Walka kolektywnego Zachodu o utrzymanie pozycji na świecie toczy się nie tylko na Ukrainie ogarniętej wojną, ale także w Azji oraz na południu globu. Rosnące wpływy Chin oraz Rosji w krajach Globalnego Południa, spowodowane poniekąd też wynikającymi z historycznych zaszłości sentymentów wobec Stanów Zjednoczonych oraz Europy Zachodniej, czy epoką kolonializmu, powinny uruchomić dzwonek alarmowy w Waszyngtonie i innych stolicach NATO oraz Unii Europejskiej. Być może nadszedł czas, aby Zachód aktywniej przyciągnął do siebie te kraje, które w Azji czy Globalnym Południu niespecjalnie mają powody do kochania Rosji albo Chin, o interesach nie wspominając.
Sojusz koreańsko-rosyjski wymierzony w Zachód. Czas na azjatyckie NATO?
Kiedy piszę te słowa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, niemalże równocześnie z doniesieniami zachodnich think-tanków oraz mediów, wiadomość o planowanym przez Rosję Putina większym zaangażowaniu Korei Północnej w wojnie w Ukrainie. Pjongjang według ukraińskich danych wywiadowczych ma planować wysłać na Ukrainę kilka tysięcy żołnierzy, żeby wesprzeć armię Putina, także na polu bitwy.
Ten swoisty zacieśniający się sojusz dyktatorów może zaburzyć nie tylko sytuację w Ukrainie, ale w samej Azji, i NATO – oraz szerzej kolektywny cywilizacyjny zachód – nie mogą nie odpowiedzieć na rzucone wyzwanie. Tym bardziej, że rosyjski prezydent przedstawił Dumie projekt ustawy o partnerstwie strategicznym z Koreą Północną.
Pjongjang samodzielnie nie przeważy szali zapewne na korzyść Rosji, ale coraz silniejsze wsparcie, także ludzkie, będzie wyczerpywało zasoby Ukrainy coraz bardziej zmęczonej wojną. Potrafię sobie też wyobrazić sytuację, mało prawdopodobną co prawda, że Kim Dzong Un, do tej pory straszący tylko wojną jądrową podobnie jak Władimir Putin, z błogosławieństwem Putina użyje broni masowego rażenia na terenie Ukrainy, uzasadniając to na przykład dużymi stratami ponoszonymi przez jego wojsko, poprzednio oczywiście ogłosiwszy wojnę z “neonazistowskim reżimem w Kijowie”, używając podobnego co Putin języka. Sojusz dwójki dyktatorów nie może doprowadzić do osłabienia NATO.
Aby przeciwdziałać takim oraz innym scenariuszom być może nadszedł czas aby NATO poważniej otworzyło się na kraje azjatyckie oraz Globalnego Południa. Podjęcie wzmożonych wysiłków aby przyciągnąć jeszcze bardziej w kierunku zachodu oraz NATO takie kraje jak Filipiny, czy Korea Południowa, nie zapominając o – choć tu może być problem z konstytucją japońską – Japonii może być jednym z narzędzi przeciwdziałania rosnącym wpływom Rosji oraz Chin zarówno w Azji, jak innych regionach świata, mających często z powodów historycznych niechęć do Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych.
Korea Południowa mogłaby bardziej na przykład, w przypadku wojskowego zaangażowania Pjongjangu, wesprzeć Ukrainę sprzętem wysokiej jakości, zacieśnić współprace wywiadowczo-szkoleniową, czy inwestycyjną w regionie – nie tylko w Ukrainie, ale w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
Globalne Poludnie wchodzi do gry. Odrodzenie epoki kolonialnej?
W interesie Zachodu jest szersze otwarcie się, moim zdaniem, na Globalne Południe. Warto rozważyć, projektując architekturę bezpieczeństwa światowego na kolejne dekady, o powiększenie nie tylko NATO o, na przykład Koreę Południową czy Filipiny, ale także wzmocnienie pozycji Ameryki Łacińskiej, Afryki czy ASEANU w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
W Radzie Bezpieczeństwa ONZ mogłoby się znaleźć miejsce, wśród stałych członków, na przykład także dla krajów Azji Południowo-wschodniej (Wietnam? Filipiny?), choć pewnie nie pójdą na to Chiny, jak również przedstawicieli krajów afrykańskich (Egipt, Nigeria? może niech Unia Afrykańska zdecyduje?) czy Ameryki Południowej (Brazylia?). Zmiany klimatyczne, demografia, czy zwyczajna strategiczna rywalizacja wymusza działanie w tym kierunku a jednocześnie obniża ryzyko przejścia krajów afrykańskich czy azjatyckich na stronę Chin albo Rosji. W interesie globu
jest aby utrzymać stabilność regionalną oraz globalną, unikając napięć tam, gdzie to możliwe, tak długo jak to możliwe. Świat zmaga się z wieloma problemami, i jedynie wspólnie można nad nimi zapanować.
Kraje Globalnego Południa nie powinny z automatu odrzucać współpracy z zachodem, ani zbliżać się do Rosji czy Chin. Odniesienie przez Rosję sukcesu w postaci siłowego wywrócenia porządku globalnego może spowodować powrót do dawno minionych czasów, z uwzględnieniem realiów współczesnych, i większej rywalizacji mocarstw.
Coraz ostrzejsza będzie walka o bogate zasoby krajów Południa, także ludzkie, czy wpływy polityczne. Rosyjski tryumf wymusi zwiększenie działań zachodu, który przecież nie może oddać swojej pozycji, a bierność sprzyjać będzie agresywniejszym posunięciom mocarstw takich, jak Chiny.
Tak jak zacieśnienia współpracy politycznej, gospodarczej oraz wojskowej pozwoliło na obniżenie napięć w Europie, dzięki między innymi powojennemu Planowi Marshalla, a wreszcie powodując stworzenie Unii Europejskiej, tak należałoby zacieśniać współpracę na wszystkich polach z krajami Globalnego Południa, wspomagając ich stabilizację oraz rozwój.
Niemiecki wywiad: Rosja może zaatakować NATO najpóźniej do 2030 roku
Chiny