcie w Kopalni Węgla Kamiennego Rydułtowy, w wyniku którego zginął jeden górnik, a ponad 70 znalazło się w strefie zagrożenia. Na kanwie tego wydarzenia znowu rozgorzała dyskusja o zasadności utrzymywania kopalni węgla kamiennego na Śląsku. Niebezpieczne, bo głębokie i z dużą ilością metanu, a przecież od lat nierentowne i wbrew polityce gospodarczej Unii Europejskiej – po co je jeszcze trzymać? Postanowiliśmy zebrać 3 argumenty za i 3 argumenty przeciw dalszemu utrzymaniu śląskich kopalni węgla energetycznego.
Ważna informacja: w tym artykule rozpatrujemy jedynie sytuację węgla energetycznego, służącego do zasilania elektrowni i elektrociepłowni. Węgiel koksujący to z punktu widzenia gospodarczego, politycznego i ekonomicznego zupełnie inny surowiec i jego sytuacja nie jest przedmiotem niniejszych rozważań.
1. ZA: podstawowy surowiec energetyczny gwarantujący niezależność
W Polskim miksie energetycznym około 40 procent zajmuje węgiel kamienny. Na koniec 2023 roku wszystkich mocy zainstalowanych w Polsce było 66,4 GW, z czego 24,3 GW to elektrownie zasilane węglem kamiennym. Oprócz tego, nadal wiele gospodarstw domowych w okresie grzewczym korzysta z węgla jako opału do domowego pieca, dzięki któremu utrzymują komfortową temperaturę w domostwie. W Polsce wydobywamy węgiel, w Polsce go spalamy, w Polsce wykorzystujemy energię powstałą z tego procesu – system pięknie niezależny.
Tu naturalnie pojawia się kontrargument o znacznym imporcie węgla: w 2023 roku do Polski zaimportowano 16,9 mln ton węgla kamiennego (łącznie energetycznego i koksującego). Wydobycie w 2023 roku w polskich kopalniach wyniosło 36,4 mln ton węgla energetycznego i 11,9 mln ton węgla koksowego. Ogólnie rzecz ujmując, coraz mniej wydobywamy i rośnie rola importu, jednak to argument z zakresu ekonomicznego. W kwestii bezpieczeństwa nadal fakt jest faktem: mamy własny surowiec i własną infrastrukturę do wytwarzania z niego energii.
2. ZA: brak realnej alternatywy
Powtarzanie, że OZE o zmiennej charakterystyce produkcji nie są w stanie zastąpić stabilnej produkcji “w podstawie” stało się truizmem, zatem idąc tą logiką pozostaje nam szukać alternatyw w postaci źródeł, które są paliwem dla elektrowni pracujących stabilnie. Do wyboru jest gaz naturalny i energia jądrowa. Plany rozwoju polskiej energetyki jądrowej (łącznie od 6 do 9 GW mocy zainstalowanej) zakładają, że energia wytworzona dzięki rozszczepieniu jądra atomowego z pierwszego bloku popłynie do polskiej sieci energetycznej w 2033 roku. Zakładając, że te plany są realne i faktycznie się ziszczą to jest to szansa na zastąpienie elektrowni na węgiel brunatny w Bełchatowie (łącznie ponad 5 GW mocy zainstalowanej), która ma zostać całkowicie wygaszona w 2036 roku. Obecnie nie ma w planach alternatywy dla energetyki węgla kamiennego w Polsce, a więc surowiec będzie potrzebny. Czy jednak koniecznym jest jego produkcja w kraju; czy nie lepiej byłoby go importować? Te rozważania prezentujemy w kolejnych punktach.
3. ZA: mamy surowiec – można na tym zarobić
Jeśli mamy jakiś zasób – dlaczego na nim nie zarobić? Wiele krajów z węgla kamiennego żyje; największymi jego eksporterami na świecie jest Indonzja, Australia i Rosja. W 2023 roku Indonezja wydobyła o 12 procent więcej węgla niż rok wcześniej, a eksport wzrósł o 10 procent. Rynek na węgiel energetyczny cały czas jest i rośnie – globalnie w 2023 roku energetyka węgla kamiennego zwiększyła się o 1,6 procent względem roku poprzedniego. Największe firmy wydobywające węgiel kamienny to absolutni giganci: obrót China Shenhua Energy Co. to 90.61 mld dolarów; szwajcarski Glencore notuje 69.66 mld dolarów obrotu. Na rodzimym rynku też mamy “success story”: prywatne Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia (właściciel KWK Brzeszcze-Silesia) jeszcze w 2022 roku notowało spore zyski – grupa kapitałowa, w której znajduje się przedsiębiorstwo osiągnęła wtedy 442 mln zł zysku brutto. Jest to więc argument za tym, że – może nie we wszystkich przypadkach i nie zawsze – jednak czasem da się coś na węglu energetycznym zarobić.
1. PRZECIW: polityka energetyczna i klimatyczna Unii Europejskiej
Przedsiębiorstwa, które produkują na rynek Unii Europejskiej nie będą mogły korzystać z energii wyprodukowanej z dużą emisją dwutlenku węgla. Zarówno ze względu na dodatkowe opłaty w systemie ETS, co czynić będzie energię droższą, a więc produkcję dóbr mniej opłacalną, jak i ze względu na preferencje konsumentów, którzy będą woleli kupić produkt wyprodukowany z wykorzystaniem niskoemisyjnych źródeł. Czy w nowej rzeczywistości węgiel energetyczny znajdzie dla siebie miejsce?
