icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

USA rywalizują z Rosją i Chinami o rozwój afrykańskiego atomu

Jędrzej Czerep, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), opisał na stronie think tanku rywalizacje USA z Chinami i Rosji w afrykańskim sektorze jądrowym. Kreml i Pekin są obecne w tym sektorze od lat, Stany Zjednoczone intensyfikują swoją obecność m.in. przez projekty SMR w Ghanie.

27-30 sierpnia bieżącego roku w Nairobi odbył się Amerykańsko-Afrykański Szczyt Energii Jądrowej, podczas którego firmy ze Stanów Zjednoczonych i Ghany zawarły porozumienie w sprawie budowy małego reaktora modułowego (SMR), na terenie afrykańskiego kraju i stworzenia regionalnego centrum szkoleniowego kadr sektora jądrowego. Zdaniem Jędrzeja Czerepa jest to próba podważenia dominacji Rosji i Chin w segmencie energetyki jądrowej w Afryce.

– Afryka jest obecnie najmniej rozwiniętym kontynentem w obszarze energetyki jądrowej. O ile na świecie jest ona źródłem 10–11 procent konsumowanej energii, o tyle w Afryce udział ten wynosi zaledwie pół procent i opiera się na jedynej funkcjonującej elektrowni Koeberg w RPA. Drugą, od lipca 2022 roku, buduje w egipskim El Dabaa (cztery reaktory o mocy 4 400 MW) rosyjski Rosatom. Szereg państw, np. Ghana, Nigeria, Sudan, Rwanda, Kenia i Zambia, rozwija jednak narodowe programy nuklearne, dążąc do zwiększenia dostępu do elektryczności (nie ma go 600 milionów osób w Afryce) i zmniejszenia emisji w celu uzyskania w całej Afryce neutralności klimatycznej do 2050 roku – pisze autor.

Jędrzej Czerepa zauważa, że w poprzednich dekadach Rosja i Chiny były podmiotami najbardziej zaangażowanymi w rozwój afrykańskiej energetyki jądrowej. Chiński Urząd ds. Energii Atomowej oraz Międzynarodowa Agencja Energetyki Atomowej (MAEA) w 2012 roku otworzyli program stypendialny dla studentów i doktorantów z Afryki i Azji Południowej rozwijających narodowe programy jądrowe. Autor zwraca uwagę, że Chiny dysponujące ponad 50 reaktorami oraz doświadczeniem w ich szybciej budowie są atrakcyjnym partnerem dla państw dopiero budujących energetykę jądrową.

Jak wywodzi Czerepa współpraca Afryki z Rosją sięga lat 60. Ubiegłego wieku. ZSRR nawiązało bliskie relacje z młodymi państwami afrykańskimi np. Ghaną. Podczas prezydentury Kwame Nkrumaha rozpoczęto budowę reaktora, który nigdy nie został ukończonej.

– W ostatniej dekadzie Rosatom podpisał ponad 20 memorandów z państwami afrykańskimi w sprawie budowy elektrowni lub reaktorów badawczych. Większość z nich, w tym zawarte z Kenią w 2016 roku, nie doprowadziło jednak do realizacji konkretnych projektów. Niekorzystna finansowo dla RPA umowa zawarta z Rosją w 2014 roku przez prezydenta Jacoba Zumę została w atmosferze skandalu anulowana trzy lata później, po ujawnieniu towarzyszącej jej korupcji – czytamy na stronie PISM.

Dalsza współpraca z krajów afrykańskich z Rosją była kontynuowana mimo inwazji Kremla na Ukrainę. Przykładem tego jest szczyt rosyjsko-afrykański w Petersburgu z lipca 2023 roku, kiedy to Rosatom zawarł porozumienie z Etiopią, Burundi i Zimbabwe. W następnych miesiącach doszło do podobnych ustaleń z Mali i Burkina Faso.

