Najważniejsze informacje dla biznesu

Noblista Acemoğlu zapowiada upadek polskiej gospodarki (felieton)

Wykończone, niedziałające instytucje. Wykluczeni obywatele i coraz bardziej zamknięty aparat państwowy, oddzielony kordonem od społeczeństwa. Dryf na manowce, państwo działające w inny sposób, niż zostało do tego zaprojektowane. Autor książki Dlaczego narody przegrywają trafił na wizytę w idealne miejsce – nad Wisłą znajdzie wszystko, co opisał.

Do Warszawy przyjechał noblista, ekonomista i celebryta Daron Acemoğlu. Przyznam, że z kilku powodów cieszyłem się na spotkanie z nim. Acemoğlu jest postacią nieoczywistą – czerpią z niego zarówno lewica, jak i prawica. Może to oznaczać, że mamy do czynienia z banalnym populistą. W tym przypadku jednak tak nie jest. Polityczna niejednoznaczność współautora głośnej „Why Nations Fail” wynika z tego, że odpowiada na głód myśli pozapartyjnej, pozaideologicznej, a jednocześnie głęboko politycznej. To wielki skowyt za instytucjami państwa, które działają na jego korzyść, włączają obywateli we współdziałanie i ewoluują w dobrym kierunku. Ich przeciwieństwem jest dryf instytucjonalny – najpierw powolne, potem coraz szybsze zbaczanie z kursu. Wypaczanie mechanizmów rządzących państwem, naginanie prawa, aż w końcu upadek jego wewnętrznych zasad, stworzenie podwójnych norm prawnych i uprzywilejowanej oligarchii (której nie należy mylić z kastą).

Krytycy twierdzą, że Acemoğlu nie napisał niczego nowego – być może, ale nawet jeśli ogłosił rzeczy, które już były, to zrobił to w sposób wyjątkowo sugestywny. Tak sugestywny, że obywatele niektórych państw mogą poczuć niepokój. Szczególnie gdy zauważą, że najpierw rządziła nimi ekipa, która w ramach realizacji swoich projektów traktowała stałe instytucje jak czołg taranujący żywopłot, a potem przyszła ekipa, która uznała, że żadne ramy ani reguły jej nie obowiązują. Bo przecież trwa „stan wyjątkowy” – choć nieopisany ani w konstytucji, ani w prawie unijnym – czas burz i naporów, podczas którego nie należy ulegać „purystom”, a prawa i instytucje traktować zbyt „pedantycznie” czy „dosłownie”.

Zdaniem Acemoğlu, choć pisał o innych krajach, taki dryf prowadzi do pęknięcia społecznego, narastającego rozwarstwienia i – początkowo niewidocznego – upadku państwa. Najpierw powolnego, potem coraz bardziej ewidentnego i trudnego do zatrzymania. Gospodarki, społeczeństwa, narodu. Można próbować ten proces powstrzymać i odwrócić, ale ani żadna książka, ani żaden noblista nie wystarczą. Zwłaszcza że – uczciwie mówiąc – sam Acemoğlu słabo orientuje się w sytuacji w Polsce pomimo tego, że w gruncie rzeczy, nieświadomie, całkiem szczegółowo ją opisał.

Wykończone, niedziałające instytucje. Wykluczeni obywatele i coraz bardziej zamknięty aparat państwowy, oddzielony kordonem od społeczeństwa. Dryf na manowce, państwo działające w inny sposób, niż zostało do tego zaprojektowane. Autor książki Dlaczego narody przegrywają trafił na wizytę w idealne miejsce – nad Wisłą znajdzie wszystko, co opisał.

Do Warszawy przyjechał noblista, ekonomista i celebryta Daron Acemoğlu. Przyznam, że z kilku powodów cieszyłem się na spotkanie z nim. Acemoğlu jest postacią nieoczywistą – czerpią z niego zarówno lewica, jak i prawica. Może to oznaczać, że mamy do czynienia z banalnym populistą. W tym przypadku jednak tak nie jest. Polityczna niejednoznaczność współautora głośnej „Why Nations Fail” wynika z tego, że odpowiada na głód myśli pozapartyjnej, pozaideologicznej, a jednocześnie głęboko politycznej. To wielki skowyt za instytucjami państwa, które działają na jego korzyść, włączają obywateli we współdziałanie i ewoluują w dobrym kierunku. Ich przeciwieństwem jest dryf instytucjonalny – najpierw powolne, potem coraz szybsze zbaczanie z kursu. Wypaczanie mechanizmów rządzących państwem, naginanie prawa, aż w końcu upadek jego wewnętrznych zasad, stworzenie podwójnych norm prawnych i uprzywilejowanej oligarchii (której nie należy mylić z kastą).

Krytycy twierdzą, że Acemoğlu nie napisał niczego nowego – być może, ale nawet jeśli ogłosił rzeczy, które już były, to zrobił to w sposób wyjątkowo sugestywny. Tak sugestywny, że obywatele niektórych państw mogą poczuć niepokój. Szczególnie gdy zauważą, że najpierw rządziła nimi ekipa, która w ramach realizacji swoich projektów traktowała stałe instytucje jak czołg taranujący żywopłot, a potem przyszła ekipa, która uznała, że żadne ramy ani reguły jej nie obowiązują. Bo przecież trwa „stan wyjątkowy” – choć nieopisany ani w konstytucji, ani w prawie unijnym – czas burz i naporów, podczas którego nie należy ulegać „purystom”, a prawa i instytucje traktować zbyt „pedantycznie” czy „dosłownie”.

Zdaniem Acemoğlu, choć pisał o innych krajach, taki dryf prowadzi do pęknięcia społecznego, narastającego rozwarstwienia i – początkowo niewidocznego – upadku państwa. Najpierw powolnego, potem coraz bardziej ewidentnego i trudnego do zatrzymania. Gospodarki, społeczeństwa, narodu. Można próbować ten proces powstrzymać i odwrócić, ale ani żadna książka, ani żaden noblista nie wystarczą. Zwłaszcza że – uczciwie mówiąc – sam Acemoğlu słabo orientuje się w sytuacji w Polsce pomimo tego, że w gruncie rzeczy, nieświadomie, całkiem szczegółowo ją opisał.

Najnowsze artykuły