Zakończenie negocjacji z blokiem Mercosur to ogromny problem dla europejskiego rolnictwa; rolnicy znów zostali oszukani – komentuje w rozmowie z Biznes Alert ekonomista, poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
„Jak każda tego rodzaju umowa, jest ona korzystna dla przemysłu i niekorzystna dla rolnictwa. Wszystko wskazuje na to, że zwyciężyły interesy szeroko rozumianego przemysłu. Przede wszystkim niemieckiego, jak również francuskiego. A interesy europejskiego rolnictwa zostały pominięte. Nie wygląda to dobrze” – ocenia Kuźmiuk, zwracając również uwagę, że w Radzie UE prawdopodobnie klaruje się większość dla zatwierdzenia umowy.
Jak ocenił, europejscy rolnicy zostali oszukani. „Pamiętamy przecież protesty rolników na początku tego roku. Jednym ze wspólnych postulatów organizatorów wszystkich demonstracji rolniczych w Europie było odstąpienie od umowy z Mercosur. Przed eurowyborami brukselscy decydenci obiecali rolnikom ochronę ich interesów” – przypomina poseł.
Taktyka „na przeczekanie”
Przewiduje, że unijni politycy dążący do zatwierdzenia umowy z Mercosur będą chcieli wziąć rolników „na przeczekanie”: „Trochę ich pozwodzą, naobiecują gwarancji, zaproponują jednorazowe dopłaty, czy ulgi, a potem i tak umowę zatwierdzą”.
Zbigniew Kuźmiuk nie ma wątpliwości, że część sektorów europejskiego rolnictwa nie ma szans w konkurencji z Ameryką Południową ze względu na koszty.
„Hodowla zwierząt w de facto otwartych warunkach jest nieporównywalnie tańsza niż w Europie, gdzie trzeba spełniać wszystkie standardy. My mamy ograniczenia w stosowaniu środków ochrony roślin – oni nie. To im daje ogromną konkurencyjność cenową. Podsumowując, z punktu widzenia niemieckiej gospodarki, a szczególnie przemysłu to rozwiązanie korzystne, a dla rolników fatalne” – konkluduje polityk PiS.
Koniec negocjacji
W piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w Montevideo w Urugwaju, że Unia Europejska i blok państw Ameryki Południowej Mercosur zakończyły negocjowanie umowy o wolnym handlu. Porozumienie budzi sprzeciw europejskich rolników, którzy obawiają się zalewu unijnego rynku przez tanie produkty rolne z krajów takich Brazylia czy Argentyna.
By weszła w życie, musi zostać ratyfikowana przez UE. O ścieżce jej przyjęcia przez Wspólnotę zdecyduje Komisja Europejska. Możliwe są dwie drogi: albo umowa będzie wymagała ratyfikacji przez wszystkie parlamenty narodowe, albo będą musiały przegłosować ją Parlament Europejski oraz kraje członkowskie w Radzie UE.
W drugim scenariuszu państwa decydowałyby większością kwalifikowaną, co oznacza zgodę 15 z 27 krajów reprezentujących co najmniej 65 proc. mieszkańców UE.
Artur Ciechanowicz