5 listopada w USA zmierzy się ze sobą, w wyborach prezydenckich, dwóch przeciwstawnych pod względem poglądów kandydatów. Oprócz różnic światopoglądowych, na politykę międzynarodową czy wewnętrzną, mają także diametralnie przeciwstawne poglądy dotyczące klimatu. W związku z tym jest to wybór między transformacją energetyczną a sceptycyzmem klimatycznym, co ma ogromne konsekwencje na poziomie globalnym.
Były prezydent opisuje zmiany klimatyczne jako „oszustwo” i zapowiada wznowienie odwiertów naftowych na dużą skalę. Według analizy Francuskiej Agencji Prasowej (AFP), jego zwycięstwo doprowadziłoby do większej emisji gazów cieplarnianych w USA – z wpływem na globalne ocieplenie – a także do odłączenia Stanów Zjednoczonych od dyplomacji klimatycznej, co mogłoby spowolnić tempo walki z paliwami kopalnymi. Podczas swojej kadencji Trump wycofał USA z paryskiej umowy klimatycznej i obiecał zrobić to ponownie, jeśli zostanie wybrany, po unieważnieniu tej decyzji przez jego następcę Joe Bidena.
To na mocy tej umowy USA zobowiązały się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2030 roku w porównaniu z 2005 rokiem. Zdaniem portalu energynews.pro, wybór Donalda Trumpa może osłabić wpływy USA na nadchodzącym COP29, zaplanowanym na sześć dni po głosowaniu, potencjalnie zagrażając wysiłkom na rzecz zwiększenia wsparcia finansowego dla krajów wrażliwych, które stoją w obliczu skutków klimatycznych. Dodatkowo energynews.pro zauważa, że Trump obiecał również znieść moratorium Bidena na nowe terminale eksportowe skroplonego gazu ziemnego (LNG) i zlikwidować przepisy mające na celu przyspieszenie przyjęcia pojazdów elektrycznych.
Chociaż niektóre przepisy dotyczące emisji spalin nie nakazują zakupu pojazdów elektrycznych, mają na celu ograniczenie emisji CO2. Były prezydent planuje uchylić przepisy Agencji Ochrony Środowiska (EPA) dotyczące emisji z elektrowni węglowych, chociaż eksperci przewidują, że takie działania prawdopodobnie doprowadzą do wyzwań prawnych.
Kamala Harris i jej poparcie dla Zielonego Nowego Ładu
Na stronach głównej konkurentki Trumpa przeczytamy natomiast, że kluczową rolą USA jest „dążenie i rozwijanie międzynarodowego przywództwa Stanów Zjednoczonych w dziedzinie klimatu”. Jako senator poparła „Zielony Nowy Ład”, rezolucję wzywającą do drastycznej redukcji emisji gazów cieplarnianych – nazwaną przez Donalda Trumpa „Zielonym Nowym Oszustwem”.
Generalnie Kamala Harris podczas kampanii niewiele odnosi się do klimatu. Podczas debaty z Donaldem Trumpem broniła potrzeby zróżnicowanych źródeł energii, ale jednocześnie broniła tezy, że kraj doświadczył największego wzrostu krajowej produkcji ropy w historii. Jak słusznie zauważono, między innymi na portalu energynews.pro, podczas swojej kampanii Harris zajęła kontrowersyjne stanowiska, w tym popierała zakaz szczelinowania hydraulicznego, zanieczyszczającej metody wydobycia ropy i gazu. Jednak, aby uniknąć alienacji wyborców w kluczowych stanach, takich jak Pensylwania, od tego czasu złagodziła swoje stanowisko, opowiadając się za zróżnicowanymi źródłami energii.
Zdaniem tego samego portalu, amerykańskie stowarzyszenia ekologiczne w przeważającej większości popierają Harris, powołując się na jej osiągnięcia w zakresie klimatu. Odegrała kluczową rolę w uchwaleniu ustawy o redukcji inflacji (IRA), ustawy wzywającej do ogromnych inwestycji w transformację energetyczną, którą Trump skrytykował.
Dodatkowe 4 miliardy ton CO2 do 2030 roku, po wygranej Trumpa
Nigdy nie wiadomo, ile obietnic wyborczych spełni się po wyborach, ale zdaniem portalu Carbon Bierf zwycięstwo Donalda Trumpa może doprowadzić do dodatkowych 4 miliardów ton emisji w USA do 2030 roku. Na portalu przeczytamy jeszcze, że „te dodatkowe 4 miliardy ton ekwiwalentu dwutlenku węgla (GtCO2e) do 2030 roku spowodowałyby globalne szkody klimatyczne o wartości ponad 900 miliardów dolarów, na podstawie najnowszej wyceny rządu USA”. Portal wylicza że, 4 GtCO2e jest odpowiednikiem łącznej rocznej emisji UE i Japonii, czyli łącznej rocznej sumy 140 krajów o najniższej emisji na świecie.
Chociaż niektóre stany i prywatne firmy utrzymały swoje zobowiązania klimatyczne podczas administracji Trumpa, wycofanie przepisów federalnych może podważyć krajowe wysiłki na rzecz zmniejszenia emisji. Wyniki amerykańskich wyborów będą mocno wpływać na globalne strategie klimatyczne. Energynews.pro słusznie zauważa, że niezależnie od tego, czy nowa administracja będzie utrzymywać kurs w kierunku zielonej gospodarki, czy będzie powrót do paliw kopalnych, amerykańskie decyzje polityczne będą miały głęboki wpływ na wysiłki na rzecz redukcji emisji i dynamikę międzynarodowych negocjacji klimatycznych.
Marcin Jóźwicki
Trump na prezydenta USA. Co na to bezpieczeństwo europejskie?