Dariusz Wieczorek poinformował w czwartek, że złożył rezygnację z funkcji ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Wcześniej media pisały, że żona ministra dostała nagły awans na Uniwersytecie Szczecińskim, a on sam nie wpisał w oświadczeniu majątkowym drogiego garażu i działki.
Na konferencji prasowej w Sejmie, Wieczorek tłumaczył, że najważniejsze rzeczy, na które zwraca uwagę to funkcjonowania koalicji rządowej oraz sprawy dotyczące jego rodziny. Dodał, że w ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z hejtem wobec niego i wobec ministerstwa, którym kieruje.
Media pisały w ostatnim czasie o kilku sprawach, których bohaterem był Wieczorek. Portal wp.pl poinformował, że Dariusz Wieczorek nie wpisał w oświadczeniu majątkowym dwuhektarowej działki oraz wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych miejsca garażowego.
Awans żony Wieczorka po zmianie regulaminu
Ten sam portal ujawnił, że żona ministra otrzymała stanowisko dyrektor Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności dzięki nagłym zmianom w regulaminie Uniwersytetu Szczecińskiego. Zgodnie z wcześniejszym brzmieniem przepisów nie mogła zostać szefową Centrum, bo nie ma stopnia doktora.
Sam Wieczorek ujawnił nazwisko działaczki związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim, która pragnąc zachować anonimowość, zasygnalizowała nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić na uczelni, w której pracuje żona Wieczorka.
Jak napisała Polska Agencja Prasowa niektórzy naukowcy zarzucali ministrowi „ręczne sterowanie” powołaniami na niektóre stanowiska.
Groźby ministra
W listopadzie Wirtualna Polska opublikowała oskarżenia wobec Wieczorka ze strony Andrzeja Dybczyńskiego, byłego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz, o próbę zmuszenia go do „rezygnacji z jego praw”.
„Minister chciał mnie nakłonić (…) do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy i dostaję miesięczne wypowiedzenie. Po sześciu latach pracy w Łukasiewiczu” – powiedział WP Dybczyński. Zaznaczył, że gdy nie zgodził się na propozycję ministra, ten mu groził. „Jeśli pan nie podpisze, to zniszczę pana wizerunek w mediach tak, że nigdzie pan już nie znajdzie pracy” – miał powiedzieć Wieczorek.
Z kolei portal Niezależna podał – powołując się na nagranie z 19 lutego 2024 r. – że minister nauki miał naciskać na pierwszego rektora Publicznej Uczelni Zawodowej w Grudziądzu, Bogusława Kopkę, aby ten złożył rezygnację ze stanowiska i zapowiedzieć, że jeśli tak się nie stanie, nastąpi likwidacja uczelni. Wersję wydarzeń, opisaną przez portal, ministerstwo nauki określiło jako manipulację i zapowiedziało kroki prawne.
Ocena: Trzy na szynach
„Za kierowanie resortem nauki wystawiłbym Dariuszowi Wieczorkowi trzy na szynach” – powiedział w rozmowie z PAP wiceprezes Polskiej Akademii Nauk prof. Dariusz Jemielniak.
Wytknął ministrowi m.in. nieudany projekt ustawy o PAN, niewystarczające finansowanie nauki i motywowane politycznie decyzje personalne.
Jemielniak podkreślił, że wielkie oburzenie w środowisku naukowym wzbudził ministerialny projekt ustawy o PAN: „Pojawiło się kilkadziesiąt artykułów i listów krytykujących te pomysły z góry na dół. W obronie tego projektu udało mi się znaleźć tylko teksty ministra Gduli”.
Niedociągnięcia prof. Jemielniak wytyka również wiceministrowi Gduli. „Miał wiele niefortunnych wypowiedzi o ewaluacji nauki. Na przykład mówił, że nauka to nie sport wyczynowy, a raczej las z jego całą różnorodnością. To się bardzo źle kojarzy, kiedy minister nauki utrzymuje, że nie powinniśmy się starać, nie powinniśmy dążyć do osiągnięć” – uznał wiceprezes PAN.
Prof. Jemielniakowi nie spodobały się także spotkania Macieja Gduli z przedstawicielami chińskiej oficyny MDPI wydającej ponad 400 czasopism, z których wiele uważanych jest za drapieżne (publikują artykuły naukowe w zamian za uiszczenie przez autora opłaty, ale nie przeprowadzają rzetelnego procesu recenzji naukowych).
Zioło-Pużuk nową szefową resortu?
Jeszcze przed oficjalnym oświadczeniem Wieczorka, Polsat News podał, że oprócz Wieczorka posadę straci wiceminister Maciej Gdula.
Także według Polsatu miejsce odwołanego szefa resortu zajmie Karolina Zioło-Pużuk, która z rekomendacji Lewicy była dotychczas radną w Warszawie. Pracuje także jako adiunkt na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w stolicy.
Biznes Alert / PAP/ Polsat News/