– Mamy przykłady gospodarki np. południowokoreańskiej, czy francuskiej, gdzie sektor jądrowy dostarcza dużą liczbę miejsc pracy, co przekłada się na wzrost PKB. Przykład francuski pokazuje, że sektor jądrowy w momencie osiągnięcia pewnego pułapu rozwoju osiąga wyższy udział eksportu w strukturze dochodów niż wiele innych branż. To jest szansa dla polskich przedsiębiorców, aby zdobyć doświadczenie przy realizacji projektów jądrowych w Polsce, a później ze zdobytym know-how iść za granicę – mówi dr Adam Juszczak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) we współpracy z Polskimi Elektrowniami Jądrowymi prowadzi badanie, w którym sprawdzi zainteresowanie polskich firm udziałem w budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. – W poprzednich latach często na zapowiedziach dużego udziału local content się kończyło. W przypadku polskiej elektrowni jądrowej chcemy takiego obrotu sprawy uniknąć – mówi dr Adam Juszczak, ekspert PIE, w rozmowie z Marią Szurowską, współpracownikiem BinzesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Skąd pomysł na to badanie?
dr Adam Juszczak: W Polskim Instytucie Ekonomicznym zajmujemy się tematyką gospodarczych aspektów energetyki jądrowej już od kilku lat, w tym kwestią local content elektrowni jądrowych (a więc udziału krajowych przedsiębiorstw w procesie budowy). Gdy więc skontaktowała się z nami spółka Polskie Elektrownie Jądrowe sp. z o.o. z pytaniem czy chcielibyśmy z nimi zrealizować badanie możliwości zwiększania udziału krajowego przemysłu w pierwszej polskiej inwestycji jądrowej, chętnie rozpoczęliśmy współpracę
Dlaczego kwestia local content wymaga zbadania zanim jeszcze w ogóle elektrownia ruszyła?
Z poprzednich lat i poprzednich projektów o tej skali wiemy, że nośne deklaracje dużego udziału polskich przedsiębiorców w takich przedsięwzięciach chętnie pojawiają się w przestrzeni publicznej i są później rozpowszechniane przez dziennikarzy. Rzeczywistość jednak zweryfikowała wiele z nich – udział local content często kończył się na kilku procentach zamiast zapowiadanych kilkudziesięciu. W przypadku polskiej elektrowni jądrowej chcemy te możliwości zwiększyć, żeby takiego obrotu sprawy uniknąć, zwłaszcza w perspektywie budowy kolejnych bloków.
Na tym etapie chcemy przebadać jakie są potrzeby przedsiębiorców, co można poprawić, a co jest robione dobrze. Istotna jest dla nas jakość komunikacji – na ile przedsiębiorcy są poinformowani o inicjatywie i czy wiedzą, gdzie mogą szukać wsparcia. Instytucje takie jak Bank Gospodarstwa Krajowego, czy Agencja Rozwoju Przemysłu, wspierają rozwój polskich przedsiębiorstw. Również Departament Energii Jądrowej wykonał do tej pory szereg istotnych działań skierowanych do polskich firm. Oczywiście, zgodnie z przepisami unijnymi nie możemy preferować firm zarejestrowanych w Polsce nad inne podmioty z UE, ale możemy wspierać ich rozwój w ramach szerszych polityk związanych z dekarbonizacją, rozwojem technologii czy rozwojem regionalnym. Mamy więc narzędzia, aby wspomóc polskie przedsiębiorstwa, tylko musimy wiedzieć gdzie konkretnie to wsparcie jest potrzebne.
Z jakiego powodu przy wcześniejszych inwestycjach o podobnej skali nie udało się uzyskać oczekiwanego local contentu?
Część z tych problemów wynikała z przepisów przetargowych, które zarówno w Polsce jak i w Unii Europejskiej zmieniły się tak, aby bardziej promować małe i średnie przedsiębiorstwa. Obecnie mamy więc narzędzia, których jeszcze jakiś czas temu nie było. Chociażby dzielenie przetargów na mniejsze części tak, aby małe i średnie przedsiębiorstwa mogły wziąć w nich udział. A część polskiego local contentu będzie pochodzić od MŚP.
Sektor jądrowy ma wyższy próg wejścia niż wiele innych branż. Potrzebne jest wiele certyfikatów i zabezpieczeń, które nie są potrzebne gdzie indziej. Dodatkowo spółki muszą się mierzyć także z dłuższym horyzontem inwestycyjnym: stopa zwrotu może być o wyższa niż w innych sektorach, ale na pewno nie będzie szybsza ponieważ budowa elektrowni jądrowej trwa dłużej. Z drugiej zaś strony, sektor jądrowy jest jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie segmentów gospodarki – bardziej zaawansowany jest chyba tylko sektor kosmiczny i niektóre obszary przemysłu zbrojeniowego. Jeżeli firma może pochwalić się tym, że dostarczała produkty lub usługi dla przemysłu jądrowego to właściwie może być wykonawcą w każdym innym sektorze, również za granicą. Mamy przykłady gospodarki np. południowokoreańskiej, czy francuskiej, gdzie sektor jądrowy dostarcza dużą liczbę miejsc pracy, co przekłada się na wzrost PKB. Przykład francuski pokazuje, że sektor jądrowy w momencie osiągnięcia pewnego pułapu rozwoju osiąga wyższy udział eksportu w strukturze dochodów niż wiele innych branż. To jest szansa dla polskich przedsiębiorców, aby zdobyć doświadczenie przy realizacji projektów jądrowych w Polsce, a później ze zdobytym know-how iść za granicę.
W jaki sposób zatem zaprojektowane jest badanie, żeby takie informacje wydobyć?
