icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Szczepański: Coraz mniej klimatu w gabinecie Camerona

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

WysokieNapiecie.pl, Londyn

Jeszcze przed końcem tego roku brytyjski Komitet ds. Zmian Klimatu, niezależne od rządu ciało wyznaczające kierunki regulacji klimatycznych, przedstawi wytyczne tzw. piątego budżetu węglowego – celu emisyjnego dla brytyjskiej gospodarki na lata 2028-2032.

Choć ostateczny kształt budżetu poznamy dopiero w przyszłym roku to dotychczasowa praktyka pokazywała, że propozycje komitetu zazwyczaj stawały się obowiązującym prawem. Tak było już przy tworzeniu ustawy o zmianach klimatu (Climate Change Act) z 2008 roku jak również przy zeszłorocznym przeglądzie celów emisyjnych. Eksperci są jednak zdania, że tym razem nastąpić może przełom i rząd zaryzykuje przeforsowanie własnej wizji polityki klimatycznej.

Przedsmak czekającego nas starcia rządu z eksperckim komitetem wspieranym przez opozycję (za zwiększeniem redukcji emisji opowiadają się zarówno laburzyści, liberalni demokraci jak również szkoccy nacjonaliści, a więc trzy największe partie opozycyjne) oraz lobby ekologiczne obserwujemy już od dobrych trzech lat.

a

Ciężka atmosfera wokół emisji

Wraz z objęciem rządów przez konserwatystów w 2010 roku można było oczekiwać, że gabinet Davida Camerona nie będzie kontynuował linii swoich poprzedników z Partii Pracy. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do sceptycznego stanowiska torysów wobec ambitnych celów klimatycznych, musiał pozbyć się ich w toku prac nad reformą sektora energetycznego, która weszła w życie pod koniec 2013 roku. Jednym z punktów spornych podczas prac legislacyjnych była kwestia tzw. celu dekarbonizacyjnego dla elektroenergetyki.

Pomysł zakładał wprowadzenie limitu emisji przy wytwarzaniu energii elektrycznej na poziomie 50 gram CO2 na każdą wyprodukowaną kilowatogodzinę. Obecne elektrownie gazowe, uznawane za kompromis pomiędzy kosztem wytwarzania a redukcją emisji, produkują CO2 na poziomie 350 gram na kilowat. W praktyce więc do 2030 roku z rynku zniknąć miałyby wszystkie elektrownie gazowe, które do tego czasu nie zainwestowałyby w instalacje do wychwytu CO2 i zatłaczania go do podziemnych składowisk (technologia CCS).

Co ciekawe autorem tego projektu był wpływowy konserwatysta Tim Yeo, szef parlamentarnej komisji ds. energii i zmian klimatu. Debata nad pomysłem doprowadziła do podziału wśród konserwatystów i ostatecznie projekt został odrzucony ale bardzo nieznaczną większością głosów.

David Cameron tłumaczył potem, że wprowadzenie celu dekarbonizacyjnego byłoby „wysoce niemądre” i że priorytetem rządu jak i Izby Gmin powinno być zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii, a przegłosowanie projektu stawiałoby je pod dużym znakiem zapytania. Premier nie wykluczył jednak, że pomysł powróci po wprowadzeniu na komercyjną skalę technologii CCS.

CO2 – drugie starcie, kto chce zmian ustawy i na co naciska ministerstwo finansów o tym w dalszej części artykułu na WysokieNapiecie.pl

Źródło: WysokieNapiecie.pl

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

WysokieNapiecie.pl, Londyn

Jeszcze przed końcem tego roku brytyjski Komitet ds. Zmian Klimatu, niezależne od rządu ciało wyznaczające kierunki regulacji klimatycznych, przedstawi wytyczne tzw. piątego budżetu węglowego – celu emisyjnego dla brytyjskiej gospodarki na lata 2028-2032.

Choć ostateczny kształt budżetu poznamy dopiero w przyszłym roku to dotychczasowa praktyka pokazywała, że propozycje komitetu zazwyczaj stawały się obowiązującym prawem. Tak było już przy tworzeniu ustawy o zmianach klimatu (Climate Change Act) z 2008 roku jak również przy zeszłorocznym przeglądzie celów emisyjnych. Eksperci są jednak zdania, że tym razem nastąpić może przełom i rząd zaryzykuje przeforsowanie własnej wizji polityki klimatycznej.

Przedsmak czekającego nas starcia rządu z eksperckim komitetem wspieranym przez opozycję (za zwiększeniem redukcji emisji opowiadają się zarówno laburzyści, liberalni demokraci jak również szkoccy nacjonaliści, a więc trzy największe partie opozycyjne) oraz lobby ekologiczne obserwujemy już od dobrych trzech lat.

a

Ciężka atmosfera wokół emisji

Wraz z objęciem rządów przez konserwatystów w 2010 roku można było oczekiwać, że gabinet Davida Camerona nie będzie kontynuował linii swoich poprzedników z Partii Pracy. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do sceptycznego stanowiska torysów wobec ambitnych celów klimatycznych, musiał pozbyć się ich w toku prac nad reformą sektora energetycznego, która weszła w życie pod koniec 2013 roku. Jednym z punktów spornych podczas prac legislacyjnych była kwestia tzw. celu dekarbonizacyjnego dla elektroenergetyki.

Pomysł zakładał wprowadzenie limitu emisji przy wytwarzaniu energii elektrycznej na poziomie 50 gram CO2 na każdą wyprodukowaną kilowatogodzinę. Obecne elektrownie gazowe, uznawane za kompromis pomiędzy kosztem wytwarzania a redukcją emisji, produkują CO2 na poziomie 350 gram na kilowat. W praktyce więc do 2030 roku z rynku zniknąć miałyby wszystkie elektrownie gazowe, które do tego czasu nie zainwestowałyby w instalacje do wychwytu CO2 i zatłaczania go do podziemnych składowisk (technologia CCS).

Co ciekawe autorem tego projektu był wpływowy konserwatysta Tim Yeo, szef parlamentarnej komisji ds. energii i zmian klimatu. Debata nad pomysłem doprowadziła do podziału wśród konserwatystów i ostatecznie projekt został odrzucony ale bardzo nieznaczną większością głosów.

David Cameron tłumaczył potem, że wprowadzenie celu dekarbonizacyjnego byłoby „wysoce niemądre” i że priorytetem rządu jak i Izby Gmin powinno być zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii, a przegłosowanie projektu stawiałoby je pod dużym znakiem zapytania. Premier nie wykluczył jednak, że pomysł powróci po wprowadzeniu na komercyjną skalę technologii CCS.

CO2 – drugie starcie, kto chce zmian ustawy i na co naciska ministerstwo finansów o tym w dalszej części artykułu na WysokieNapiecie.pl

Źródło: WysokieNapiecie.pl

Najnowsze artykuły