W niemieckich mediach coraz częściej pojawiają się opinie, że ich transformacja energetyczna poniosła druzgocące fiasko. Boris Palmer, do niedawna prominentny polityk Zielonych, burmistrz Tybingi na łamach „Die Welt” stwierdził wprost: Energiewende (pol. – transformacja energetyczna) przynosi więcej szkody, niż pożytku.
Według Palmera, polityka klimatyczna Niemiec wymaga „nowej orientacji”.
„Kraj, który coraz bardziej zbliża się do granic swoich możliwości ekonomicznych, musi obawiać się poważnych konfliktów związanych z podziałem dóbr i znajduje się pod znaczną presją polityczną na arenie międzynarodowej, nie może już pełnić kontrowersyjnej roli wzorca w zakresie ochrony klimatu i transformacji energetycznej, jeśli nie będzie to opłacalne” – ocenił burmistrz Tybingi, który był członkiem partii Zielonych w latach 1996-2023.
„W związku z tym, w interesie ochrony klimatu, nadszedł czas na szczerą ocenę sytuacji i silne skupienie się na efektywności kosztowej. Porównanie z innymi krajami pokazuje, że niemiecka transformacja energetyczna nie jest najtańszą formą ochrony klimatu” – stwierdził, dodając, że „reszta świata nie jest zainteresowana wzorem ubóstwa”.
Transformacja energetyczna zbyt kosztowna
Głos Borisa Palmera przestaje należeć do rzadkości. Również szef koncernu energetycznego Eon, Leonhard Birnbaum ostro skrytykował niemiecką transformację energetyczną.
„Coś jest nie tak ze sposobem, w jaki Niemcy realizują transformację energetyczną” – stwierdził w artykule dla „Die Welt”. „Mianowicie nie zwraca się uwagi na koszty, które ostatecznie pokrywa społeczeństwo w swoich rocznych rachunkach za prąd. Transformacja energetyczna za wszelką cenę – takie było dotychczasowe motto. A odczucia ludzi nie mylą: sposób, w jaki w ostatnich latach realizowaliśmy nasze cele klimatyczne w Niemczech, był zbyt nieefektywny i zbyt kosztowny” – ocenił.
Birnbaum zwrócił przede wszystkim uwagę na bezmyślne, masowe stawianie turbin wiatrowych i farm słonecznych – bo są na nie gigantyczne dotacje i zostały wpisane w „polityczny plan pięcioletni” tam, „gdzie nikt ich nie potrzebuje, a sieć i bez tego jest całkowicie przeciążona”.
„Wiatr i słońce nie wystawiają rachunków. Tak, to prawda. Ale dziko rozrastający się system energetyczny wystawia cholernie wysokie rachunki. Sposób, w jaki w ostatnich latach rozbudowaliśmy i eksploatowaliśmy system, wykorzystując energię wiatrową i słoneczną, doprowadził do wysokich kosztów. Ostatecznie za to wszystko muszą zapłacić obywatele i gospodarka” – alarmował szef niemieckiego koncernu, zastrzegając, że ceny za prąd wcale jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa.
Najdroższa energia elektryczna całej Unii
W drugiej połowie 2024 roku średnia cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w Niemczech wynosiła 39,4 eurocenta za kilowatogodzinę, czyli najwięcej w UE. Na drugim końcu skali odnotowano Węgry – 10,3 centa/kWh.
Według badania Ipsos z okazji Dnia Ziemi (22 kwietnia 2025) Niemcy są coraz bardziej sceptyczni wobec koncepcji „walki ze zmianami klimatu”.
Obecnie 53 proc. Niemców czuje się odpowiedzialnych za walkę ze zmianami klimatu. W 2021 roku było to 69 proc. 59 proc. obawia się, że przejście na odnawialne źródła energii podniesie ceny, a 50 proc. uważa, że auta elektryczne są równie szkodliwe dla środowiska jak spalinowe.
Tylko 26 proc. Niemców dostrzega w skutkach transformacji energetycznej korzyści dla zdrowia; 19 proc. – dla rynku pracy; a jedynie 15 proc. wierzy, że odnawialne źródła energii zmniejszą ubóstwo.
