W piątek premier Donald Tusk ma się spotkać z liderami koalicyjnych ugrupowań i przedstawić im propozycje rekonstrukcji rządu. W kuluarach mówi się o kilku koncepcjach łączenia ministerstw, a także o stworzeniu superresortu gospodarczego. Część polityków, w tym Władysław Kosiniak-Kamysz, mówi o konieczności przydzielenia wszystkich kwestii energetycznych jednemu resortowi.
W poniedziałek premier oświadczył, że w okolicach 15 lipca zaproponuje kształt rządu po rekonstrukcji. W piątek ma natomiast dojść do spotkania liderów koalicyjnych ugrupowań. Marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia, informując o tym spotkaniu, wyraził nadzieję, że premier pokaże “wreszcie jakiś konkret”.
Jeden z polityków koalicji przyznał, że na sejmowych korytarzach krąży co najmniej kilka scenariuszy rekonstrukcji rządu.
– Myślę, że to tylko plotki i że te rozmowy, takie na poważnie rozpoczną się dopiero jutro – powiedział.
Według niego, mowa jest m.in. o połączeniu resortów edukacji i nauki. Druga wersja, którą ocenia jako bardziej prawdopodobną, mówi o połączniu resortów nauki i cyfryzacji, co by oznaczało, że Lewica straciłaby jednego ministra. Ministerstwem nauki kieruje dziś Marcin Kulasek z Lewicy, a cyfryzacji – wicepremier Krzysztof Gawkowski, również z Lewicy.
Pojawiającym się scenariuszem jest też połączenie resortu kultury i dziedzictwa narodowego z resortem sportu. Tak było już w latach 2020-2021 pod kierownictwem Piotra Glińskiego. Według innego źródła, ministerstwo kultury pozostanie bez zmian.
Mówi się też o innej opcji – MEN plus ministerstwo sportu. Według jednego z rozmówców, Sławomir Nitras (KO), obecnie kierujący resortem sportu, ma stracić stanowisko ministra.
Superresort gospodarczy
W kuluarach słyszy się też o stworzeniu superresortu gospodarczego. Tu też pojawia się kilka wersji – wersja minimum, że będzie to połączone ministerstwo rozwoju i technologii z ministerstwem przemysłu. W drugiej wersji, oprócz tych dwóch resortów w skład superministerstwa wchodziłby też resort finansów. Pojawia się też koncepcja włączenia do superresortu części lub wszystkich kompetencji ministerstwa aktywów państwowych, choć – według innego scenariusza – superresort tworzyłyby tylko MRiT i MAP.
Obecnie za resort rozwoju odpowiada Krzysztof Paszyk (PSL). Według źródeł PAP, po utworzeniu superministerstwa mógłby stracić funkcję ministra.
Mniej wiceministrów i pełnomocników
Lewica postuluje utworzenie odrębnego ministerstwa mieszkalnictwa – dziś dział budownictwo jest w resorcie rozwoju.
Łączenie ministerstw oznaczałoby też mniejszą liczbę wiceministrów. Jeden z wiceministrów powiedział, że jest spokojny o swoją funkcję, bez względu na to, w jakim ostatecznie ministerstwie jego obecne kompetencje zostaną zawarte. Jednocześnie ocenił, że powinno być jedno ministerstwo zajmujące się energetyką, bo dziś te zadania są rozsiane po różnych resortach.
W grę wchodzi też likwidacja pełnomocników w randze ministrów i wcielenie ich jako sekretarzy lub podsekretarzy stanu do ministerstw lub pozostawienie ich w KPRM. Pojawia się też koncepcja połączenia kompetencji np. pełnomocnika ds. równego traktowania oraz społeczeństwa obywatelskiego – tak było za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica) podkreśliła, że nie można zlikwidować pełnomocnika ds. równego traktowania, bo tę kwestię regulują przepisy unijne.
– To jest urząd, który istnieje w każdym państwie unijnym – na poziomie czy osobnego resortu, czy osobnego działu, czy funkcji koordynatora – zauważyła.
Dodała, że to stanowisko w tej lub innej formie istnieje od 2001 roku, a to czy pełnomocnik ds. równego traktowania będzie w rządzie, czy nie, jest kwestią drugorzędną.
– Najważniejsze, żeby ktoś realizował te zadania – powiedziała. Zgodnie z dyrektywami unijnymi, organy ds. równości muszą istnieć we wszystkich państwach członkowskich.
Kotula zauważyła też, że w jej kompetencje wchodzą również zadania związane z przeciwdziałaniem przemocy domowej – jest krajowym koordynatorem realizacji rządowego programu przeciwdziałania przemocy domowej.
Zabiorą każdej partii
Odnosząc się do rekonstrukcji rządu jeden z polityków koalicji stwierdził, że “na pewno wszyscy koalicjanci będą mieli mniej niż mają”.
Wicepremier, szef MON i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił w środę, że w rekonstrukcji chodzi najmniej o personalia, a najbardziej o strukturę i efektywność – przede wszystkim połączenie sektorów w jednym miejscu. Posłużył się przykładam obszaru energii. Jak mówił, spółkami energetycznymi zajmuje się jedno ministerstwo, a zarządzaniem związanej z tym infrastruktury krytycznej – drugie.
– Ja bym kumulował energię w jednym, żeby była ona efektywnie wykorzystywana – powiedział. Dodał, że taka sytuacja dotyczy wielu innych obszarów.
Kosiniak-Kamysz kilkukrotnie wyraził przekonanie, że wszyscy koalicyjni liderzy powinni być w rządzie, co by usprawniło komunikację oraz “branie odpowiedzialności”. Stwierdził też, że bycie wicepremierem bez teki ministra byłoby “pójściem na łatwiznę”.
Przyszłość marszałka
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia powtórzył w środę, że nie zamierza wejść do rządu, choć jest w stanie zmienić zdanie w sytuacji, w której wszystkich czterech liderów koalicji jest w rządzie.
– Jeżeli taka propozycja by była, oczywiście ja się wtedy od niej nie uchylę – powiedział. Wcześniej wykluczał też możliwość objęcia ministerstwa.
Wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty powiedział we wtorek, że podczas spotkania koalicjantów każdy z liderów ma przedstawić wizję i propozycje swojego ugrupowania. Oświadczył, że nie będzie informował o żądaniach swojego ugrupowania przed spotkaniem, bo uważa to za nieeleganckie i nieskuteczne.
Zgodnie z umową koalicyjną, Szymon Hołownia jest marszałkiem Sejmu do 13 listopada, natomiast od 14 listopada do końca kadencji tę funkcję ma przejąć Włodzimierz Czarzasty. Ze strony Polski 2050 padały głosy, że Lewica jako najmniejsza partia koalicyjna w Sejmie ma za dużo stanowisk i powinna z któregoś zrezygnować.
Biznes Alert / PAP