W minionym roku energia wiatrowa i słoneczna po raz pierwszy wyprzedziły węgiel w amerykańskim miksie energetycznym, a jednocześnie gaz ziemny pozostaje dominującym źródłem energii. Administracja Trumpa kontynuuje działania na rzecz wzrostu krajowej produkcji ropy i gazu, mimo rosnącego udziału OZE.
Według badań energetycznego think-tanku Ember, w 2024 roku energia wiatrowa i słoneczna po raz pierwszy przewyższyły węgiel w amerykańskim miksie energetycznym. Produkcja energii słonecznej wzrosła o 27 procent, a wiatrowej o 7 procent Mimo to gaz ziemny, jako stabilne i niezawodne źródło energii, nadal dominuje z 43 procent udziałem.
Rekordy OZE
Moc zainstalowanej fotowoltaiki osiągnęła rekordowe 50 gigawatów, jednak w większości stanów jej wkład do generacji energii pozostaje marginalny.
– Wchodzimy w nową rzeczywistość. W ubiegłym roku to energia słoneczna, dzięki hojnym dotacjom i regulacjom, w większym stopniu zaspokoiła rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną niż gaz ziemny. Jest to sprzeczne z prognozami i narracją, która podkreśla konieczność dalszej rozbudowy stabilnych i niezawodnych elektrowni gazowych – powiedział Dave Jones, główny analityk w think-tanku Ember.
Według raportu organizacji Solar Energy Industries Association, energia słoneczna i magazyny energii stanowiły 84 procent całkowitej nowej mocy wytwórczej przyłączonej do amerykańskiej sieci w ubiegłym roku. Jak podaje Ember, energia wiatrowa i słoneczna wyprzedziły węgiel w miksie energetycznym w 24 stanach.
– To pokazuje, że odnawialne źródła energii mogą częściowo odpowiadać na rosnące zapotrzebowanie na prąd – energia słoneczna już to robi, a wiatr również może, jeśli otrzyma odpowiednie wsparcie. Jednak kluczową kwestią pozostaje stabilność dostaw – podsumowuje Dave Jones.
– Spadek kosztów magazynowania energii może poprawić integrację fotowoltaiki z siecią, choć wciąż daleko do sytuacji, w której odnawialne źródła mogłyby zastąpić sprawdzone i niezawodne technologie, takie jak gaz czy energia jądrowa – dodając.
Trump stawia na paliwa kopalne
Administracja Donalda Trumpa wciąż dąży do zwiększenia krajowej produkcji ropy naftowej i obniżenia kosztów energii, stawiając na bezpieczeństwo energetyczne USA, mimo trwających sporów handlowych, które mogą wpłynąć na relacje z kluczowymi partnerami, takimi jak Kanada i Meksyk, które są głównymi źródłami importowanej ropy używanej w USA.
W tym celu 19 marca 2025 roku prezydent Donald Trump spotkał się z przedstawicielami krajowego sektora naftowego, aby omówić strategie dalszego zwiększania wydobycia surowców energetycznych. Rozmowy odbyły się w kontekście obaw o spadające ceny ropy oraz globalne napięcia handlowe, które mogą wpłynąć na zmniejszenie konkurencyjności amerykańskiego przemysłu wydobywczego.
W kampanii wyborczej Trump obiecywał zwiększenie już rekordowej produkcji ropy naftowej w USA nawet o 3 miliony baryłek dziennie oraz obniżenie cen energii dla dotkniętych inflacją Amerykanów, częściowo poprzez wycofanie regulacji środowiskowych i przyspieszenie procesów wydawania nowych pozwoleń.
Dziennik The Wall Street Journal podaje, że administracja Trumpa przygotowuje się na wzrost produkcji i eksportu gazu ziemnego. Chris Wright, obecny sekretarz energii USA, powiedział podczas konferencji energetycznej zorganizowanej w tym miesiącu w Houston w Teksasie, że jego resort dąży do budowy nowych gazociągów w takich miejscach jak Alaska i znajdujący się na północnym wschodzie USA region Nowej Anglii oraz do zatwierdzania nowych pozwoleń na eksport gazu ziemnego za granicę.
– Drill, baby, drill wymaga także build, baby, build – stwierdził Wright.
Tomasz Winiarski
Globalna moc z OZE rośnie rekordowo, ale nie spełnia celów klimatycznych