(Rosinvest/Wojciech Jakóbik)
W toku postępowania arbitrażowego w Sztokholmie ukraiński Naftogaz mógłby zwiększyć swoje roszczenia wobec rosyjskiego Gazpromu z obecnych ponad 11,7 mld dolarów. Ukraińcy uznają warunki oferowane przez Rosjan za niesprawiedliwe.
Naftogaz przypomina, że na mocy klauzuli take or pay Gazprom jest zobowiązany do tranzytu co najmniej 110 mld m3 przez terytorium Ukrainy rocznie. Tymczasem ten poziom wyniósł w latach 2009-13 średnio 94 mld m3 na rok. W 2014 roku spadł on do 62 mld m3. Umowa tranzytowa wygasa w 2019 roku, ale Gazprom przyznał, że chce wynegocjować nową na późniejsze lata. Wyrok z Sztokholmu może mieć znaczenie dla negocjacji.
Należy jednak przypomnieć, że ta sama klauzula obowiązuje w kontrakcie na dostawy gazu ziemnego na Ukrainę i według Gazpromu Naftogaz naruszył ją importując mniejszy od minimalnego wolumen. Z tego względu roszczenia Rosjan także mogą eskalować.
Suma roszczeń opiewa na 29,2 mld dolarów. Oprócz pieniędzy za nieodebrany gaz, Rosjanie domagają się 4,5 mld dolarów za długi gazowe za okres listopad-grudzień 2013 roku z odsetkami. Chcą także zwrotu kosztów dostarczenia surowca do zajętego przez bojowników rosyjskich Donbasu. Wynik śledztwa ma być znany w czerwcu 2016 roku, jeśli strony nie dojdą wcześniej do ugody.
Także polskie PGNiG skierowało do arbitrażu spór cenowy z Gazpromem. Rezultat postępowania w sprawie Naftogaz-Gazprom będzie ważnym sygnałem dla Polaków.