Dziesięć lat po tym jak islamscy terroryści zamordowali kilkanaście osób m.in. w paryskiej redakcji satyrycznego periodyku „Charlie Hebdo” nie milkną wyrazy protestu przeciwko „atakowi na wolność prasy” – jak często we Francji nazywa się tę masakrę.
Szefowa Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (IFJ) Dominique Pradalié powiedziała, że wojna przeciwko wolności słowa trwa. „Dziesięć lat później nadal << jesteśmy Charlie>> [nawiązanie do słynne go hasła „Jestem Charlie – Je suis Charlie” – red.]. Ale krajobraz polityczny i medialny zmienił się bardzo, nie na lepsze. Hipokryzja niektórych rządów, które w tamtym czasie twierdziły, że popierają wolność prasy, wyszła na jaw” – podkreśliła Pradalié.
Wojna o wolność słowa
„Wojna, mniej lub bardziej otwarta, toczy się wszędzie przeciwko wolności dziennikarzy” – dodała szefowa IFJ. Podobne stanowisko zajęły władze Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EFJ)
W styczniu 2015 r. dwóch sprawców powołujących się na Al-Kaidę wdarło się do redakcji „Charlie Hebdo” w Paryżu, zabijając 12 osób i raniąc kilka, „w odwecie” za opublikowane przez tygodnik karykatury Mahometa.
Masakra
Do masakry doszło podczas kolegium redakcyjnego. Dwóch terrorystów wdarło się na to spotkanie. Zastrzelili dziennikarzy tygodnika, rysowników, pracowników ochrony i policjanta. Dzień później śmierć poniosła policjantka. Po obławie w okolicach Paryża zastrzelono dwóch zabójców z redakcji „Charlie Hebdo”.
9 stycznia po ataku trzeciego islamskiego terrorysty na koszerny supermarket w Paryżu, policja uwalnia 15 zakładników. Cztery osoby zginęły. Podczas akcji odbicia zakadników zastrzelono terrorystę.
hub/ MA – BA/ IFJ/ EFJ/ Biuletyn migracyjny