– Dla Rosji cywilna energetyka jądrowa jest najważniejszą dziedziną, w której mogła dotąd realnie przeważać nad niewychodzącym z porównywalnymi inicjatywami Zachodem. Rosja nie była jednak do tej pory aktywna w Afryce w obszarze SMR, mimo rozwoju tej technologii przez Rosatom – zauważa analityk.

Zdaniem autora rozwój współpracy USA i Afryki w zakresie energetyki jądrowej jest głównie motywowany korzyściami politycznymi, a nie ekonomicznymi. Wynika on z zaostrzającej się rywalizacji Stanów Zjednoczonych z Chinami i Rosją oraz chęci administracji Bidena do zmniejszenia różnic tam, gdzie przeciwnicy mają przewagę. Oprócz omawianej rywalizacji analityk wskazuje ograniczenia przez USA roli Chin w sektorze krytycznych minerałów czy paneli fotowoltaicznych.

– Dla Kenii szczyt jest okazją do promocji własnej roli jako kontynentalnego lidera wyznaczającego standardy w kwestiach klimatycznych czy w redefiniowaniu miejsca Afryki wobec tzw. Globalnej Północy. Jej prezydent William Ruto, zmagając się z ciężkim wewnętrznym kryzysem zaufania, stara się zwiększać swój autorytet międzynarodowy. Szczyt służy ponadto promocji kenijskiego programu jądrowego – państwo to planuje do 2030 roku uruchomić reaktor badawczy, a do 2034 roku własną elektrownię – czytamy na stronie PISM.

W zakresie wyzwań autor wskazuje słabo rozwinięte sieci przesyłowe, co utrudni rozprowadzenie energii z elektrowni jądrowej. Jego zdaniem spośród krajów afrykańskich Egipt, Maroko, Algieria i Nigeria mogą zapewnić płynne włączenie energii jądrowej. Dodatkowo państwa afrykańskie mają problem z zachowaniem wysoko wykwalifikowanych kadr, kontynent rocznie opuszcza około 70 tysięcy najlepiej wykształconych specjalistów. Rosnące koszty życia zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia niepokojów społecznych. Czerep wskazuje, że w ostatnich latach liczba zamieszek na tle ekonomicznym wzrosła dwukrotnie. Utrudnia to zachowanie władzom kontroli i bezpieczeństwo wieloletnich inwestycji. Dodatkowo rośnie aktywność Państwa Islamskiego w regionie, co stwarza zagrożenie terrorystyczne.

– Czynniki te sprawiają, że rozwój dużych projektów jądrowych na kontynencie, zwłaszcza standardowych elektrowni, których budowa zajmuje kilkanaście lat, jest mało prawdopodobny. Tańsza i szybsza w realizacji technologia SMR, przeznaczona do obsługi poszczególnych przedsiębiorstw (np. fabryk), może okazać się bardziej adekwatna do afrykańskich warunków – konkluduje autor.

We wnioskach Jędrzej Czerep zauważa, że Ghana, Kenia i Rwanda, które współpracują ze Stanami Zjednoczonymi w formacje USANES wykazują prozachodnie postawy w sprawach globalnych. Jednocześnie to czy amerykańskie SMR w Ghanie odniosą sukces będzie istotną informacją dla prorosyjskich władz Burkina Faso i Mali. Zdaniem autora delegacja z Burkina Faso w Nairobi świadczy o tym, że współpraca technologiczna obu państw jest możliwa.

– Niezależnie od długofalowych rezultatów wejście USA na rynek jądrowy w Afryce przyczyni się do przyspieszenia w szeregu państw prac nad własnymi programami jądrowymi, a w Rosji i Chinach – nad technologią SMR. W Afryce w tym obszarze będzie też rosła rola UE, która współpracuje z AFCONE w zakresie ich bezpieczeństwa. Unia Europejska, podobnie jak USA, powinna w większym stopniu dyskontować tę współpracę politycznie, wskazując na długofalowe pozytywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego, rozwoju technologicznego i gospodarczego Afryki – czytamy na zakończenie.

