Środki z KPO miały m.in. wesprzeć branże hotelową i restauracyjne. Wiele z wniosków budzi jednak zastanowienie. Niektórzy przedsiębiorcy planują przeznaczyć fundusze na jachty, w miastach bez dobrych warunków do sportów wodnych czy dofinansowania do klubów, gdzie niekoniecznie wybiera się na rodzinny obiad.
Branża HoReCa (skrót od słów Hotel, Restaurant, Catering) łącząca sektor hotelarski i restauracyjną, może zabiegać o środki z Krajowego Planu Odbudowy. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie KPO:
„Gościnność to nasza mocna strona! Polskie hotele i restauracje potrafią ugościć, jak nikt inny! Żeby mogły być w tym prawdziwymi mistrzami, muszą jednak nadążyć za zmianami i poradzić sobie z niejednym kryzysem. Krajowy Plan Odbudowy ich w tym wspiera i pomaga im stanąć na nogi po pandemii. Dzięki temu hotele i restauracje rozwijają nowoczesną obsługę, jeszcze lepiej dbają o środowisko i potrafią sprostać oczekiwaniom nawet najbardziej wymagających klientów. Dopasowują swoją ofertę do dynamicznego rynku i współpracują z lokalnymi biznesami. Korzystają na tym wszyscy – przedsiębiorcy, goście i cała społeczność.”
Jak napisano środki wspierają branżę i mają pomóc jej stanąć na nogi po pandemii, gdy lokale były zamknięte. Jak pokazuje mapa projektu środki, były przeznaczane również na luksusowe jachty, solaria, noclegi w ramach wsparcia kebabów czy kluby dla swingersów.
Łącznie podpisano 1621 umów, z małymi, średnimi i mikroprzedsiębiorcami. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie nieprawidłowości. Poniżej pięć „najciekawszych” wniosków o fundusze.
5. Błąd i jachty na mazurach
Żywą reakcję w mediach społecznościowych budzą dofinansowania na jachty. Przykładowo sztumskie przedsiębiorstwo (warmińsko-mazurskie) wniosek umotywowało koniecznością zakupu elektrycznego jachtu Nautic 990. Wnioskodawca nadmienia, że inwestycja niesie za sobą też korzyść ekologiczną. W postaci fotowoltaiki na łodzi. Inwestycję wyceniono na kwotę 521 807 złotych.
Nieco tańszy jest wniosek na inną elektryczną łódź, Nautic 880. Zasilaną identycznym silnikiem i baterią, ale zdolną pomieścić sześć, a nie osiem osób. Wnioskodawca, tym razem z miejscowości Miłomłyn (również warmińsko-mazurskie) wycenia koszt na 518 158 złotych. Podobnie jak przy pierwszym wniosku zaznacza, że na łodzi będą zamocowane ogniwa fotowoltaiczne o mocy 160 GW.
Mimo, że wniosek złożyły dwa różne podmioty, opisy projektów są niemalże bliźniacze. Różnią się tylko typem łodzi i liczbą miejsc. Dzielą za to ten sam błąd. Niżej cytat pojawiający się w obu wnioskach, przy zachowaniu oryginalnej pisowni:
„Przedsięwzięliście oparte jest również o element zielonej energii w postaci ogniw fotowoltaicznych zamontowanych na łodzi o mocy 160 W.”
4. Łódź też chce jachtów
Również w łodzi znalazła się firma, która pragnie funduszy na jachty żaglowe. Tym razem projekt wypożyczalni wyceniono na 535 500 zł. Pojawiają się jednak dwa zastrzeżenia.
Pierwsze to fakt, że okolice Łodzi, w przeciwieństwie do Warmii i Mazur, są ubogie w akweny wodne. Drugie to samo przedsiębiorstwo. Na stronie Aleo czytamy, że główne kategorie w jakich działa przedsiębiorca to „nieruchomości i usługi powiązane”, a dokładniej „usługi sprzątania”. Co prawda w pozostałych kategoriach pojawiają się „edukacja, sport i rozrywka” ale i „IT i telekomunikacja” czy „marketing, reklama i PR”. Oraz wiele innych.
3. Gabinet lekarski nie gorszy, też chce dofinansowanie
W ramach wsparcia hoteli i restauracji w radzeniu sobie z kryzysem (zwłaszcza po pandemicznym) znalazła się inna łódzka firma. Praktyka lekarska. W opisie przedsięwzięcia można przeczytać, że 403 169,43 złotych zostanie wydane na rozszerzenie i dywersyfikację usług, w związku z zagrożeniem ze zmieniającą się sytuacją na rynku.
Powyższe dwa przykłady nie wyczerpują przykładów łódzkich przedsiębiorców, którzy chcą wejść w nowy biznes. Właściciel kebaba złożył wniosek o wsparcie w wielkości 473 206 złotych w celu dywersyfikacji działalności. Nową branżą jest hotelarstwo, a usługi mają być świadczone w „specjalnie wydzielonych umeblowanych pokojach w regionie łódzkim”.
2. Osoba prywatna czy firma?
Standardem w opisie przedsięwzięcia są takie enigmatyczne zwroty jak „dywersyfikacja, zwiększenie odporności na sytuacje kryzysowe i wprowadzenie nowej usługi” czy „dywersyfikacja działalności przedsiębiorstwa”.
Jeszcze bardziej tajemnicza postanowiła być jedna z małopolskich wnioskodawczyń. W opisie przedsięwzięcia podała tylko swoje imię i nazwisko. Podobnie zresztą jak w nazwie. Oprócz tego i adresu nie ma informacji o rodzaju działalności ani na co kwota będzie przeznaczona. Nawet czy faktycznie mowa o firmie.
Po co wnioskodawczyni 469 495,89 złotych? Według google maps, i linku przypisanego do adresu jest to przedsiębiorstwo wynajmujące autobusy. Szkoda, że wnioskodawczyni nie uwzględniła tego, ani nie podała pełnej nazwy firmy. Sądząc po ocenach i komentarzach sytuacja zbulwersowała wielu internautów, gdyż firma może pochwalić się jedną gwiazdką.
1. Klub dla swingersów
Jeden z wniosków z Lublińca pozornie nie wyróżnia się na tle innych. Wnioskodawca uzasadnił, że potrzebuje 433 716,35 złotych na dywersyfikację działalności gastronomicznej swojej restauracji. Po wpisaniu nazwy i miejscowości w wyszukiwarkę pojawia się strona restauracji. Co się nie zgadza? Adres, jest inny niż ten na stronie KPO.
Co kryje się pod adresem wskazanym jako grantobiorcy? Klub dla swingersów. Lokal działa jawnie i legalnie, jest dostępny dla osób pełnoletnich. Pytanie czy działanie klubu dla swingersów pasują do opisu inicjatywy: „Gościnność to nasza mocna strona! Polskie hotele i restauracje potrafią ugościć, jak nikt inny!”.
KPO / Aleo / Marcin Karwowski








