Od 1 listopada 2024 roku na polskich drogach nastąpią istotne zmiany. Ministerstwo Infrastruktury rozszerza sieć płatnych tras w systemie e-TOLL o 1600 kilometrów, obejmując opłatą łącznie 5,2 tysiąca kilometrów autostrad i dróg ekspresowych. Obciążenia dotyczą będą dotyczyć ciężarówek, autobusów oraz pojazdów z przyczepami, których łączna masa przekracza 3,5 tony.
Zmiana ta jest uzasadniana koniecznością pokrycia rosnących kosztów utrzymania infrastruktury, jednak budzi wiele emocji wśród kierowców. Pojawiają się pytania o jej wpływ na branżę transportową oraz na ogólne koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce.
Koszty dla branży transportowej
Jak oceniają eksperci decyzja o wprowadzeniu dodatkowych opłat dla ciężarówek i autobusów stawia branżę transportową w trudnej sytuacji. Wzrost kosztów transportu może przełożyć się na podwyższenie cen towarów, co ostatecznie odczują konsumenci. W Polsce, gdzie transport drogowy odgrywa kluczową rolę w gospodarce, wyższe koszty przejazdów po głównych trasach mogą obciążyć przewoźników i zniechęcić zagraniczne firmy do korzystania z polskich dróg.
Dodatkowym obciążeniem dla kierowców jest mandat w wysokości 500 zł za brak opłaty, co ma skłaniać do przestrzegania nowych przepisów. Kara ta jest zmniejszana do 400 zł, jeśli zapłata nastąpi w ciągu 7 dni.
Najtaniej w Europie
„Oczywiście, że kierowcy płaczą, ale te opłaty są najniższymi w Europie – średnia opłata za kilometr wynosi 0,42 zł, podczas gdy w Niemczech czy Austrii to około 1,50 zł, a na Słowacji około 0,80 zł – przekonuje Adrian Furgalski, doradca Ministerstwa Transportu, w rozmowie z Biznes Alert.
„Od lat mamy najniższe opłaty w Europie. Ktoś musi utrzymywać te drogi, skoro ich przybywa – rozszerzenie sieci płatnych tras miało miejsce już w 2017 roku. Teraz będziemy mieć 5 000 km dróg objętych opłatami, podczas gdy samych dróg krajowych mamy ponad 19 000 km, a reszta jest bezpłatna” – wskazuje Furgalski.
Potrzeba remontów
Ministerstwo Infrastruktury argumentuje, że nowe opłaty są konieczne – infrastruktura drogowa w Polsce wymaga regularnych napraw i modernizacji, a wpływy z e-TOLL mają pomóc w ich finansowaniu. Sugeruje się nawet, że liczba płatnych dróg powinna być jeszcze większa.
„Opieram wszystko na zapisach w rozporządzeniu – tych dróg powinno być jeszcze więcej objętych systemem płatności. Przygotowywana jest także nowelizacja, która określi, jak opłaty będą naliczane. Mogą być one uzależnione od zanieczyszczenia środowiska, więc to nie jest problem tylko przedsiębiorców. Przedsiębiorstwa na pewno nie upadną” – dodaje Furgalski.
Jednak wielu przewoźników wskazuje, że takie podejście oznacza dodatkowy ciężar finansowy, mimo że ich działalność już teraz jest obciążona wysokimi kosztami paliwa, płac i opłat eksploatacyjnych. Część ekspertów obawia się, że zmiany te mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego – przewoźnicy będą szukać oszczędności, co może wpłynąć na jakość usług transportowych, a nawet na bezpieczeństwo na drogach.
„Nie ma bezpłatnych torów”
„Upadający transport kolejowy nie budzi takich emocji, natomiast lamenty nad sytuacją firm transportowych są duże. Tymczasem firmy transportowe nie zbankrutują. W Polsce mamy mniej więcej tyle samo linii kolejowych i nie ma ani metra bezpłatnych torów – za każdy postój pociągu towarowego trzeba płacić” – podkreśla Furgalski
„Równowaga między transportem drogowym a kolejowym jest w Polsce zbyt duża. (…) Koszty ponoszone przez państwo z powodu słabej kondycji przewozów kolejowych są ogromne. Dlatego wyrównywanie możliwości konkurencyjnych między tymi rodzajami transportu jest konieczne” – dodaje
Nowoczesny System e-TOLL
Polski system e-TOLL opiera się na technologii satelitarnej, co umożliwia pobór opłat bez fizycznych bramek. Choć eliminacja tradycyjnych punktów poboru opłat przyspiesza ruch na drogach, pojawiają się pytania o niezawodność systemu.
Wielu kierowców obawia się błędów technicznych i braku stabilności. Zdarzają się przypadki, gdy kierowcy otrzymują mandaty za brak opłaty, pomimo jej wcześniejszego uiszczenia. Dla przewoźników oznacza to dodatkowy stres i potencjalne koszty związane z odwoływaniem się od niesłusznych kar.
Nowe opłaty będą uzależnione od klasy pojazdu i norm emisji spalin, co – zdaniem ministerstwa – ma zachęcić do korzystania z bardziej ekologicznych pojazdów. Taka polityka może pozytywnie wpłynąć na jakość powietrza i jest krokiem w stronę zrównoważonego rozwoju.
Jednak dla wielu firm transportowych, zwłaszcza tych dysponujących starszymi pojazdami, dostosowanie się do tych wymogów będzie dużym wyzwaniem. Wymiana floty na bardziej ekologiczne modele to ogromny koszt, na który nie każdy przewoźnik może sobie pozwolić.