Źródło: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych

Jędrzej Czerep

Chińskie reaktory jądrowe mogą kosztować trzy razy mniej niż francuskie

Jędrzej Czerep, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), opisał na stronie think tanku rywalizacje USA z Chinami i Rosji w afrykańskim sektorze jądrowym. Kreml i Pekin są obecne w tym sektorze od lat, Stany Zjednoczone intensyfikują swoją obecność m.in. przez projekty SMR w Ghanie.

27-30 sierpnia bieżącego roku w Nairobi odbył się Amerykańsko-Afrykański Szczyt Energii Jądrowej, podczas którego firmy ze Stanów Zjednoczonych i Ghany zawarły porozumienie w sprawie budowy małego reaktora modułowego (SMR), na terenie afrykańskiego kraju i stworzenia regionalnego centrum szkoleniowego kadr sektora jądrowego. Zdaniem Jędrzeja Czerepa jest to próba podważenia dominacji Rosji i Chin w segmencie energetyki jądrowej w Afryce.

– Afryka jest obecnie najmniej rozwiniętym kontynentem w obszarze energetyki jądrowej. O ile na świecie jest ona źródłem 10–11 procent konsumowanej energii, o tyle w Afryce udział ten wynosi zaledwie pół procent i opiera się na jedynej funkcjonującej elektrowni Koeberg w RPA. Drugą, od lipca 2022 roku, buduje w egipskim El Dabaa (cztery reaktory o mocy 4 400 MW) rosyjski Rosatom. Szereg państw, np. Ghana, Nigeria, Sudan, Rwanda, Kenia i Zambia, rozwija jednak narodowe programy nuklearne, dążąc do zwiększenia dostępu do elektryczności (nie ma go 600 milionów osób w Afryce) i zmniejszenia emisji w celu uzyskania w całej Afryce neutralności klimatycznej do 2050 roku – pisze autor.

Jędrzej Czerepa zauważa, że w poprzednich dekadach Rosja i Chiny były podmiotami najbardziej zaangażowanymi w rozwój afrykańskiej energetyki jądrowej. Chiński Urząd ds. Energii Atomowej oraz Międzynarodowa Agencja Energetyki Atomowej (MAEA) w 2012 roku otworzyli program stypendialny dla studentów i doktorantów z Afryki i Azji Południowej rozwijających narodowe programy jądrowe. Autor zwraca uwagę, że Chiny dysponujące ponad 50 reaktorami oraz doświadczeniem w ich szybciej budowie są atrakcyjnym partnerem dla państw dopiero budujących energetykę jądrową.

Jak wywodzi Czerepa współpraca Afryki z Rosją sięga lat 60. Ubiegłego wieku. ZSRR nawiązało bliskie relacje z młodymi państwami afrykańskimi np. Ghaną. Podczas prezydentury Kwame Nkrumaha rozpoczęto budowę reaktora, który nigdy nie został ukończonej.

– W ostatniej dekadzie Rosatom podpisał ponad 20 memorandów z państwami afrykańskimi w sprawie budowy elektrowni lub reaktorów badawczych. Większość z nich, w tym zawarte z Kenią w 2016 roku, nie doprowadziło jednak do realizacji konkretnych projektów. Niekorzystna finansowo dla RPA umowa zawarta z Rosją w 2014 roku przez prezydenta Jacoba Zumę została w atmosferze skandalu anulowana trzy lata później, po ujawnieniu towarzyszącej jej korupcji – czytamy na stronie PISM.

Dalsza współpraca z krajów afrykańskich z Rosją była kontynuowana mimo inwazji Kremla na Ukrainę. Przykładem tego jest szczyt rosyjsko-afrykański w Petersburgu z lipca 2023 roku, kiedy to Rosatom zawarł porozumienie z Etiopią, Burundi i Zimbabwe. W następnych miesiącach doszło do podobnych ustaleń z Mali i Burkina Faso.

– Dla Rosji cywilna energetyka jądrowa jest najważniejszą dziedziną, w której mogła dotąd realnie przeważać nad niewychodzącym z porównywalnymi inicjatywami Zachodem. Rosja nie była jednak do tej pory aktywna w Afryce w obszarze SMR, mimo rozwoju tej technologii przez Rosatom – zauważa analityk.

