Zaczynają sie procesy dziennikarzy, których wyrzucono z mediów publicznych po ich nielegalnym, siłowym przejęciu przez rząd w grudniu 2023 r. i na początku 2024 r. W takiej sytuacji znalazł się red. Łukasz Brodzik z Radia Zachód. 4 stycznia br. nie mógł prowadzić swojego porannego programu, bo bezprawnie uniemożliwili mu to ludzie ze zwiazków zawodowych działających w lubuskiej rozgłośni publicznej.„Liczymy, że rzetelny proces wykaże fikcyjność likwidacji mediów publicznych oraz postawionych nam zarzutów i wywrze presję na polityków, którzy nadużyli władzy w celu stłumienia krytyki prasowej” – podkeślił Łukasz Brodzik we fragmencie przesłanego do Media Alert oświadczenia.
Od początku sprawie red. Brodzika przyglądało się CMWP SDP. „W związku z pozwem o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne wniesionym przez red. Łukasza Brodzika przeciwko: Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A., Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zawiadamia o objęciu niniejszej sprawy monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa, przedstawiając opinię amicus curiae (przyjaciela sądu) – wskazano w piśmie CMWP.
Według oceny CMWP w niniejszym postępowaniu zachodzi zagrożenie naruszenia praw red. Łukasza Brodzika”
– napisała dyrektor CMWP, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dr Jolanta Hajdasz na portalu sdp.pl.
Po incydencie w studio RZ, na początku stycznia 2024 r., Janusz Życzkowski, red. nacz. Gazety Lubuskiej i Gazety Wrocławskiej, umieścił na X wpis, z którego wynikało, że siłowe rozwiązania w mediach publicznych, po ochroniarzach pacyfikujących TVP, PR i PAP w Warszawie, zastosowali pracownicy Radia Zachód wobec Łukasza Brodzika.
„Kolejny akt cenzury, łamania zasad i ograniczania wykonywania pracy w Radio Zachód. @LukaszBrodzik nie mógł przeprowadzić przeglądu prasy, bo nie pozwolił mu na to wydawca z prorządowego związku zawodowego, który kontroluje antenę #ZamachnaMedia”
– napisał Życzkowski.
Bardzo aktywna w tej sprawie Gazeta Wyborcza dowodziła wtedy, że to część protestu, którego początków redakcja nie umiała wskazać na kartach kalendarza. „To kolejna odsłona buntu starej ekipy dziennikarzy Radia Zachód wobec tych, którzy zostali zatrudnieni w rozgłośni w czasach rządów PiS-u lub, którzy przyjęli wtedy władzę w radiu” – alarmowała GW.
„Łukasz Brodzik, wicenaczelny Radia Zachód zatrudniony w czasach rządów PiS-u, nie został w czwartek rano wpuszczony na antenę. – Cenzura w radiu następuje. Taki mamy profesjonalizm dziennikarski – komentuje Brodzik. – Czułem się podobnie, kiedy w 2018 r. zabroniono mi prowadzenia przeglądu prasy – odpowiedział mu były dziennikarz Jacek Stefanowicz”– relacjonowała GW.
Swoją wersję wydarzeń podał Brodzik w Gazecie Lubuskiej. „Wydawca przyszedł do mnie i powiedział, że żadnego przeglądu prasy nie będzie, bo to on zdecyduje jakiego rodzaju artykuły będą i jakie będą do niego dobierane prasowe tytuły” – mówił dziennikarz.
„Cenzura w radio postępuje. Wydawca poranka postanawia cenzurować zastępcę redaktora naczelnego, bo ma swoje powody i pomysły. Stwierdził, że jeżeli od jutra nie będę mu podawał tytułów artykułów i tytułów prasowych, które będą w moim, autorskim przeglądzie, to nie będzie takiej audycji. Takie mamy standardy w Radio Zachód i profesjonalizm dziennikarski – powiedział Gazecie Lubuskiej Brodzik 4 styczna 2024 r.
Kiedy wynajęte przez bezprawnie wybranych szefów mediów publicznych agencje ochrony pacyfikowały redakcje mediów publicznych w Polsce – kiedy realizowała się wizja rządu Donalda Tuska wobec środków masowego przekazu i bezprawnie postanowiono zająć siłowo TVP, PR i PAP posuwając się do wyłączania nadajników – w Radiu Zachód odezwała się grupa pracowników rozgłośni, która nie była dotąd zbyt aktywna. To, jak wówczas informowano, były związki zawodowe.
„Przez lata pracy, od 2015 r. byliśmy pod presją cenzury i represji minionej władzy, która ograniczała naszą wolność słowa. Naszym zdaniem jest to odwracanie pojęć, jakie miały i, jak widać na protestach, mają miejsce”
– zacytowała pismo związkowców GW.
Pod dokumentem widniał podpis szefa związku Andrzeja Pijanowskiego. Z informacji o konflikcie wynika, od końca 2015 r. do stycznia 2024 r. niebyło oficjalnych wystąpień załogi przeciwko władzom Radia Zachód.
W poniedziałek Łukasz Brodzik nadesłał do MA oświadczenie, które publikujemy w całości:
„Jestem niezmiernie wdzięczny Centrum Monitoringu Wolności Prasy, a szczególnie jego dyrektor dr Jolancie Hajdasz za objęcie monitoringiem naszych spraw sądowych. To bardzo ważne, by wspierać w walce o sprawiedliwość niezależnych dziennikarzy, którzy pod pretekstem pozornej likwidacji mediów publicznych zostali z dnia na dzień nie tylko pozbawieni środków do życia, ale także próbowano zamknąć im usta, ograniczając możliwość wykonywania zawodu” – napisał w oświadczeniu b. dziennikarz Radia Zachód S.A. w likwidacji.
„Wspomniany monitoring daje nam nadzieję na uczciwe przeprowadzenie rozpraw, a jednocześnie jest sygnałem, że dziennikarze, mający patrzeć władzy na ręce nie zostali pozostawieni sami sobie – dodał.
„Liczymy, że rzetelny proces wykaże fikcyjność likwidacji mediów publicznych oraz postawionych nam zarzutów i wywrze presję na polityków, którzy nadużyli władzy w celu stłumienia krytyki prasowej”
– podkreślił Brodzik.
„Będzie też sygnałem dla tych ostatnich, że Polacy nie godzą się na łamanie prawa, a Ci, którzy się tego dopuścili, zostaną w niedalekiej przyszłości pociągnięci do odpowiedzialności” – wskazał w oświadczeniu Łukasz Brodzik, były zastępca redaktora naczelnego Radia Zachód, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Radio Zachód.
hub/ Gazeta Lubuska, Gazeta Wrocławska, Gazeta Wyborcza, X, sdp.pl