Patrząc realnie na transformację energetyczną należy zauważyć, że nie wydarzy się ona w przeciągu miesięcy. Niemcy, którzy na przestrzeni wielu lat postanowili zrezygnować z energetyki jądrowej, musieli się liczyć ze wzrostem emisji. Pomimo ogromnego wzrostu znaczenia energetyki z odnawialnych źródeł – zupełnie niewspółmiernej do tego, co ma miejsce w Polsce – u naszych zachodnich sąsiadów nadal 30 procent produkcji energii to węgiel. Pierwotne plany niemieckiego rządu, aby wycofać się z węgla w energetyce do 2038 zostały zweryfikowane przez inwazję Rosji na Ukrainę. Gaz, który miał zastępować elektrownie pracujące w podstawie, stał się problematyczny. Aby zmniejszyć jego zużycie uruchomiono elektrownie węglowe z rezerwy sieciowej.
Widać więc, że nawet tak dalekosiężne plany rezygnacji z węgla w energetyce przy daleko posuniętych pracach na rzecz rozwoju OZE oraz rozbudowy energetyki gazowej, zostały wstrzymane. W przypadku Polski, gdzie transformacja energetyczna nie jest tak zaplanowana, ani też tak daleko posunięta, rezygnacja z węgla na przestrzeni najbliższych dekad jest tym bardziej niemożliwa.
2. PRZECIW: głębokie i niebezpieczne kopalnie
Najgłębsza kopalnia węgla, Szachterskaja ma 1546 metrów głębokości i mieści się w Donbasie, w Ukrainie. Druga najgłębsza kopalnia – Suncun w Chinach ma 1501 metrów. Polska KWK Budryk to głębokość ok. 1300 metrów, co czyni ją trzecią najgłębszą kopalnią węgla na świecie. Taka głębokość oraz duże zametanowienie kopalni sprawia, że wydobycie jest ryzykowne i względnie drogie. Czy w tej sytuacji nie lepiej sprowadzać tańszy węgiel z zagranicy tak, aby to górnicy innych narodowości ryzykowali, żeby w polskich gniazdkach płyną prąd? Oczywiście węgiel możemy sprowadzać (robimy też to obecnie), jednak pytanie co jako gospodarka będziemy produkować? Jeśli spojrzeć na Niemcy, które zrezygnowały z produkcji węgla u siebie, zobaczymy gigantyczny przemysł, w którym powstaje mnóstwo towarów eksportowych. Patrząc na Polskę ciężko odnieść takie wrażenie. Dlatego produkcja węgla jest istotną szansą na wzbogacenie się, a mając przy tym jeszcze takie pokłady metanu w kopalniach węgla – rezerwa w ilości 250 mld m3 – marnujemy dwie szanse produkcyjne.
Naturalnie, aby wydobycie węgla miało sens ekonomiczny i stanowiło mniejsze zagrożenie dla górników, należy inwestować w mechanizację; nakłady należałoby też poczynić w wydobycie metanu (kopalnia Silesia jest dobrym przykładem ponoszenia nakładów inwestycyjnych na obu polach). Inwestycja to jednak nieodzowna część biznesu i bez niej ciężko o zyski.
3. PRZECIW: inwestowanie zasobów w nieperspektywiczny biznes
Ponosząc nakłady na górnictwo węgla kamiennego, w tym organizację szkolnictwa zawodowego i wyższego, przepalamy pieniądze na biznes, który jest już schyłkowy, chociażby ze względu na politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Dodatkowo, pomimo rosnącego znaczenia rynku węgla na świecie, nasze kopalnie nie są przystosowane do ekonomicznego wydobycia – można usłyszeć argument, że fakt, że globalny rynek produkcji pomarańczy rośnie, nie znaczy, że mamy nagle zacząć je produkować.
Problemem tego argumentu jest to, że pomarańcze w naszym klimacie naturalnie nie występują. W odróżnieniu od węgla. Rozwój automatyki produkcji górniczej napędza myśl badawczą – mając wyzwanie w postaci głębokich pokładów węgla oraz możliwości wydobycia metanu, Polska mogłaby stać się eksporterem technologii, czy metodyk badawczych i narzędzi naukowych dla tego sektora. Nawet jeśli za kilka dekad mielibyśmy zrezygnować z górnictwa węgla, wytworzone zaplecze naukowe umożliwiłoby rozwój w pokrewnych dziedzinach.
Słowem podsumowania, obecny letarg “co dalej z węglem” oraz brak woli inwestowania w automatykę, wydobycie metanu, czy zaplecze naukowe sprawia, że marnujemy wiele szans. W energetyce powinniśmy planować dywersyfikację i rozwój niskoemisyjnych źródeł, jednak mieć na względzie to, że nie zrezygnujemy z węgla w najbliższych dekadach. Kilkadziesiąt lat to bardzo długi czas, który możemy albo zmarnować na wieczne dyskusje albo maksymalnie wykorzystać.