Zdaniem autora rozwój współpracy USA i Afryki w zakresie energetyki jądrowej jest głównie motywowany korzyściami politycznymi, a nie ekonomicznymi. Wynika on z zaostrzającej się rywalizacji Stanów Zjednoczonych z Chinami i Rosją oraz chęci administracji Bidena do zmniejszenia różnic tam, gdzie przeciwnicy mają przewagę. Oprócz omawianej rywalizacji analityk wskazuje ograniczenia przez USA roli Chin w sektorze krytycznych minerałów czy paneli fotowoltaicznych.

– Dla Kenii szczyt jest okazją do promocji własnej roli jako kontynentalnego lidera wyznaczającego standardy w kwestiach klimatycznych czy w redefiniowaniu miejsca Afryki wobec tzw. Globalnej Północy. Jej prezydent William Ruto, zmagając się z ciężkim wewnętrznym kryzysem zaufania, stara się zwiększać swój autorytet międzynarodowy. Szczyt służy ponadto promocji kenijskiego programu jądrowego – państwo to planuje do 2030 roku uruchomić reaktor badawczy, a do 2034 roku własną elektrownię – czytamy na stronie PISM.

W zakresie wyzwań autor wskazuje słabo rozwinięte sieci przesyłowe, co utrudni rozprowadzenie energii z elektrowni jądrowej. Jego zdaniem spośród krajów afrykańskich Egipt, Maroko, Algieria i Nigeria mogą zapewnić płynne włączenie energii jądrowej. Dodatkowo państwa afrykańskie mają problem z zachowaniem wysoko wykwalifikowanych kadr, kontynent rocznie opuszcza około 70 tysięcy najlepiej wykształconych specjalistów. Rosnące koszty życia zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia niepokojów społecznych. Czerep wskazuje, że w ostatnich latach liczba zamieszek na tle ekonomicznym wzrosła dwukrotnie. Utrudnia to zachowanie władzom kontroli i bezpieczeństwo wieloletnich inwestycji. Dodatkowo rośnie aktywność Państwa Islamskiego w regionie, co stwarza zagrożenie terrorystyczne.

– Czynniki te sprawiają, że rozwój dużych projektów jądrowych na kontynencie, zwłaszcza standardowych elektrowni, których budowa zajmuje kilkanaście lat, jest mało prawdopodobny. Tańsza i szybsza w realizacji technologia SMR, przeznaczona do obsługi poszczególnych przedsiębiorstw (np. fabryk), może okazać się bardziej adekwatna do afrykańskich warunków – konkluduje autor.

We wnioskach Jędrzej Czerep zauważa, że Ghana, Kenia i Rwanda, które współpracują ze Stanami Zjednoczonymi w formacje USANES wykazują prozachodnie postawy w sprawach globalnych. Jednocześnie to czy amerykańskie SMR w Ghanie odniosą sukces będzie istotną informacją dla prorosyjskich władz Burkina Faso i Mali. Zdaniem autora delegacja z Burkina Faso w Nairobi świadczy o tym, że współpraca technologiczna obu państw jest możliwa.

– Niezależnie od długofalowych rezultatów wejście USA na rynek jądrowy w Afryce przyczyni się do przyspieszenia w szeregu państw prac nad własnymi programami jądrowymi, a w Rosji i Chinach – nad technologią SMR. W Afryce w tym obszarze będzie też rosła rola UE, która współpracuje z AFCONE w zakresie ich bezpieczeństwa. Unia Europejska, podobnie jak USA, powinna w większym stopniu dyskontować tę współpracę politycznie, wskazując na długofalowe pozytywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego, rozwoju technologicznego i gospodarczego Afryki – czytamy na zakończenie.

Źródło: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych

Jędrzej Czerep

Chińskie reaktory jądrowe mogą kosztować trzy razy mniej niż francuskie

Najnowsze artykuły