Dla Ukrainy podpisanie umowy surowcowej ma znaczenie przede wszystkim polityczne – poprawia stosunki z USA i pozycję negocjacyjną względem Rosji. Konsekwencje gospodarcze i dla odbudowy są trudne do oszacowania, bo zależą od amerykańskich decyzji politycznych i biznesowych, uwarunkowanych m.in. dostępem do ukraińskich surowców, których sytuacja jest obecnie niejasna – piszą analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), Paweł Markiewicz i Szymon Pastucha.
– Porozumienie ustanawia ramy współpracy gospodarczej i odbudowy Ukrainy w sektorach surowcowym, energetycznym i infrastrukturalnym. Zapewnia USA uprzywilejowaną pozycję i możliwość czerpania znacznych korzyści z eksploatacji wybranych ukraińskich zasobów naturalnych. Umowa odnosi się do 57 surowców krytycznych (np. tytanu, litu, grafitu, uranu, metali ziem rzadkich) i energetycznych (ropy, gazu), z istotnymi wyjątkami dotyczącymi np. żelaza, soli potasowych czy węgla (których wykorzystanie ma duże znaczenie dla gospodarki Ukrainy) – piszą analitycy PISM.
Umowa zapewnia Amerykańsko-Ukraińskiemu Inwestycyjnemu Funduszowi Odbudowy (IFO) oraz związanym z nim podmiotom, takim jak amerykańskie przedsiębiorstwa, preferencyjny dostęp do nowych licencji na wydobycie i przetwórstwo surowców, takich jak gaz, ropa czy surowce krytyczne, a także korzystniejsze warunki zakupu tych zasobów.
Porozumienie stawia się ponad ukraińskim prawem krajowym, ale w razie konfliktu z przyszłymi zobowiązaniami międzynarodowymi wynikającymi z integracji Ukrainy z Unią Europejską, strony zobowiązują się do renegocjacji jego zapisów.
Ukraina dysponuje jednymi z najbogatszych na świecie zasobów naturalnych, których wartość może sięgać nawet kilkunastu bilionów dolarów.
Obejmują one między innymi ogromne złoża surowców energetycznych, takich jak drugie co do wielkości w Europie zasoby gazu ziemnego (po Norwegii), a także metale, w tym największe w Europie złoża rudy żelaza (wyłączone z umowy), uranu, tytanu oraz metali ziem rzadkich, takich jak lantan, cer, neodym, erb i itr.
– Finasowanie IFO ma pochodzić z połowy trafiających do ukraińskiego budżetu nowych opłat licencyjnych za wydobycie i przetwórstwo surowców. Wedle szacunków ich wartość za ostatnie pięć lat wyniosła ok. 70 mln dol. Strona amerykańska na poczet wkładów ma zaliczać udzielaną pomoc wojskową – choć nie jest jasne, kto dokona wpłaty środków na Fundusz, i ewentualne dobrowolne wkłady finansowe. Dochody mają być inwestowane na Ukrainie, a pierwsze wypłaty dla USA według deklaracji władz mogą mieć miejsce najwcześniej po dziesięciu latach – czytamy w analizie PISM.
– Podpisanie umowy ma służyć wzmocnieniu wizerunku Trumpa i przekonaniu bazy wyborczej Partii Republikańskiej, m.in. środowiska MAGA, o skuteczności prezydenta w ochronie interesów amerykańskich w relacjach z partnerami. Choć porozumienie formalnie nie ma być rekompensatą dla USA za wsparcie militarne Ukrainy, prezydent i jego otoczenie będą tak traktować przyszłe zyski – konkludują analitycy.
Ze względu na preferencje przyznane USA, umowa może niekorzystnie wpłynąć na stosunki Ukrainy z Unią Europejską lub innymi krajami. Może stanowić przeszkodę w negocjacjach akcesyjnych do UE, mimo zapewnień politycznych o braku takiego ryzyka, ponieważ wprowadza nierówności w warunkach konkurencji i jest niezgodna z polityką surowcową UE, a jej dostosowanie do unijnego prawa wymaga zgody Stanów Zjednoczonych.
Pełną analizę można przeczytać TUTAJ.
PISM / Biznes Alert