Obecnie gromadzimy informacje przy pomocy kwestionariusza ankietowego, który jest narzędziem do zebrania danych na potrzeby późniejszych analiz statystycznych. Chcemy na dużej próbie zbadać tezy, które zostały wypracowane podczas badania jakościowego, czyli m.in. warsztatów z przedstawicielami różnych sektorów i firm, konsultacji branżowych, warsztatów z ministerstwami rozwoju etc. Pytania w kwestionariuszu są więc odzwierciedleniem tego, czego dowiedzieliśmy się od samych zainteresowanych, oraz naszej, czy przedstawicieli PEJ, wiedzy o rynku.
Naturalnie, badanie jest w toku i nie możemy mówić o żadnych oficjalnych wynikach, ale jakie aspekty na tym etapie wydają się istotne?
Wiemy, że pewnym problemem dla polskich przedsiębiorstw są kwestie finansowe. Zaangażowanie w udział w postępowaniu to inwestycja i ryzyko: firmy nie mogą wiedzieć tego, czy dany przetarg wygrają. Firma zatem musi przejść z biznesu, który ma, a więc z pewnej niszy, w której zarabia i którą ma opanowaną i skoncentrować siły, aby wystartować w przetargu, który nie wiadomo jak się rozstrzygnie. Firmy podnoszą kwestie finansowe, potrzebują funduszy, gwarancji oraz uzależnienia finansowania od realizacji kamieni milowych, czyli częściowego rozliczenia projektu po realizacji określonego etapu tak, żeby wynagrodzenie nie przychodziło na końcu, co w tym przypadku oznaczać może po wielu latach.
Oczywiście, mówimy tutaj o przedsiębiorstwach, które nie mają doświadczenia w branży jądrowej. Są polskie przedsiębiorstwa, które działały już z tym sektorem, ale jest to jedynie jego część. Nam chodzi o uchwycenie pełnego obrazu.
Istotnym dla nas jest też zbadanie nastrojów przedsiębiorców tzn. chcemy dowiedzieć się co oni sądzą o samej inwestycji, o tym jak jest prowadzona, czy i kiedy będzie skończona, kiedy rozpocznie się ich zdaniem etap budowy i czy wierzą w realizację harmonogramu. Ogólne nastawienie do projektu przekłada się na chęć zaangażowania się przy jego realizacji. Tutaj ważne jest skorelowanie ogólnego nastroju biznesowego i dostosowanie go do potrzeb z poszczególnych sektorów gospodarki, ponieważ każdy z nich może mieć zupełnie inne nastawienie, inną perspektywę.
I jakie nastroje wśród przedsiębiorców dominują na tym etapie badania?
Jesteśmy w trakcie badania i na pewno nie możemy wyrokować na podstawie częściowych wyników, niemniej to w jaki sposób do tej pory wypowiadali się przedsiębiorcy świadczy o ich pewności co do realizacji samej inwestycji. Odbierają ją ogólnie pozytywnie, jednak zgłaszają pewne wyzwania komunikacyjne i postulaty w zakresie przepływu informacji, które wynikają z tego, że proces powstawania elektrowni jądrowej kontroluje kilka ośrodków w kraju. W związku z tym przedsiębiorcy wskazywali, że korzystna dla procesu mogłaby być koncentracja krajowych kompetencji w sprawie projektu jądrowego na poziomie centralnym.
Przedsiębiorcy też pozytywnie oceniali kampanię informacyjną PEJ i proponowanie im np. szkoleń organizowanych przez Departament Energii Jądrowej, operujący do niedawna w ministerstwie klimatu i środowiska, a obecnie w ministerstwie przemysłu. Dla przedsiębiorców istotna jest również duża akceptacja społeczna dla energetyki jądrowej.
Mówimy dużo o firmach, a jak sytuacja wygląda w polskich ośrodkach edukacyjnych, naukowych i badawczych? Czy są one gotowe i chętne, aby włączyć się w proces tworzenia polskiej branży jądrowej?
Proces szkolenia kadr do energetyki jądrowej to jedno z wąskich gardeł. Branża mówi o tym problemie już od jakiegoś czasu i bezwzględnie musimy się tym zająć. Przed wieloma laty mieliśmy odwrót od energetyki jądrowej w Europie. W Polsce ludzie, którzy uczestniczyli przy projektowaniu Żarnowca to osoby blisko wieku emerytalnego. Parę lat temu mieliśmy pewien zryw – część Polaków chciała się w tym kierunku kształcić, kiedy był zapowiadany powrót do rozwoju energetyki jądrowej, ale w obliczu wolniejszego niż początkowo spodziewany rozwoju projektu część z nich wyjechała do pracy przy projektach za granicą. Dzisiaj intensywnie postępuje projekt jądrowy w Polsce, ale rusza też szereg innych projektów w Europie, więc musimy się liczyć z tym, że konkurencja o kapitał ludzki w Europie będzie dosyć spora.
Pierwsze uczelnie nawiązały szereg partnerstw zarówno z firmami w Polsce jak i zagranicą. Tu nie chodzi tylko o kierunki stricte związane z energetyką jądrową, ale też inne profesje potrzebne w trakcie realizacji inwestycji tj. będziemy potrzebować też ludzi zajmujących się inżynierią budownictwa, hydrauliką, zarządzaniem, rachunkowością, czy BHP. Takie osoby powinny mieć zapewniony dostęp do edukacji, która pozwoli im zapoznać się ze specyfiką branży i zdobyć niezbędne, specjalistyczne doświadczenie prosto od ekspertów z branży.
Rozmawiała Maria Szurowska
Jóźwicki: Francja odrzuca cele unijne i opowiada się za energetyką jądrową